Smog to bez wątpienia jeden z większych problemów polskich miast. Jedną z głównych przyczyn zanieczyszczeń powietrza jest transport – samochody, autobusy, korki… Nowym sposobem walki z niską emisją jest elektromobilność. Zanim jednak przesiądziemy się do aut elektrycznych, może minąć kilka lat. Od ręki dostępna jest elektryczna hulajnoga.
Tekst: Rafał Wąsowicz
Zdjęcie: pixabay.com
Szybkie, stosunkowo lekkie, no i ekologiczne – to główne zalety elektrycznych hulajnóg. Już niedługo ten środek transportu może stać się jednym z kluczowych rozwiązań, jeśli chodzi o logistykę poruszania się po mieście. Zdaniem ekspertów ehulajnoga, wypożyczana na tej samej zasadzie jak rowery na minuty czy samochody w carsharingu, będzie stanowiła przyszłość tzw. mobilności miejskiej.
W Polsce ehulajnogi powinny stać się konkurencją dla taksówek oraz komunikacji miejskiej. Dotyczy to głównie krótkodystansowych tras tzw. ostatniej mili oraz podróżowania w godzinach szczytu. Będziemy jej używać, aby szybko podróżować do sklepów, restauracji czy na spotkanie.
Mniejsza emisja spalin, więcej przestrzeni
Co niezwykle istotne, posiadanie małego pojazdu, który jest łatwy do zaparkowania, tani w eksploatacji i nie emituje spalin, może zrównoważyć znaczną część przebiegu samochodu w wielu domach. To z kolei powinno znacznie obniżyć emisję spalin w coraz bardziej zatłoczonych polskich aglomeracjach.
Taki pojazd może być też idealnym uzupełnieniem transportu miejskiego. Jego „gabaryty” pozwolą uwolnić ogromne ilości przestrzeni miejskiej. Problemem miast jest bowiem nie tylko emisja CO2, ale i brak miejsc parkingowych. Mała 12 kg ehuljnoga zmieści się pod firmowym biurkiem, a zamiast na zatłoczony parking, będziemy mogli wyjść na zielony skwerek.
Przyszłość małych pojazdów elektrycznych wydaje się rysować w „różowych barwach” także ze względu na wzrastającą świadomość ekologiczną Polaków.
– Wszyscy jej używamy, wozimy nią nawet syna do szkoły. Oczywiście, ważna jest ekologia, ale i wygoda. Korzystamy z transportu miejskiego, kiedy jednak trafia się korek, na przykład koło mostu Lecha, po prostu wysiadamy i dalszą drogę pokonujemy ehulajnogą. Siedmiolatek bez problemu staje z przodu i jedziemy – tłumaczy nam pani Anna, spotkana z ehulajnogą w jednej z poznańskich restauracji.
Gdzie i kiedy używać hulajnogi?
– Osobiście raczej odradzam klientom wożenie kogoś ze sobą na ehulajnodze – tłumaczy Marek Tokarewicz ze sklepu Zwinne Miasto – jedynego dedykowanego miejsca w Poznaniu mającego w ofercie szeroki wybór ehulajnóg. – Zresztą uważam, że wybór ehulajnogi dla siebie warto dobrze przemyśleć, zwłaszcza pod kątem tego, jak i gdzie chcemy z niej korzystać – wyjaśnia.
Ehulajnogi przebojem wchodzą na polski rynek. Jednak często klienci kupują je w supermarketach lub w sprzedaży online, gdzie oferowane są niezliczone ilości modeli. Moda na nie przywędrowała do Polski z USA, gdzie od kilku lat trwa prawdziwy boom na ten rodzaj transportu.
– Ehuljanoga rzeczywiście przeżywa teraz świetny okres. W Stanach stała się niezwykle popularna dzięki firmom oferującym system wypożyczania tego typu sprzętu. W Polsce podobny system testowany jest w dwóch miastach. Sami mocno się nad tym zastanawialiśmy, ale wydaje się, że obecnie jest to nieco za droga „zabawa”. Ze wstępnej kalkulacji wynika, że około trzech miesięcy korzystania z takiego systemu „sheringu” to mniej więcej koszt zakupy nowej hulajnogi elektrycznej – wyjaśnia Marek Tokarewicz.
Tymczasem w USA firmy oferujące podobne usługi błyskawicznie stały się prawdziwymi potentatami. Jeden z nich już dziś podbija Europę. Ekspansję w Polsce zaczął zaś od Wrocławia. Chodzi o kalifornijski startup Lime, wart pond 1 mld USD, wspierany przez Google’a i Ubera.