Polski przemysł mógłby zaoszczędzić 14 mld euro do 2030 r., gdyby rozpoczęły się inwestycje w CCS, czyli wychwyt i składowanie CO2. A miejsc do magazynowania gazu cieplarnianego szukać nie musimy, bo potencjał składowania jest prawie pięćdziesięciokrotnie większy od emisji generowanych przez całe państwo.
Polski Instytut Ekonomiczny przygotował publikację pt. „Czas na polski CCS? Szanse i wyzwania wychwytu i składowania CO2 w polskim przemyśle”. Przeanalizowano, jakie są realne warunki w Polsce dla wdrażania technologii sekwestracji dwutlenku węgla.
Technologia, w której Polska była pionierem
Choć koncepcja technologii CCS może wydawać się futurystyczna i bliższa sci-fi niż realnym rozwiązaniom polityki klimatycznej, to w Polsce takie obiekty już powstały. Co więcej – na tle całej Europy Polska jest pionierem, ponieważ zbudowana w 1996 r. w Borzęcinie instalacja sekwestrująca dwutlenek węgla pochodzenia przemysłowego była pierwszym takim obiektem na kontynencie.
W 2023 r. na świecie takich instalacji było blisko 41. Wiadome jest, że bez wychwytu dwutlenku węgla nie da się usunąć części emisji gazów cieplarnianych, zwłaszcza tych powstających ubocznie w czasie procesów produkcyjnych. Już dziś można także stwierdzić, że jest to sposób na spełnienie unijnych założeń w zakresie zeroemisyjności oraz ograniczenie dalszego postępowania zmian klimatycznych.
Gdyby Polska wykorzystała cały swój potencjał w zakresie CCS, to krajowy przemysł mógłby pozbyć się jakichkolwiek emisji na 830 lat. I to przy założeniu, że cały CO2 zostaje zatłoczony do składowisk, a przecież częściowo da się go również wykorzystać w wielu procesach.
Pierwszy raport „Carbon capture w Polsce” – już wkrótce na rynku
To się opłaca!
Konieczność zakupu uprawnień do emisji dwutlenku węgla to dla wielu przedsiębiorstw gigantyczny koszt. Wdrożenie CCS pozwoliłoby na zmniejszenie wydatków i w ten sposób do 2030 r. oszczędności mogłyby przekroczyć 14 mld euro. Wiele zależy od tego, jak kształtować się będą ceny emisji. Eksperci oceniają, że czekają nas raczej wzrosty niż spadki tych kosztów.
Ponadto ślad węglowy będzie miał coraz większe znaczenie w handlu międzynarodowym. To oznacza, że wysoka emisyjności polskiej gospodarki zacznie wiązać się z jej mniejszą konkurencyjnością na rynku. Zastosowanie CCS gwarantuje podtrzymanie zyskowności wielu przedsiębiorstw.
Warto zauważyć, że potencjał Polski w zakresie składowania CO2 wynosi 15,5 mld t rocznie. Jednocześnie w 2021 r. ogólne emisje kraju wyniosły 331,5 mln t dwutlenku węgla. Za największą część – 159,5 mln t, czyli ponad połowę – odpowiada energetyka. Przemysł wytwórczy i budownictwo spowodowały emisje na poziomie 29,8 mln t, a procesy przemysłowe wygenerowały 18,8 mln t. Dla części tych emisji istnieją alternatywne sposoby obniżenia, jednak w wielu sektorach tylko CCS spowoduje dekarbonizację.
Czytaj też: Emisje przemysłowe. Kto w Polsce jest największym trucicielem?
Działania już są i niedługo przyniosą efekty
– Międzynarodowa Agencja Energetyczna prognozuje dla Polski powstanie instalacji CCS o możliwości wychwytu 2 mln t CO2 rocznie po 2028 r. Branże, w których ta technologia byłaby wykorzystana, to cementowa (1 mln t CO2) i chemiczna (1 mln t CO2) – czytamy w publikacji PIE.
A to nie koniec, bo jeśli rzeczywiście powstanie rurociąg planowany przez Orlen i GAZ-SYSTEM oraz HUB w gdańskim porcie, to przesył dwutlenku węgla stanie się bardzo prosty i mniej kosztowny, co może stymulować kolejne przedsiębiorstwa do podejmowania się takich inwestycji.
Global CCS Institute ocenia, że w 2025 r. w UE będą działać instalacje wychwytujące 65 mln t CO2 rocznie. Podobne prognozy poczyniła Międzynarodowa Agencja Energetyczna, która oszacowała, że do 2028 r. dzięki sekwestracji dwutlenku węgla usunięte zostanie 72 mln t dwutlenku węgla.
Biomasa i paliwa alternatywne. Czytaj w internecie
Zdjęcie: Shutterstock
Źródło: PIE