– Brak w Polsce działających instalacji, chociaż – mówiąc szczerze – inwestorów nam nie brakuje – powiedziała Sylwia Koch-Kopyszko z Polskiej Platformy LNG i BioLNG podczas 7. Kongresu Biometanu. Ale skoro instalacji nie ma, to może w rzeczywistości wcale nie potrzebujemy tego odnawialnego gazu?

Reklama

7. Kongres Biometanu był przestrzenią dla omówienia roli biometanu w transformacji energetycznej oraz ustalenia, czego jeszcze potrzeba, aby biometanownie powstawały w szybkim tempie.


Czytaj też: Trwają prace nad największą biogazownią w Danii


Ale przecież jest biowodór…

Transformacja energetyczna wymaga zastąpienia paliw kopalnych odnawialnymi. Dotyczy to także gazu ziemnego. W tym kontekście szansą jest biometan, a przecież w kontekście zrównoważonych paliw gazowych często mówi się także o wodorze.

– Nie ma innej alternatywy [dla gazu ziemnego, przyp. redakcji]. Biowodór czy wodór zielony to paliwa przyszłości, i to dalszej przyszłości. Dzisiaj paliwem bardzo łatwym do wdrożenia jest biometan, który wywodzi się z biogazu powstającego w procesie fermentacji metanowej, którą mamy w pełni opanowaną – wskazała Sylwia Koch-Kopyszko.

Tę wyjątkowość biometanu na tle innych gazów odnawialnych podkreślono także podczas panelu dyskusyjnego pt. „Biometan w Polsce – postulaty branży”, moderowanego przez Beatę Klimczak, redaktor naczelną Magazynu Biomasa.

– Biometan jako jedyny zamiennik gazu ziemnego może być bardzo efektywnie składowany, wykorzystywany w większych instalacjach do spalania i w procesach przemysłowych. Ta uniwersalność jest jego największą zaletą, przy jednoczesnym spełnianiu roli utylizacyjnej – przedstawiła Beata Wiszniewska z Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej.

Biometan może wykorzystywać istniejącą infrastrukturę służącą do dysponowania gazem ziemnym. Jednocześnie stanowi skuteczną metodę utylizacji odpadów.


Czytaj też: PSG pomoże rozwijać rynek biometanu


To w czym problem?

Budowanie rynku nie może odbywać się bez odpowiednich ram, także tych prawnych.

– Żeby rozliczyć biometan, musimy mieć pełną implementację dyrektywy RED II, a za chwilę będziemy musili wziąć na warsztat także dyrektywę RED III – poinformowała Sylwia Koch-Kopyszko.

Kroki w kierunku implementacji dyrektywy RED II są już podejmowane, jednak nadal brakuje wielu kluczowych przepisów, które pozwoliłyby na pełne rozwinięcie rynku. Problem jest chociażby brak systemu wsparcia dla biometmaniowni powyżej 1 MW.

Kolejne blokady pojawiają się, gdy zachodzi konieczność stworzenia przyłącza do sieci.

– Firmy i operatorzy sieci dystrybucyjnych tak naprawdę wszystkie koszty przerzucają na inwestora. A co za tym idzie, całe ryzyko z tym związane. To są niemałe koszty i niemałe ryzyko – powiedziała Sylwia Koch-Kopyszko.

O trudnościach w przyłączeniu biometanowni do sieci mówiono także podczas panelu prowadzonego przez Beatę Klimczak.

– Niestety istnieje pewien problem w zakresie zbieżności miejsca, gdzie jest potencjał biometanowy a miejscem, gdzie możemy go wpiąć do sieci dystrybucyjnej – mówił Przemysław Krawczyk z Konfederacji Lewiatan.

Chodzi o niepokrywanie się punktów, w których istnieje zapotrzebowanie na biometan i tych, gdzie warunki są do tego najbardziej odpowiednie. Rozwinięte sieci gazowe zwykle pojawiają się w miastach, podczas gdy oczekuje się, że budowanie biometanowni będzie odbywać się z dala od aglomeracji. Ekspert wskazał także na pozwolenia środowiskowe jako wąskie gardło biometanu.

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE