Globalne ocieplenie to nie mrzonka. Skutki zmian klimatu widać jak na dłoni, wystarczy spojrzeć za okno. W 2024 r. odnotowano najcieplejszy luty w historii pomiarów, a poprzedni rok całościowo uznano za najgorętszy. Bezśnieżne zimy, rozregulowane cykle fenologiczne i niespodziewane zmiany pogodowe przestają być anomalią, a zaczynają stawać się typowym obrazem dla rzeczywistości.

Reklama

Takiej zimy jeszcze nie było

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej na początku marca podał informację, że średnia temperatura obszarowa w drugim miesiącu 2024 r. wyniosła 5,7 st. Celsjusza. W okresie 1991-2020 pozostawała ona na ujemnym poziomie, czyli –0,1°C. Zdaniem dr Dawid Biernacik z IMGW-PIB to był najcieplejszy luty od 1951 r. Ponadto, był to też najwilgotniejszy rok od tamtego czasu. Miesięczna suma opadów wyniosła 65 mm, choć ich średnia za lata 1991-2020 była o połowę niższa.

– Luty dołącza do długiej serii rekordów z ostatnich kilku miesięcy. Choć może się to wydawać niezwykłe, nie jest to tak naprawdę zaskakujące, ponieważ ciągłe podgrzewanie systemu klimatycznego nieuchronnie prowadzi do kolejnych ekstremalnych temperatur. Klimat reaguje na rzeczywiste stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze, więc jeśli nie uda nam się ich ustabilizować, nieuchronnie będziemy musieli stawić czoła nowym globalnym rekordom i ich konsekwencjom – powiedział Carlo Buontempo, dyrektor Copernicus Climate Change Service.


Czytaj też: Odpady z paneli fotowoltaicznych będą przetwarzane i odzyskiwane na koszt producentów


Nowe reguły

Ta nagła fala ciepła w środku astronomicznej zimy otworzyła dyskusję na temat obecnego stanu klimatu. Płynące z niej wnioski nie napawają optymizmem, bo okazuje się, że nie możemy traktować tego skoku temperatur jako jednorazowej sytuacji. To element większego problemu, który narasta z roku na rok, wraz z kolejnymi rekordowymi temperaturami.

– Ciepły luty nie jest zwykłą anomalią, ale wpisuje się w obraz globalnego ocieplenia. I ten sygnał trzeba traktować poważnie – mówi PAP prof. Bogdan Chojnicki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Zmiany dotyczą nie tylko temperatur lądowych. Cała planeta nagrzewa się coraz bardziej, co odzwieciedla także sytuacja na oceanach.

– Widzę, że naukowcy w ogóle nie za bardzo wiedzą, jak wyjaśnić taką sytuację na Atlantyku. Gdy spojrzymy na historię dyskusji o zmianach klimatu, to wiele osób z kręgów naukowych wspominało, iż Ziemia pokryta w 2/3 wodą ma naturalną „chłodnicę” w postaci oceanów. Oceany dysponują potężną pojemnością cieplną i zwyczajnie mogłyby złagodzić te zmiany. Ale jeżeli chłodnica, o której mówimy, zaczyna być coraz cieplejsza, to znaczy, że przewidywania dotyczące kompensującej roli oceanów niestety dają coraz mniej nadziei na naturalne wyhamowanie globalnego ocieplenia – dodał naukowiec z UP w Poznaniu.

Zdaniem prof. Chojnickiego te zmiany dowodzą także tego, że można się spodziewać coraz wyższych temperatur także w okresie letnim. Ponadto prognozuje, że ciepły Ocean Atlantycki będzie powodował pojawianie się dużych mas powietrza w atmosferze. W efekcie ludzkość może spodziewać się naprzemiennie susz i silnych odpadów, zwłaszcza na terenach, gdzie już teraz takie zjawiska zdarzają się notorycznie.


Czytaj też: Brazylia generuje gigawaty energii elektrycznej dzięki biomasie


Zmiany pór roku

– Zazwyczaj wiosna pojawiała się u nas około 20 marca, natomiast w ostatnich latach ten dzień przypada mniej więcej 9 marca. W tym roku pojawiła się jeszcze szybciej. Właściwie można powiedzieć, że nie tyle wiosna przychodzi wcześniej, co skraca się zima. Zaczyna się ona później i kończy wcześniej – powiedział Grzegorz Walijewski, rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Państwowego Instytutu Badawczego.

Według przewidywań ekspertów z Międzynarodowej Organizacji Meteorologicznej, niedługo w Europie przestaną istnieć cztery pory roku. Zamiast tego pojawią się dwa okresy: chłodny i ciepły. Śnieg nadal będzie występował, jednak raczej incydentalnie niż jako typowy przejaw chłodnej pory roku. Mrozy nie będą już utrzymywać się po kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt dni.

Zdjęcie: Freepik

Źródło: IMGW-PIB, PAP, Nauka w Polsce

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE