Zeroemisyjność jak mantra przewija się w unijnych oczekiwaniach względem przedsiębiorstw, a Holcim podejmuje się tego wyzwania. Dzięki temu Cementownia Kujawy może stać się pierwszym w Polsce w pełni zdekarbonizowanym zakładem produkującym materiały budowlane. O inwestycji wartej dwa miliardy złotych opowiada Jolanta Zdunowska, dyrektorka techniczna projektów Carbon Capture and Storage w Holcim Polska.

Reklama

Jolanta Zdunowska, dyrektorka techniczna projektów Carbon Capture and Storage w Holcim Polska

Instalacja carbon capture powstająca na terenie Cementowni Kujawy w ramach projektu Go4ECOPlanet to pierwsze w Polsce przedsięwzięcie CCS o tej skali. Zapewne już od dawna pochylano się nad nim w zarządzie spółki Holcim.

Holcim opracował strategię zakładającą redukcję emisji dwutlenku węgla. Firma zmierza w tym kierunku od dłuższego czasu, nie tylko poprzez wdrażanie technologii carbon capture, ale również stosując paliwa alternatywne i zdekarbonizowane surowce. Celem jest uzyskanie jak najmniejszego śladu węglowego produktów końcowych. Źródłami emisji może być spalanie paliw lub procesy technologiczne. W naszym przypadku problem stanowi ten drugi rodzaj emisji. Jest on generowany podczas rozkładu węglanu wapnia przy produkcji klinkieru. Węglan wapnia jest głównym składnikiem, przez co ma największy udział w składzie mączki do produkcji klinkieru, co sprawia, że nie jesteśmy w stanie zdekarbonizować procesu technologicznego do zera. Aby wypełniać założenie Net Zero Pledge – czyli strategii dekarbonizacji Holcim na świecie – musimy zastosować technologie pozwalające nam wychwycić dwutlenek węgla.


Zarejestruj się na Kongres Carbon Capture


Kiedy pojawiły się pierwsze rozważania nad rozpoczęciem tego projektu? 

Pierwszą przesłanką do budowy instalacji stał się projekt ECO2CEE, wcześniej funkcjonujący pod nazwą INTERCONNECTOR. Współtworzymy go z partnerami, a nasz główny cel to stworzenie HUBu dla dwutlenku węgla w porcie morskim. Stamtąd gaz będzie transportowany do miejsca sekwestracji na Morzu Północnym. Aby móc zrealizować to przedsięwzięcie w 2021 złożyliśmy z partnerami wspólny projekt do Komisji Europejskiej, który w drodze selekcji został wpisany na piątą listę PCI, czyli Project of Common Interest. Te działania są ze sobą połączone. Zależy nam na utworzeniu HUBu, by dwutlenek węgla wychwycić i w dłuższej perspektywie poddać sekwestracji.

Jakie motywacje stoją za jego wdrożeniem i jakie problemy ma rozwiązać uruchomienie tej instalacji?

CCS (Carbon Capture and Storage) jest jedynym sposobem, by obniżyć do zera emisję dwutlenku węgla. Oczywiście nadal podejmujemy się innych działań w procesie wypału klinkieru i produkcji niskoemisyjnych cementów, aby maksymalnie minimalizować ślad węglowy na drodze do dekarbonizacji i by ostatecznie do wychwycenia była jak najmniejsza ilość dwutlenku węgla, bo ten proces wiąże się z wysokim zużyciem energii elektrycznej. Wprowadziliśmy też do oferty linie produktów ECOPact i ECOPlanet, które wyróżniają się swoją niskoemisyjnością, co potwierdzają certyfikaty EPD. Stąd też nazwa projektu – Go4ECOPlanet, która pokazuje spójność i wielowymiarowość tych działań.

Czyli ten projekt jest pewnikiem. To nie jest żadne rozważanie, ale szereg realnych działań zmierzających ku zeroemisyjności.

Tak, to nie są rozważania. Złożyliśmy do KE wniosek z naszą propozycją projektu jako innowacyjnego rozwiązania. Został on wybrany do finansowania z funduszy unijnych. W styczniu 2023 r. podpisaliśmy umowę grantową z KE i realizujemy go zgodnie z harmonogramem, który wskazaliśmy w dokumentacji projektu.

Czy już wiadomo, kiedy nastąpi przysłowiowe pierwsze wbicie łopaty w ziemię pod budowę instalacji?

W tym roku zgodnie z harmonogramem planujemy rozpocząć zamawianie urządzeń, tak aby ich dostawa została zrealizowana do końca 2026 roku. Wcześniej musimy przygotować teren pod budowę i te prace ruszą jeszcze w tym roku. Rozpoczęcie budowy całej instalacji, czyli tzw. wbicie pierwszej łopaty planowane jest na drugą połowę 2025 r.

I szacunkowo to 2027 będzie rokiem, w którym rozpocznie się wychwyt?

Dokładnie takie są plany i póki co, zgodnie z harmonogramem przedstawionym KE, rok 2027 wydaje się terminem realnym do osiągnięcia. Uzupełnieniem tych działań musi być uruchomienie HUBu, bo tak naprawdę zakład mógłby powstać dużo wcześniej, ale bez łańcucha dostaw zapewniającego transport dwutlenku węgla na Morze Północne, rozruch instalacji nie ma sensu. My ze swojej strony staramy się o realizację tego łańcucha dostaw. Trwają rozmowy z dostawcami wagonów odpowiednich do przewożenia dwutlenku węgla, a także z operatorami miejsc sekwestracji i na ten moment są one na bardzo zaawansowanym etapie. Wraz z partnerami chcącymi utworzyć HUB w porcie w Gdańsku, złożyliśmy projekt do programu CEF (Connecting Europe Facility) na przygotowanie pełnej dokumentacji projektu infrastruktury HUBu i transportu do portu. Ten projekt został wybrany do realizacji. W tym przypadku realizowana jest praca wielu podmiotów.


Czytaj też: Gdzie trafiają pieniądze za emisje CO2? Czyli system ETS w nadwiślańskich realiach


Chciałabym poznać więcej szczegółów dotyczących technologii. Czy jej dostawca jest już znany? Jakie były kryteria jej doboru?

Technologia, którą zaproponowaliśmy w dokumentacji złożonej do KE jest innowacyjna, bo jeszcze nigdy nie zaimplementowano jej w cementowni. Owszem, dostawca wykorzystuje tę technologię, jednak do tej pory jedynie w procesach produkcji wodoru oraz kilku innych gałęziach przemysłu. W naszym przypadku dostawcą technologii jest Air Liquide.

Kwestia zastosowania tej technologii w cementowni jest o tyle utrudniona, że pojawia się konieczność dodatkowego oczyszczenia gazów wylotowych z pieca. Konieczne będzie usunięcie związków siarki i azotu, a takiej potrzeby przy produkcji wodoru nie ma. Nasz wybór padł na Air Liquide po tym, jak przeanalizowaliśmy 9 ofert i rozwiązań zaproponowanych przez różne firmy. Zwracaliśmy uwagę na koszty CAPEX, czyli inwestycyjne, a także na koszty operacyjne i pod każdym z tych względów technologia Cryocap okazała się najkorzystniejsza.

Projekty carbon capture cechują się dużym zindywidualizowaniem poszczególnych instalacji. Wszystko rozpoczyna się od adresowania źródeł emisji CO2, do których dostosowuje się daną technologię. Jak będzie w przypadku Cementowni Kujawy?  Z jakich elementów ma się składać projekt? Czy spodziewają się państwo jakichś zmian w zakresie funkcjonowania zakładu, kiedy już powstanie instalacja?

Nie chciałabym wchodzić w rolę projektantów instalacji, którą pełni dostawca technologii. Jesteśmy na etapie ostatnich dni przed zakończeniem Front-End Engineering Design. I rzeczywiście w projekcie inżynieryjnym dopasowany został pod względem wydajności i specyfikacji gazów wylotowych z pieca szereg urządzeń i elementów, które składają się na cały zakład wychwytu, oczyszczania i skraplania dwutlenku węgla z zastosowaniem metody kriogenicznej. Projekt dostosowany jest właśnie pod kątem obszaru działania naszej cementowni. Pewnie inaczej wyglądałby projekt wychwytu dla przemysłu metalurgicznego czy rafineryjnego. Zwłaszcza w przypadku produkcji paliw charakterystyka gazów, z których nastąpi wychwyt, jest inna i można zastosować inne technologie. W naszym przypadku wyeliminowaliśmy technologie wymagające dodatkowej produkcji pary wodnej i wybraliśmy Cryocap, ale w Holcim są zakłady, które postawiły na inne metody wychwytywania emisji procesowych. Każdy projekt rozpatrywany jest indywidualnie i dostosowywany do warunków panujących w danym kraju i do danego zakładu. Zasadniczo istotne jest na jakim etapie funkcjonowania cementowni budowana jest instalacja wychwytu CO2. Czy buduje się ją od samego początku, równocześnie z piecem do wypalania klinkieru? A może jest dostawiana do istniejącego już zakładu? Etap, na jakim powstaje instalacja, ma również duże znaczenie przy doborze technologii.

A jaki jest koszt budowy takiej instalacji? Mówiła pani, że udało się pozyskać zewnętrzne finansowanie. Jaką część wydatków pokryto za pomocą tych funduszy?

Ofertę od dostawcy technologii otrzymaliśmy w 2022 r. Jak wszyscy wiemy, od tego czasu zmieniły się realia. Trwa inwazja Rosji na Ukrainę, a inflacja znacznie wzrosła. W tamtym czasie koszt inwestycji wyliczono na 264 mln euro, z czego grant ma pokryć 228 mln euro. Fundusz innowacji pokrywa maksymalnie 60% wydatków inwestycyjnych i 60% zdyskontowanych kosztów operacyjnych. Dla naszego projektu udało się pozyskać najwyższą możliwą kwotę dofinansowania.

Dekarbonizacja cementu to paląca kwestia. Polska jest europejskim liderem, jeśli chodzi o ten rynek, a obniżenie emisji to jedyna droga do podtrzymania konkurencyjności krajowego sektora. Zatem jak jest w przypadku Cementowni Kujawy – ile dwutlenku węgla produkujecie i jaki poziom redukcji spodziewacie się uzyskać dzięki jego wychwytywaniu? Jakie są plany odnośnie dalszego zagospodarowania tego gazu? Mówiła pani o HUBie i sekwestracji na Morzu Północnym, ale może są tu przewidziane jakieś szersze rozwiązania?

KE nałożyła na wszystkie przedsiębiorstwa wymóg osiągnięcia pełnej dekarbonizacji do 2050 r. i Holcim także dąży do osiągnięcia tego progu. Obecnie każdy z zakładów ma odmienne poziomy emisji. Cementownia Kujawy jest jednym z tych, które emitują najniższą ilość CO2 w przeliczeniu na tonę produkowanego cementu. Wynika to z ciągłego rozwoju w zakresie udoskonalania produktów i wdrażania kolejnych inwestycji. Obecnie 85% paliw konwencjonalnych zostało zastąpionych alternatywnymi, a docelowo ma to być 100%. To jeden z czynników obniżających emisje gazów cieplarnianych. W tym roku realizujemy także platformę zdekarbonizowanych surowców do produkcji klinkieru. Z kolei w styczniu uruchomiliśmy w Kujawach Mixing Plant – zakład, który wytwarza niskoemisyjne produkty, mające w swoim składzie śladową ilość klinkieru przy zachowaniu parametrów oczekiwanych przez konsumentów. To kolejny krok do zminimalizowania udziału dwutlenku węgla, jaki podjęliśmy jeszcze przed rozpoczęciem pracy instalacji carbon capture. Kiedy już ten obiekt zacznie funkcjonować, będziemy w stanie wychwycić 100% dwutlenku węgla. Mamy potencjał na wykorzystanie zielonego dwutlenku węgla w produkcji paliw syntetycznych, jak choćby e-metanolu.


Carbon capture. Pierwsza taka gazeta na rynku!


Czy budowanie instalacji carbon capture ma uzasadnienie finansowe? Czy firma decydująca się na ten krok może w pewien sposób zyskać, chociażby poprzez zaoszczędzenie na wydatkach związanych z ETS? I czy jest jakiś okres kapitalizacji, który szacujecie państwo, że będzie konieczny, by ten wydatek się zwrócił?

Inwestycja w budowę instalacji wychwytu dwutlenku węgla nie jest tania. W Polsce na razie nie ma żadnego mechanizmu współfinansującego dla projektów zmierzających do dekarbonizacji emisji procesowych. I to jest ogromna bolączka przedsiębiorstw, bo finansowanie tylko z budżetu spółki jest na ten moment nieopłacalne. Przede wszystkim wskazane jest, aby zaistniały mechanizmy wspierające dekarbonizację. Wiele państw ma takie instrumenty, ale w Polsce nadal nie zostały one utworzone. Jedyną szansą są fundusze unijne, o które przedsiębiorstwa muszą zabiegać, bo bez nich taka inwestycja nie miałaby żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Kiedy składaliśmy wniosek do KE, cena emisji CO2 kształtowała się na poziomie 80 euro za tonę. Na końcu zeszłego i w początku tego roku było to już około 60 euro. Teraz widzimy tendencję, że cena znów wzrasta do poziomu z okresu, gdy składaliśmy ten projekt. Przy takich wartościach cały łańcuch dostaw jest znacznie droższy niż koszty ETS. Dlatego powinniśmy patrzeć na tę inwestycję przez nieco inny pryzmat niż same ceny emisji dwutlenku węgla. Tym pryzmatem powinna być ochrona środowiska, która rzeczywiście wymaga zatrzymania wzrostu średnich temperatur o 1,5°C. Wiadomym jest jednak, że na koniec dnia biznes musi się zamykać w całości i nie można dokładać do przedsięwzięć. W tym przypadku dofinansowanie KE jest jedyną drogą, by pozostać na rynku i jednocześnie wybudować instalację CCS. 

Długofalowo spodziewamy się jednak wzrostu cen ETS do bardzo wysokich poziomów. Prognozuje się, że w 2030 r. będzie to nawet 200 euro. Wówczas instalacja będzie już uruchomiona, a koszt zacznie się wyrównywać. Przypominam, że nasz łańcuch dostaw jest rzeczywiście dużym wydatkiem, bo składa się na niego transport kolejowy i morski oraz opłaty za korzystanie z HUBu w Gdańsku. Te koszty widać także na poziomie inwestycyjnym, bo przebudowa bocznicy dla wagonów leży w naszej gestii. Oczywiście robimy wszystko, by te wydatki optymalizować. Ta inwestycja to jednak konieczność, a nie wybór. Na tę chwilę Morze Północne to jedyny dostępny punkt zatłaczania CO2. Podejmujemy starania przy współpracy klastra CCUS.pl z dr Pawłem Gładyszem na czele, by zespół ekspertów koordynował zadania zmierzające do wykorzystania magazynów dwutlenku węgla na terenie kraju. Początkowo będą to pewnie miejsca sekwestracji wyznaczone na Morzu Bałtyckim, jednak później powinny zacząć powstawać klastry na lądzie. Dzięki temu dostępność punktów zatłaczania będzie bardziej przystępna, a koszty operacyjne zostaną zminimalizowane. Ale to potrwa i zabierze co najmniej 10 lat, bo ogranicza nas chociażby legislacja.

I tu właśnie nasuwa mi się pytanie: czy Polska jest w jakimkolwiek stopniu gotowa na CCS pod kątem legislacyjnym? Z jakimi barierami musi zmierzyć się inwestor chcący wybudować instalację carbon capture? Czy na ten moment uruchomienie takiej inwestycji jest w ogóle w pełni możliwe?

Jeśli chodzi o samą inwestycję, to nie ma żadnych barier. Wiąże się to z takimi samymi obostrzeniami, jak budowa jakiegokolwiek innego elementu zakładu. Trzeba wystąpić o decyzję środowiskową na podstawie opracowanego raportu oddziaływania na środowisko. Po uzyskaniu takiej decyzji przygotowuje się projekt budowlany w celu pozyskania pozwoleń na budowę i kieruje wniosek do odpowiedniego starostwa. Jeżeli odpowiedź będzie pozytywna, można rozpocząć prace.

Zmiany legislacyjne są nam potrzebne głównie po to, żeby rozpocząć składowanie on-shore, czyli na lądzie. Bo dla tej metody nie ustalono jeszcze jasnych wytycznych. Co prawda znowelizowano w zeszłym roku Prawo górnicze i geologiczne, co dało pierwsze istotne narzędzia pozwalające zrobić krok do przodu, ale ten dokument wymaga sporządzenia szeregu rozporządzeń, a nawet specustaw. Kiedy mówimy o tworzeniu infrastruktury pod transport gazociągowy, to bez specustaw z pewnością nie da się przyspieszyć działania.Także uruchomienie instalacji ma taką samą ścieżkę, jak wszelkie inne przedsięwzięcia dotychczas przez nas realizowane. Na dniach składamy dokumenty o pozwolenie na budowę i spodziewamy się, że do końca maja – bo taki jest czas na wydanie decyzji – powinniśmy uzyskać pozwolenie na budowę. Gdy to się stanie, rozpoczniemy przygotowywanie terenu.

Coraz więcej przedsiębiorstw deklaruje swój udział w budowie łańcucha dostaw. Tu wymienić można chociażby PKN ORLEN i GAZ-SYSTEM, które to spółki podpisały list intencyjny w sprawie budowy rurociągu przesyłowego, transportującego COdo hubu znajdującego się w Gdańsku, skąd dalej odbędzie się przesył na Morze Północne. Czy Holcim Polska podejmuje współprace z innymi firmami?

Prowadzimy rozmowy i rzeczywiście zdajemy sobie sprawę, że gazociągiem nie będzie operowała prywatna spółka. Musi zostać powołany operator zarządzający całą infrastrukturą. Rozmawia się o tym, ale póki co nie wiemy, kto będzie pełnić rolę operatora. W planach jest wybudowanie biegnącej przez cały kraj magistrali, która poprowadzi do Gdańska. Kwestia podpinania kolejnych zakładów pod magistralę również jest rozpatrywana. Nam także zależy, by się z nią połączyć i zatłaczać dwutlenek węgla do gazociągu bezpośrednio. Być może pozwoli to uzyskać koszty operacyjne dużo niższe niż w przypadku stosowania transportu kolejowego. Jesteśmy otwarci na współpracę z operatorem i myślę, że to kwestia najbliższych miesięcy, by dokładnie określić, w którą stronę zmierza ten projekt.


Czytaj też: Projekty CCUS i CDR w Finlandii


Holcim jest międzynarodowym przedsiębiorstwem, zrzeszającym wiele cementowni w całej Europie. Wspominała pani, że inne zakłady także wdrażają technologię carbon capture. Jakie plany ma firma w kontekście CCS?

Strategia Holcim zakłada, że firma zainwestuje 2 mld CHF w instalacje wychwytu dwutlenku węgla. Będzie to fundusz przeznaczony wyłącznie na rozwój przedsięwzięć z obszaru carbon capture. Cementownia Kujawy jako jeden z pierwszych zakładów wystąpiła do programu Innovation Fund i pozyskała grant na swój projekt ze środków KE. W tym samym roku nasi koledzy z niemieckiego oddziału podjęli to samo działanie. Oni również uzyskali pozytywną opinię. Niedawno miał miejsce trzeci nabór na dofinansowanie w ramach Innovation Fund, a za chwilę rozpocznie się czwarty. Przez te kilka lat sześć zakładów z Grupy Holcim pozyskało granty, co pozwoli przedsiębiorstwu na szybsze wdrażanie swojego planu dekarbonizacji.

A jak to będzie z miejscami pracy? Czy w Cementowni Kujawy pojawią się nowe stanowiska?

Technologie carbon capture gwarantują setki nowych miejsc pracy. Zarówno jeśli chodzi o produkcję elementów instalacji, jak i ich montaż oraz przygotowywanie terenu do dalszej budowy. Według naszych szacunków, w Cementowni Kujawy powstanie około 40 nowych stanowisk, część z nich będzie powiązana z załadunkiem dwutlenku węgla na wagony, część z obsługą infrastruktury.

Docelowo z terenu zakładu dziennie odjeżdżać będą dwa pociągi załadowane dwutlenkiem węgla. W ten sposób przez 11 miesięcy w roku zakład będzie transportował 1 mln ton CO2. Styczeń będzie jedynym miesiącem, gdy instalacja nie będzie funkcjonować. To okres postoju remontowego pieca w celu przygotowania na kolejny roczny sezon pracy.

Dopóki transport będzie odbywał się drogą kolejową, zapewnienie logistyki leży po stronie Holcim. Dopiero powołanie operatora transportu rurociągami i stworzenie magistrali odciąży w tym zakresie zakład. Cementownia Kujawy jest o tyle w komfortowej sytuacji, że znajduje się stosunkowo blisko Gdańska, stąd transport kolejowy z ekonomicznego punktu widzenia ma uzasadnienie. Zakłady wysunięte bardziej na południe będą musiały się mierzyć z większymi wydatkami do momentu powstania rurociągu przesyłowego dla dwutlenku węgla.

Biomasa i paliwa alternatywne. Czytaj w internecie

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE