Szacunki Polskiej Rady Pelletu wskazują, że w Polsce produkuje się około 1,1 mln ton certyfikowanego pelletu rocznie. Poziom ten dawałby nam 5. miejsce w Europie. Jednak jak wskazują przedstawiciele firm funkcjonujących na tym rynku, od kilku miesięcy przeżywa on stagnację spowodowaną znacznym wzrostem kosztów produkcji – nawet o 50%, a inwestycji jest zdecydowanie mniej niż jeszcze 3 lata temu.
Produkcja pelletu wraca do korzeni
Optymistyczne dane statystyczne pochodzące z opracowań Polskiej Rady Pelletu, European Pellet Council czy Bioenergy International napawają optymizmem, bo wskazują nie tylko na wzrost produkcji pelletu, ale także na większy popyt na to ekologiczne paliwo. Jednak wszelkie dane znajdujące się w cytowanych opracowaniach pochodzą z 2019 i 2020 roku i dzisiaj są już w dużej mierze nieaktualne. Dotyczy to zwłaszcza polskiego rynku, na którym sporo się zmieniło, choć dla wielu przedsiębiorców także poprzednie sezony nie były najlepsze.
– Większość producentów pelletu, z którymi utrzymujemy kontakty, narzeka na fakt, że od kilku sezonów zbyt na pellet w Europie jest słaby, sezon krótki, a ceny niskie – mówi Paweł Jarzębowski, prezes firmy Cedrus. – Biorąc pod uwagę wzrost cen energii elektrycznej i niestabilne ceny surowca, ciężko jest im wiązać koniec z końcem.
Sprawdź również: Polski pellet wartością na rynku międzynarodowym
– Dotychczasowy, dynamiczny rozwój rynku i powstawanie wielu zakładów, okazało się dla branży pyrrusowym zwycięstwem – sytuację ocenia dosadniej jeden z producentów pelletu i z przekąsem dodaje: Rządzącym podobno tak bardzo zależy na kwestiach narodowych, tyle że polskie firmy nie mają wsparcia, a raczej wciąż nękane są kolejnymi nowymi kosztami. Wśród nich jest choćby opłata mocowa czy presja na wyższe płace.
Koszty, które rosną
Do znaczących kosztów, które przyczyniają się do pogorszenia opłacalności produkcji pelletu, oprócz wspomnianej wyższej opłaty mocowej i kosztów pracowniczych, dodać należy wzrost cen energii i samego surowca. Potencjalnych inwestorów zaskoczyły na pewno ceny urządzeń do produkcji pelletu, które wzrosły w ciągu ostatnich kilku miesięcy nawet o kilkadziesiąt procent.
– Jeżeli chodzi o koszt budowy zakładu produkcji pelletu, to ceny poszczególnych urządzeń nie wzrastały jakoś znacząco w ciągu ostatnich kilku lat. Można przyjąć wzrost o stopień inflacji – przypomina Paweł Jarzębowski.
I wymienia: Największy wpływ na wzrost kosztów budowy zakładu produkującego pellet, miały:
- potrzeba automatyzacji procesów produkcji, w tym pakowania,
- zaostrzenia norm jakości produktu, a co za tym idzie zmiany w procesach separacji i suszenia surowca,
- czynniki związane z ochroną środowiska (emisje, hałas itp.) czyli np. rozbudowane układy filtrów.
– Po prostu wzrosły wymagania klientów podyktowane zachowaniem rynku pelletu w Europie oraz wprowadzonymi regulacjami prawnymi związanymi z ochroną środowiska oraz BHP. Spowodowało to, że linie są dziś znacznie bardziej rozbudowane. Niestety, początek tego roku i poważny wzrost cen stali oraz innych materiałów i usług powoduje, że producenci zmuszeni są do podniesienia cen nawet o 15 do 30%. To może spowodować dalszy wzrost kosztów budowy zakładu. Gdyby porównać koszty budowy fabryki sprzed pięciu – siedmiu lat i dziś, to wzrosły one nawet o 50% – szacuje prezes Cedrusa.
Czytaj również: Wyższe dotacje na kotły na pellet o podwyższonym standardzie
Podobnie rynek ocenia Adam Łada, właściciel firmy Bio-Technik.
– Przyczyn ciężkiej sytuacji na polskim rynku pelletu szukać należy w rosnących kosztach funkcjonowania przedsiębiorstw. Od początku roku zakłady obowiązuje opłata mocowa (ok. 10% kosztów energii el.), wzrosła cena energii elektrycznej (ok. 30%) i wiele innych. Niecały rok temu, bo w sierpniu 2020 r. kupowałem folię stretch w cenie 5,20 zł, a dzisiaj kosztuje ona 11 zł, a więc podrożała o 100%. Worki foliowe – o ok. 30-40 %. Koszty zakupu trociny – chyba nie przesadzę, jak powiem, że wzrosły ok. 50, a nawet 60%. Do tego dochodzą koszty pracownicze – mówi przedsiębiorca, który zaopatruje zakłady w urządzenia do produkcji pelletu i sam go także produkuje.
Na brak zamówień nie narzeka, ale dostrzega wyraźne zmiany na rynku. Nieco bardziej ważąc słowa sytuację komentuje Giovani Pavan z Pavan Consulting S.r.l.
– Rynek znajduje się w delikatnym momencie, ponieważ jego rozwój zależy od środowiskowych decyzji politycznych, a polityka energetyczna Polski i UE nie są do końca spójne. Ważną rolę odgrywają w nim fundusze unijne i inne zmiany klimatyczne, nagły wzrost cen i inflacja w ostatnich miesiącach z powodu COVID-19, a także nadzieje i oczekiwania społeczne – wylicza Giovani Pavan.
To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w Magazynie Biomasa. Sprawdź poniżej:
Inne wydania Magazynu Biomasa znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i czytaj!