BioLNG i biometan? Wyzwania polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej i rosyjska agresja na Ukrainę determinują konieczność dynamicznego rozwoju biogazowni i biometanowni. Samo to stwierdzenie jest oczywiście jak najbardziej słuszne. Jednak ścieżka rozwoju i sposób wykorzystania biogazu w dalszym ciągu jest przedmiotem licznych dyskusji i analiz.
Oto mapa biogazowni rolniczych w Polsce!
BioLNG i biometan
Wraz z wybuchem wojny, zagadnienia związane z biogazem i biometanem coraz częściej stanowią ważny element w dyskusji nad przyszłością polskiej energetyki. W mediach wiele mówi się o ogromnym potencjale surowcowym jakim dysponujemy, sięgającym nawet kilkunastu miliardów metrów sześciennych rocznie, obserwujemy również wzmożone zainteresowanie biogazowniami przez koncerny energetyczne. W dalszym ciągu brakuje jednak ramowego i realistycznego planu rozwoju rynku biogazu i biometanu, dzięki któremu moglibyśmy wykorzystać choć część naszego potencjału.
Brakuje również szerszej refleksji nad kwestią zagospodarowania wytworzonego biogazu – dotyczy to przede wszystkim naszej klasy politycznej.
Biometan – teoria a praktyka
W ostatnich miesiącach temat zielonego gazu stał się bardzo popularny – coraz częściej pojawia się on w mediach głównego nurtu, a Ministerstwo Klimatu tworzy rady koordynacyjne ds. rozwoju rynku biogazu i biometanu. W teorii potencjał rynku biometanu jest oczywiście bardzo duży i dobrze, że jest to w końcu szerzej dostrzegane. Zwróćmy jednak uwagę na kwestie praktyczne. Ze względu na ograniczoną chłonność sieci Polskiej Spółki Gazownictwa istnieje ok. 30-35 miejsc, gdzie możliwe jest zatłaczanie biometanu.
Zostaje więc opcja budowy sieci wyspowych, ale przy takim modelu również pojawiają się pewne wątpliwości. Po pierwsze, kto będzie kupować wyprodukowany biometan? Po drugie, po jakiej cenie – rynkowej czy regulowanej? Można odnieść wrażenie, że w tej kwestii Ministerstwo Klimatu stoi niejako „w rozkroku”.
Resort nie wykazał niestety zainteresowania koncepcją tzw. „karty zielonego gazu” (opisywanej we wrześniowym wydaniu „Rynku biogazu i biometanu”), która mogłaby rozwiązać powyższe problemy. W dużym skrócie – cały pomysł opiera się na założeniu, że każda biogazownia za wytworzenie jednej megawatogodziny zielonego gazu/biometanu wprowadzonego do lokalnej sieci otrzymuje jedną kartę zielonego gazu – wydawaną przez KOWR lub inną przewidzianą do tego instytucję np. URE.
Czytaj również: Porównanie kosztów inwestycyjnych dla biomasy i gazu
Do zielonej karty obligatoryjnie dołączany jest dokument poświadczający zrównoważoność gazu oraz jego odpadowe pochodzenie – tzw. POS, który został wprowadzony do „systemu dobrowolnego” KZR INiG (notyfikowanego przez UE). Takie rozwiązanie umożliwia wytwórcy wtłoczenie zielonego gazu/biometanu do sieci lokalnej i jego tamtejsze zagospodarowanie, a zieloną kartę przenoszącą zrównoważony charakter wyprodukowanego gazu może sprzedać np. podmiotom realizującym NCW.
Oczywiście w takim przypadku gaz wtłoczony do sieci lokalnej staje się gazem „czarnym” – istotne jest jedynie jaki podmiot zakupił zieloną kartę, która przenosi odnawialność i zrównoważoność energii.
To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w Magazynie Biomasa. W internecie za darmo:
Inne wydania Magazynu Biomasa znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i czytaj!
Tekst: Henryk Ignaciuk
Zdjęcie: Shutterstock
Newsletter
Bądź na bieżąco z branżą OZE