Wolumen wykorzystania biomasy będzie rósł? Z Pawłem Kokocińskim, kierownikiem Wydziału Planowania i Ekonomiki Produkcji w firmie Veolia Energia Poznań, rozmawia Rafał Wąsowicz.

Czym zajmuje się pan w Veolia Energia Poznań?

Paweł Kokociński: Zajmuję się m.in. planowaniem zakupu paliw, w tym biomasy. W obszarze mojego wydziału są  także zielone certyfikaty. Pracuję w Veolii od 11 lat, od sześciu jestem kierownikiem wydziału. W 2006 r. zaczęliśmy  spalać biomasę w technologii współspalania. Rocznie wykorzystywaliśmy od 30 do 50 tys. t surowca. W 2011 r.  przebudowaliśmy jeden z kotłów węglowych na biomasowy w 100 proc. opalany biomasą i od tego czasu, z większymi czy mniejszymi sukcesami, spalamy od 150 do 200 tys. t biomasy rocznie.

Reklama

Jak te liczby wyglądały w 2018 roku?

Paweł Kokociński: W 2018 r. spalanie biomasy było trochę mniejsze ze względu na wcześniejszą awarię turbiny na bloku biomasowym i pracę z obniżoną mocą do września. Ostateczną naprawę zakończyliśmy w połowie listopada. Zużycie wyniosło więc 115 tys. t.

Jak z pana perspektywy przez te kilkanaście lat kształtowały się ceny biomasy?

Paweł Kokociński: W przypadku biomasy leśnej jest to raczej stała cena. Elektrociepłownię Karolin zaopatruje w  surowiec Veolia Polska – od nich odbieramy 100 proc. paliwa. Nie poruszamy się już bezpośrednio na rynku.  Wcześniej cała logistyka była po naszej stronie, działaliśmy z lokalnymi dostawcami. Warto zaznaczyć, że w latach  2006 – 2008 rynek dopiero ruszał. Wszystko się rozkręcało, szczególnie jeśli chodzi o biomasę rolną, której udział w  spalaniu w tamtym czasie był bardzo niski.

Kiedy wprowadzono limity, zaprzestaliście współspalania. Zadecydował czynnik ekonomiczny?

Paweł Kokociński: Tak, współspalanie stało się nierentowne. Przestaliśmy współspalać na poziomie 60 proc.  wymogu procentowego. Teraz ten próg jest na poziomie 85 proc. Tymczasem dla takiego kotła działający obecnie na terenie Elektrociepłowni Karolin, czyli 100 proc. OZE, obowiązuje wymóg 10 proc. biomasy rolnej i 90 proc. zrębek.  To nam bardzo odpowiada.

Wspomniany wymóg zmniejszono dopiero w tym roku. Wcześniej energetyka była zobowiązana do spalania 20 proc.  biomasy agro. Wiązało się to z problemami technicznymi?

Paweł Kokociński: Przy 20 proc. bardzo się męczyliśmy, więc ta zmiana bardzo nam pomogła. Nasz kocioł  oczywiście był przystosowany do spalania 20 proc. biomasy, ale zdarzały się różne zmienne, które powodowały problemy. Latem biomasa leśna była zbyt sucha, zbyt dużo energii było skumulowanej w komorze paleniskowej kotła. Musieliśmy nawet okresowo zraszać biomasę, żeby kocioł był w stanie pracować. Teraz jesteśmy bardzo  zadowoleni z tych 10 proc.

Jakie pana zdaniem są perspektywy wykorzystania biomasy w zakładach energetycznych i cieplnych?

Wydaje się, że perspektywy są bardzo dobre. Veolia ma jasną politykę w tej sprawie. Dekarbonizacja jest jednym z  naszych założeń. Z jednej strony jest to coraz bardziej opłacalne, z drugiej natomiast wpisuje się w cel strategiczny  firmy. Świadczy o tym choćby ostania inwestycja w kocioł biomasowy w Świebodzinie.

Jakie są pana zdaniem, główne czynniki świadczące o tym, że rynek biomasy będzie się rozwijał?

Paweł Kokociński: Głównym czynnikiem jest cena uprawnień do emisji CO2, która wzrosła od początku roku z 5  do 20 euro. Spodziewaliśmy się corocznych wzrostów, ale stabilnych, tymczasem nastąpiło bardzo strome narastanie. W wyniku tego za jedną tonę uprawnień do emisji płacimy 20 euro. Jedna tona węgla to dwie tony CO2. Spalając  jedną tonę węgla, musieliśmy dopłacać 40 euro. A rocznie spalamy 600 tys. t węgla. Rachunek jest prosty…

To tylko fragment rozmowy. Całą przeczytasz w Magazynie Biomasa. W internecie za darmo!

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE