Wiele wskazuje na możliwość odejścia Wielkiej Brytanii od dotychczasowych celów klimatycznych oraz poparcia dla OZE. Ministerstwo Energii i Zmian Klimatycznych (DECC) zostało wchłonięte przez nowy resort BEIS, będący odpowiednikiem Ministerstwa Gospodarki i Rozwoju. O słabszym zainteresowaniu kwestiami klimatu miałby świadczyć np. brak kluczowego słowa ,,klimat” w nazwie.  Takie wnioski wysunęli m.in. Greenpeace czy były lider Partii Pracy Ed Miliband.

Reklama

Nowym ministrem środowiska została Andrea Leadsom, dotychczasowa wiceminister ds. energii w DECC, której zdarzyło się podważać zjawisko zmian klimatycznych oraz kwestionować cele polityki klimatycznej UE, a zwłaszcza osiągania ich za pomocą energii wiatrowej. W grudniu 2015 r. ówczesna szefowa DECC Amber Rudd ogłosiła, że do 2025 r. wszystkie elektrownie węglowe w Zjednoczonym Królestwie zostaną zamknięte, natomiast Leadsom zachęcała operatorów elektrowni węglowych do poszukiwania sposobu, który umożliwiałby im działanie po 2025 r. Z publikowanych stenogramów wynikało, że minister środowiska pragnie wrócić w przyszłości do węgla.

Z kolei szefem BEIS, mającym w kompetencjach energię został Greg Clark, w latach 2008-2010 szef DECC w gabinecie cieni konserwatystów. Z jego ówczesnych wystąpień wynika, że dostrzegał znaczenie walki ze zmianami klimatu, w „zielonej” gospodarce widział potencjał tworzenia miejsc pracy i inwestycji. Mówił też wprost, że „politykę dekarbonizacji należy traktować jako ubezpieczenie na przyszłość”.

Według firmy doradczej KPMG nowy brytyjski rząd wygląda na bardziej „sceptyczny klimatycznie”. KPMG zauważa, iż na swoim pierwszym wystąpieniu premier Theresa May zapowiedziała wdrażanie manifestu wyborczego konserwatystów z 2015 r., który w kwestiach energii i klimatu  głosi m.in. utrzymanie najniższych możliwych cen energii, osiągnięcie celów klimatycznych (w tym redukcję emisji) najniższym kosztem oraz powstrzymanie rozwoju lądowych farm wiatrowych przez obcięcie subsydiów dla nowych instalacji. KPMG przypuszcza, że  nowy rząd będzie mocniej wspierał inwestycje w farmy wiatrowe na Morzu Bałtyckim, a także nowe elektrownie atomowe i gazowe.

CAN (Climate Action Network) alarmuje, wskazując, że Komisja Europejska lada chwila ogłosi podział między członków celów klimatycznych na 2030 r. tak aby dla całej UE osiągnąć 40 proc. redukcje emisji. Z tym, że Wielka Brytania ze swoimi wysokimi celami ciągle będzie w tym podziale uwzględniana. Bez Brytyjczyków oznacza to większy wysiłek dla pozostałych 27 państw, każde z osobna będzie musiało podnieść swoje cele w przedziale od 0,2 do 1,7 proc. – ocenia CAN.

Źródło: reo.pl

Zdjęcie: newscientis.com

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE