Drastyczne podwyżki cen, walka o surowiec i wzrastająca niepewność wśród klientów sprawia, że nadchodzący sezon grzewczy dla użytkowników pelletu może być jednym z najdroższych w historii. Z Ludwikiem Olczykiem, właścicielem „Tartaku Olczyk” o przyczynach i możliwych scenariuszach rozwoju tej sytuacji rozmawia Maciej Roik.


Reklama

Cena pelletu w ostatnich miesiącach nieustannie i drastycznie rosnie. Jaki jest tego powód?

By na to odpowiedzieć, trzeba zerknąć na sytuację na rynku biomasy w ostatnich latach. Ona się zmieniała w zależności od wielu czynników, takich jak dostępność surowca do produkcji czy cen zielonych certyfikatów. Cena pelletu jest bezpośrednio związana z sytuacją na rynku drzewnym, a ta dynamicznie się przeobraża. Ceny faktycznie rosną od dawna, ale w ostatnich miesiącach ta tendencja uległa przyspieszeniu.

Skąd to nagłe przyspieszenie?

ludwik olczyk
Ludwik Olczyk, producent pelletu „Olczyk” (fot. Janusz Świdurski)

Żeby to zrozumieć, trzeba patrzeć szeroko i nieco cofnąć się w czasie. O pellecie trzeba mówić w bardzo szerokim kontekście – surowca, pracy ludzi, urządzeń, prądu i innych pomniejszych elementów. Do tego dochodzi otoczenie prawne biomasy w Polsce. W latach 2007-2008 w Polsce był widoczny ogromny popyt na biomasę. To wynikało z bardzo wysokiej ceny zielonych certyfikatów na rynku i dużego na nie zapotrzebowania. Ich cena w tym czasie kształtowała się na poziomie 60 zł/MWh, ale po kilku miesiącach poszybowała aż do 290 zł/MWh.

To sprawiło, że wielu przedsiębiorców zainwestowało w produkcję biomasy, nie tylko drzewnej, ale też rolnej. Kupiono sprzęt, zbudowano fabryki pelletu agro licząc, że koniunktura będzie trwać. Stało się inaczej – po kilku latach cena certyfikatów spadła do 30 zł/MWh i nie wszystkie firmy, które zainwestowały w biomasę drzewną i rolną wytrzymały konkurencję. Zakłady produkujące pellet z biomasy własnej przetrzymały okres niskich cen, ale niektórzy producenci musieli zamknąć produkcję. Z kolei w przypadku biomasy rolnej, po okresie gdy spadły ceny, produkcja przestała się całkowicie opłacać, a zakłady zatrzymały produkcję. Przedsiębiorcy zostali z niespłaconymi kredytami i wielkimi problemami finansowymi.

A jak w tym kontekście radził sobie pellet drzewny?

Kiedy 15 lat temu zaczynałem produkować pellet, jego konsumpcja była niewielka. Był to jednak dobry sposób na zagospodarowanie biomasy, która powstaje przy produkcji drzewnej. Inwestycja w fabrykę to ogromne przedsięwzięcie, które trwa latami, a raz rozpoczętej produkcji nie da się po prostu zatrzymać. Trzeba pracować cały czas.


Ludwik Olczyk – cena pelletu w Polsce


Urządzenia zatrzymane na rok mogą już nie ruszyć. Czy to w przemyśle tartacznym czy przy produkcji pelletu, maszyny nie mogą stać nieużywane, bo wtedy niszczą się bardziej niż podczas produkcji. Dlatego produkowaliśmy, mimo niskich cen.

Był to też trudny czas przekonywania klientów do nowego (względem wykorzystywanych w Polsce paliw) produktu jakim był pellet. Mimo przeciwności rynek się powoli rozwijał, a cierpliwość producentów się opłaciła. Dzisiaj wiemy jaka jest sytuacja, ale jakie będzie zapotrzebowanie i cena za kilka lat – tego nie wiadomo.

Czyli obecnie mamy okres odrabiania strat? Kiedyś było tanio, więc teraz powinno być bardzo drogo?

Zawsze jest tak, że po wielkiej burzy przychodzi piękna pogoda. To samo jest z cenami i ze zbytem surowców i produktów. Warunki dyktuje rynek. Kiedyś produkcja pelletu była mało rentowna, a dzisiaj sytuacja się zmieniła. Składa się na to wiele czynników, z których głównym jest stopniowe odchodzenie od węgla. Od lat jeżdżę na targi budowlane i obserwuję rynek kotłów. W latach 2009-2011 90% ofert to były urządzenia węglowe. Przez ostatnie lata to się zmieniło i z moich obserwacji wynika, że dzisiaj około 75% ofert to kotły pelletowe, a pozostałe 25% to inne paliwa np. węgiel i jego pochodne. Stopniowo rośnie zatem krajowy popyt na pellet.

I zaczyna brakować surowca do produkcji, a jego ceny rosną.

Dwadzieścia lat temu w Polsce pozyskiwano około 24 mln m3 drewna. Obecnie pozyskuje się nawet nieco ponad 40 mln m3. Z tych 40 mln m3 nie produkuje się jednak pelletu, to by było skrajnie niegospodarne. Pozyskiwany surowiec w masie 40 mln m3, to surowiec do fabryk płyt czy celulozowni. Natomiast tzw. „grubizna” trafia do tartaków, gdzie w procesie produkcji zostaje zrębka i trocina. I to jest surowiec do produkcji pelletu, którego nie będzie więcej.

Ilość pozyskiwanego drewna może wzrosnąć o 1-2 mln lub spaść o 1-3 mln. Unia Europejska może ograniczyć pozyskanie drewna, co według mnie będzie wielkim błędem. Niemniej na rynku nie ma i nie będzie więcej biomasy do produkcji pelletu.

A zatem jesteśmy w sytuacji, gdy popyt przewyższa i będzie przewyższał podaż.

Liczba kotłów zwiększa się dynamicznie, a rynek produkcji pelletu nie nadąża. Jak czegoś brakuje to cena rośnie i dotyczy to rynku w całej Europie. Wielki wpływ na taką sytuację ma też cena zielonych certyfikatów, a więc powrót do lat 2007-2008. Te obecnie już kosztują 280 zł/MWh. W związku z tym obudziły się elektrociepłownie, które mają wybór czym palić i dzisiaj spalają biomasę, tym samym zabierając surowiec z rynku do produkcji pelletu, bo im się to opłaca.

Czyli nie ma szans, żeby pellet był tańszy?

Niestety nie. Dzisiaj cena biomasy jest tak wysoka, że jak ktoś ją posiada, to mógłby ją sprzedać do energetyki i zarobić tyle samo, ile na pellecie. Z jedną różnicą – bez kłopotów jakie generuje każda produkcja. Obecnie doszło do takiej sytuacji, że można sprzedać 1 m3 zrębki za 400 zł.

I to jest tylko czysty surowiec do produkcji. Na tonę pelletu potrzeba 1,8 m3, a do tego dochodzą koszty folii, eksploatacji maszyn, suszenia, ludzi, prądu etc. Tartaki, które z własnej biomasy produkują pellet, mogłyby zaprzestać produkcji kosztem odsprzedaży tej biomasy. Znając rynek biomasy może być to jednak sytuacja przejściowa. Trudno określić, ile ona potrwa – rok, dwa? Uważam, że trzeba konsekwentnie trzymać się obranego kursu.

Powyższe sprawia jednak, że z mojego punktu widzenia pellet tanieć nie będzie.

A co z niższymi cenami letnimi? Co roku obowiązywały. Czy klienci mogą na to liczyć i w tym roku?

Ten rok jest szczególny. Ceny wszystkich paliw rosną, mimo że robi się już coraz cieplej. Moim zdaniem, tego lata będą się utrzymywać na tym poziomie co obecnie lub jeszcze wzrosną – w zależności od cen innych nośników energii. Dlaczego? Bo dzisiaj magazyny są puste. Normalnie o tej porze magazyny były już częściowo zagospodarowane.


Zarejestruj się na VII Forum Pelletu


Rynek jest dziś jednak zupełnie inny, nieprzewidywalny. Niedługo będziemy kupować surowiec, ale nie wiemy co się będzie dziać podczas licytacji z ceną i z możliwościami ilościowymi surowca. W pierwszym półroczu 2022 cena surowca w niektórych asortymentach wzrosła o 100%. Dodatkowo nie znamy zasad zakupu na 2023 r.

Mając to wszystko na uwadze nie przewiduję, żeby cena pelletu mogła być niższa.

Zapotrzebowanie jest ogromne i z mojego punktu widzenia będzie rosło.

Jak długo?

Trudno powiedzieć. Pellet będzie się sprzedawał zawsze – pytanie czy nie pojawi się nowy produkt, który wyprze ropę, węgiel… i może też pellet. Myślę jednak, że przez najbliższe 10 lat, pozycja pelletu jako ekologicznego paliwa stałego, nie będzie zagrożona, ale czas pokaże, czy mam rację.

Chcesz wiedzieć więcej? Dlatego czytaj Magazyn Biomasa. W internecie za darmo:

Inne wydania Magazynu Biomasa znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i czytaj!

Tekst: Maciej Roik
Zdjęcie ilustracyjne: Shutterstock
Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE