Rynek biomasy rośnie dynamicznie także dzięki indywidualnym odbiorcom pelletu drzewnego – paliwa, które z roku na rok notuje wzrosty sprzedaży. O nowym, rewolucyjnym pomyśle na jego sprzedaż, będącym odpowiedzią na coraz większą cyfryzację i automatyzację całej branży, opowiadają w rozmowie z Beatą Szczepaniak Szymon i Kazimierz Frischke z Mako Pellets.
Mako Pellets stawia na dywersyfikację działalności i planuje rozwijać współpracę z sektorem ciepłowniczym. Rozmawialiśmy na ten temat na łamach „Magazynu Biomasa” w kwietniu. Czy te plany pozostają aktualne?
Kazmierz Frischke (KF): Nasza polityka sprzedaży jest niezmienna od wielu lat. W energetyce i ciepłownictwie 50% naszej produkcji pelletu luzem dostarczamy do 5 większych spółek i wielu mniejszych instytucji publicznych, a także przedsiębiorstw prywatnych. Drugie 50% stanowi pellet w big-bagach oraz pellet workowany dla hurtowników i naszej sprzedaży detalicznej, którą teraz będziemy rozszerzać dzięki innowacyjnemu urządzeniu.
Czy możecie już zdradzić więcej szczegółów na jego temat?
Szymon Frischke (SzF): Tak jak zapowiadaliśmy kilka miesięcy temu – możemy już się pochwalić nowym sposobem na detaliczną sprzedaż pelletu. Nad naszym projektem intensywnie pracowaliśmy przez ponad rok. Stworzyliśmy pierwszy w Polsce dystrybutor pelletu drzewnego luzem!
To Mako Pelletomat – urządzenie, które umożliwia detaliczny zakup pelletu drzewnego luzem w bardzo przystępnej cenie.

Mako Pelletomat to rozwiązanie dla klienta indywidualnego czy hurtowego?
SzF: Jest to rozwiązanie wyłącznie dla klienta indywidualnego, aby jak najbliżej swojego miejsca zamieszkania zawsze miał możliwość zakupu opału w niższych cenach niż proponuje to konkurencja.
Zapytam nieco przewrotnie – czy w dobie dobrze rozwiniętej sieci dystrybucji pelletu oraz coraz prężniej działającej sprzedaży online wasze rozwiązanie jest potrzebne na rynku?

KF: Uważam, że nasze rozwiązanie jest niezbędne na rynku! Sposób sprzedaży pelletu w Polsce zostanie dzięki niemu zrewolucjonizowany. Jeśli Pelletomat będzie znajdować się w pobliżu potencjalnego klienta – to już nigdy nie będzie on kupował pelletu online. Powód jest prosty– nasz pellet będzie tańszy niż pellet zamawiany np. przez stronę internetową.
Powodem niższej ceny będzie brak materiałów składających się na opakowanie oraz brak konieczności zamawiania przesyłki paletowej. Zatem nie tylko oferujemy paliwo w atrakcyjniejszej cenie, ale dzięki Pelletomatowi nie wprowadzamy kolejnych opakowań na rynek i – ograniczając transport – redukujemy ślad węglowy. To właśnie jest ekologia w praktyce.
Dodatkowo klient już nie będzie musiał wydawać pieniędzy na „przygotowywanie się na zimę” i nie będzie zmuszony „zamrażać” swoich ciężko zarobionych pieniędzy na towar, który leży 3/4 roku w piwnicy. Nasze urządzenie gwarantuje dostępność pelletu drzewnego najwyższej jakości niezależnie od pory roku. Będziemy te urządzenia traktować priorytetowo.
Najważniejsze inwestycje już za nami. Wydajność zwiększona, dostęp do wysokiej jakości surowców coraz silniejszy. Priorytetem jest rozwój Pelletomatów
Ile stacji załadunku pelletu planujecie otworzyć i w jakich lokalizacjach?
SzF: W tej chwili uruchomiliśmy pierwszy Pelletomat w pobliżu naszego zakładu w województwie kujawsko-pomorskim. Znajduje się on w bezpośrednim sąsiedztwie supermarketu w niewielkiej miejscowości, w której jest wiele domów jednorodzinnych ogrzewanych pelletem. Właśnie takie lokalizacje nas interesują. Wiemy, że głównie na obrzeżach dużych miast i w małych miejscowościach jest najwięcej odbiorców pelletu drzewnego.
Drugi Pelletomat mamy już na ukończeniu i za około miesiąc stawiamy go w kolejnym miejscu. Na przyszły rok planujemy zamontować ich blisko 30. Planujemy znacznie zwiększyć zdolności produkcyjne tych urządzeń, gdyż sami je produkujemy od A do Z.
Podążacie za rynkiem, a inwestycji opartych o biomasę jest coraz więcej i paradoksalnie, według niektórych przedstawicieli branży, może to zachwiać równowagą rynkową i nakręcić bańkę spekulacyjną. Popyt będzie przewyższał podaż. Czy takie obawy wam też towarzyszą?
KF: Nie obawiamy się tego scenariusza, ponieważ rynek nie znosi próżni – jeśli pojawi się zapotrzebowanie, pellet zawsze się znajdzie, nawet jeśli miałby płynąć do Polski z drugiego końca świata. Oczywiście w dużej mierze będzie to zasługą działań spekulantów, którzy – jak już nieraz bywało – mogą obudzić się z pełnymi magazynami i drogim towarem, na który zabraknie kupców. Naszym zdaniem większość klientów odpowiednio wcześniej zabezpieczyła swoje potrzeby na całą zimę, dlatego nie spodziewamy się dużego popytu na drogi pellet w najbliższych miesiącach.
Automatyzacja, digitalizacja, IT – to realnie wdrażane rozwiązania, także w branży przetwórstwa drzewnego. Czy Pelletomat jest odpowiedzią firmy na te trendy? Czy planujecie kolejne inwestycje w szeroko pojętą cyfryzację?
SzF: Zdecydowanie tak. W dzisiejszych czasach nie tylko marketing jest dźwignią handlu, ale też ergonomiczne podejście do klienta. Ma być szybko, wygodnie i możliwie jak najtaniej. Mamy w firmie własnych programistów, którzy zadbali o przyjazny i czytelny sposób zakupu na naszym urządzeniu. Po kilku kliknięciach na ekranie dotykowym, w niecałą minutę po dokonaniu płatności zbliżeniowej – na klienta czeka gotowy, idealnie odważony i odsiany produkt w przyniesionym przez niego pojemniku. Jest również możliwość zakupu worka foliowego z regranulatu.
Wszystko jest połączone z naszym systemem księgowo-magazynowym. Klient dostaje produkt i e-paragon w ciągu dosłownie kilku chwil.
Jak wyglądają kolejne plany spółki? Nowe inwestycje czy raczej umacnianie pozycji w obecnych obszarach działalności?
Najważniejsze inwestycje już za nami. Wydajność zwiększona, dostęp do wysokiej jakości surowców coraz silniejszy. W najbliższych latach będziemy skupiać się na możliwie największej ilości uruchomionych Pelletomatów.
Chcesz wiedzieć więcej? Czytaj magazyn Biomasa i paliwa alternatywne:
Tekst: Beata Szczepaniak
Zdjęcie: Janusz Świdurski/Fotorealizacje