Z Madsem Thomsenem, Dyrektorem Zarządzającym Globalnym Portfolio Produktów i Tomaszem Śmilgiewiczem, Dyrektorem Sprzedaży z CM Biomass – duńskiego potentata branży biomasowej – o obecnej działalności i planach rozwoju na polskim rynku, rozmawia Maciej Roik.

Reklama

Działalność CM Biomass obejmuje produkcję i bycie agregatorem biomasy na całym świecie. Dzięki inwestycjom we własne fabryki, morskie terminale przeładunkowe i magazyny oraz dzięki setkom pracowników rozproszonych na kilku kontynentach, sprzedajecie około 4 mln ton biomasy rocznie i ta ilość wciąż rośnie. Jaki jest model biznesowy Waszej działalności w Polsce?

Mads Thomsen

Mads Thomsen: Jak na każdym rynku, na którym działa CM Biomass, największy nacisk położony jest na klienta końcowego i jego wymagania. Staramy się, aby nasza obecność w łańcuchu dostaw była dodatkową wartością, dlatego w zależności od branży i specyfiki klienta stosujemy zróżnicowane podejście. Skupiamy się na elastycznych rozwiązaniach w zakresie dostaw, wykorzystując naszą silną infrastrukturę logistyczną z ponad 50 terminalami i magazynami w całej Europie, a także nasze szerokie portfolio produktów z biomasy. Jako wiarygodny i silny partner działamy tak, aby minimalizować ryzyko dla naszych klientów na rynku surowców i energii charakteryzującym się dużą zmiennością. Co więcej – wszystkie nasze produkty są zgodne z obowiązującymi normami UE – zarówno w kontekście certyfikacji, jak też śladu węglowego.

Tomasz Śmilgiewicz

Tomasz Śmilgiewicz: Model działania w Polsce to połączenie naszych silnych stron: dostępu do szerokiego portfolio certyfikowanej biomasy, przewidywalności cenowej w dłuższym okresie i silnego zaplecza logistycznego. W naszej grupie posiadamy dwa terminale: w Szczecinie i Gdańsku oraz spedycję morską i lądową, co daje nam duże możliwości działania i gwarantuje stabilność dostaw. Trzeba też do tego dodać stabilność finansową jako dostawcy, choć naszym głównym celem jest być kimś więcej – partnerem.

Polska to zarówno duży konsument, jak też producent biomasy. Czy dla CM Biomass ważniejsza jest sprzedaż paliwa m.in. do polskich elektrowni i ciepłowni, czy jego dostawy z krajowego rynku do instalacji na zachodzie Europy?

M.T.: Przyglądamy się wszystkim dostępnym opcjom. Poza sprzedażą biomasy w Polsce, wciąż badamy możliwości wprowadzania produktów od polskich producentów na zagranicznych rynkach. Ważny jest dla nas fakt, że mając duże doświadczenie z innych rynków biomasy możemy się nim dzielić – zarówno w zakresie sprzedaży, jak też kupna biomasy.

T.Ś.: W pierwszym etapie naszej działalności skupiliśmy się na imporcie biomasy do Polski. Powodów jest kilka. Przede wszystkim widzimy rosnące zapotrzebowanie na biomasę i sygnalizowaną przez wielu odbiorców potrzebę współpracy ze stabilnym dostawcą. Z drugiej strony obserwujemy zmiany na rynku polskim i dziś można już stwierdzić, że Polska zmienia się stopniowo z eksportera w importera biomasy. W eksporcie dominować będzie biomasa jakości premium, i w tym zakresie współpracujemy z polskimi producentami.

Czy obecnie działacie jako bezpośredni dostawca do jednostek wytwórczych, czy raczej jako kolejne ogniwo w łańcuchu dostaw? Jaki model jest dla Was najlepszy?

M.T.: Stosujemy oba modele. Posiadamy 11 fabryk, co odpowiada ponad 1,2 mln ton rocznej produkcji pelletu drzewnego. Jednocześnie agregujemy i kupujemy wolumeny od zewnętrznych dostawców, którzy podlegają procesom oceny przez CM Biomass. To połączenie zapewnia dywersyfikację naszych odbiorców końcowych na wypadek ryzyka, gdyby łańcuchy dostaw uległy zakłóceniom. Nasz model biznesowy musi zapewnić stabilność wszystkim naszym klientom i realizować zobowiązania rok po roku – nawet podczas okresów dużej zmienności, jakie obserwowaliśmy w okresie ostatnich kilku lat. Dlatego łączony model nam odpowiada. Oczywiście funkcjonowanie takiego modelu wymaga rozległej alokacji kapitału, która sprawi, że zawsze będziemy mieli produkty na „półkach” na wszystkich rynkach, a także inwestycji w infrastrukturę logistyczną obejmującą nie tylko produkcję, ale także magazyny. Przykładem może być nasza kopuła magazynowa w Savannah w stanie Georgia (USA).

T.Ś.: Polski rynek jest już bardzo duży i systematycznie rośnie, widzimy dużo możliwości do działania dla nowych dostawców. Naszą ofertę kierujemy i zapraszamy do współpracy klientów końcowych i pośrednich dostawców.

Jako CM Biomass działacie w 10 krajach na całym świecie. Tak jak panowie wspomnieli, posiadacie 11 własnych fabryk pelletu w Danii i USA. Czy planujecie uruchomienie produkcji także w Polsce?

M.T.: Mamy biura w ponad 10 krajach, ale w rzeczywistości działamy na całym świecie, od Ameryki Północnej i Południowej, przez Europę po region Azji i Pacyfiku. Obecnie naszą intencją nie jest uruchamianie produkcji w Polsce. Model biznesowy CM Biomass zakłada bycie silnym i elastycznym klientem, także dla producentów w Europie. Dlatego też nie mamy zamiaru z nimi konkurować na rynku produkcyjnym UE. Nasze inwestycje we własną produkcję będą w większym stopniu kierowane do Ameryki Północnej i potencjalnie innych krajów poza UE. Tam z jednej strony nie konkurujemy z naszymi dostawcami, z drugiej jesteśmy w stanie w większym stopniu zabezpieczyć surowce produkcyjne. Niemniej nigdy nie wykluczamy żadnych możliwości. Gdy pojawiają się propozycje inwestycyjne, zawsze bierzemy je pod rozwagę.

T.Ś.: Warto wyjaśnić powtarzające się często zdziwienie na temat konkurencyjności dostaw biomasy z USA, gdzie mamy nasze fabryki. Ten rynek często kojarzy się z wysokimi cenami i dodatkowo bardzo dalekim transportem. W rzeczywistości, dzięki niskim kosztom produkcji i optymalizacji kosztów dostaw, nasza oferta jest bardzo konkurencyjna na polskim rynku. W każdym przypadku obliczamy też łączną emisję CO2 dla całego łańcucha dostaw, tak aby spełnić wymagania środowiskowe.

Importowana, egzotyczna biomasa to temat, który wśród krajowych producentów biomasy budzi spore kontrowersje. Jakie rodzaje biomasy i w jakiej proporcji oferujecie w Polsce? Czy posiadacie jakąś konkretną strategię sprzedażową w tym zakresie?

M.T.: Niestety informacje podawane w tej sprawie często wprowadzają w błąd. Myślę, że powinniśmy zacząć od kwestii ogólnej, a mianowicie od tego, że w Europie mamy ogólny deficyt stabilnej i konkurencyjnej cenowo biomasy. Dotyczy to zresztą także innych paliw, które Europa od lat importuje w ogromnych ilościach. Sprowadzanie biomasy nie oznacza jej konkurowania z tą pozyskiwaną lokalnie. Importowane ilości są i będą potrzebne, aby zaspokoić rosnący popyt, a także zapewnić stabilność użytkownikom końcowym – szczególnie przy wysokiej zmienności cen, którą obserwujemy w UE w ciągu ostatnich kilku lat.

Co więcej, z punktu widzenia efektu cieplarnianego i śladu węglowego, wolumeny te są transportowane w efektywny sposób, spełniając wymogi niezbędne do otrzymania dopłat lub uniknięcia podatków od emisji dwutlenku węgla. To samo dotyczy oczywiście zapewnienia, że produkty są w 100% zgodne z wymogami UE RED II i jeśli to konieczne, EU RED III. Cała biomasa jaką importujemy spełnia te standardy – także wtedy, gdy mówimy o tzw. „egzotycznych” pozostałościach lub odpadach biomasowych z innych kontynentów.

T.Ś.: Biomasa z importu spełnia wymogi techniczne, jakościowe i środowiskowe, zatem z tego punktu widzenia nie powinna być kontrowersyjna. Na marginesie: wolimy nie nazywać jej egzotyczną, bo to może kojarzyć się z czymś dziwnym, a biomasa którą importujemy to pozostałości z produktów, które używamy na co dzień w Europie – orzechy, oliwki itp. Domyślam się, że kontrowersje, o których Pan mówi, może budzić pojawienie się dużego dostawcy na rynku. Powtórzę tylko, że polski rynek rośnie w bardzo szybkim tempie. Obecnie w przygotowaniu jest szereg inwestycji, które w perspektywie kilku najbliższych lat stworzą zapotrzebowanie na biomasę rzędu kilku milionów ton rocznie. Dlatego to bardzo perspektywiczny rynek dla wszystkich firm bezpośrednio i pośrednio z nim związanych.

CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ? CZYTAJ MAGAZYN BIOMASA!

MATERIAŁ SPONSOROWANY

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE