Pawlak i Bando uratowali OZE?

Reklama

Pytanie, czy raczej teza dosyć ryzykowna. Przejdźmy jednak do faktów. Przygotowywana w 2012 roku w Ministerstwie Gospodarki (kierowanym wtedy jeszcze przez W. Pawlaka) nowelizacja rozporządzenia z dnia 12 sierpnia 2008 roku wprowadzona w dniu 18 października 2012 roku, zachwiała rynkiem. Na mocy noweli, w przypadku potwierdzenia źródeł pochodzenia biomasy drzewnej i biomasy agro, pochodzącej z upraw energetycznych, dotychczasowe – stosowane od kilku lat – oświadczenia, zastąpiono złożoną procedurą administracyjną. Minister Gospodarki rozporządzenie wprowadził, a na Prezesie URE spoczął obowiązek jego należytego wykonania.

Rynek wszystkich OZE w latach 2008-2012 (pomimo zorganizowanej lobbingowej nagonki i lamentów obrońców energetyki konwencjonalnej) rozwijał się dynamicznie. W obszarze energii z wiatru i biomasy w technologii współspalania, była to wręcz eksplozja. Już w 2011 roku wszystkie OZE znacznie wyprzedzały zamrożony na 3 lata 10,4% cel dla OZE. Rok 2012 to szczyt hossy OZE. Olbrzymia systemowa, kumulowana od dłuższego czasu, nadpodaż pchała rynek OZE ku przepaści. Na przełomie stycznia i lutego 2013 pod ciężarem ok. 10 OZE TWh rynek runął w przepaść. Cena prawa majątkowego, tzw. „Zielonego Certyfikatu” spadła w ciągu kilku miesięcy z 290 PLN do 99 PLN (luty 2013).

Protesty i demonstracje w obronie OZE

Tsunami, krach, tragedia to słowa, które definiowały ówczesną sytuację na rynku praw majątkowych. Przez rynek przeszła fala protestów, organizowano demonstracje (szczególnie wytwórcy biomasy), wysyłano listy otwarte i liczono na szybka interwencję Ministra Gospodarki. Prawie wszystkie przedsiębiorstwa energetyczne zareagowały na zaistniałą sytuację nadsymetrycznie i wstrzymały produkcję w OZE w technologii współspalania, dającej ponad 50% udział we wszystkich OZE. Decyzja ta pogłębiła zapaść. Ceny dostarczanej biomasy spadły o ok. 25 -30% przy bardzo małym popycie.

Jak zwykle w takiej sytuacji, jedni tracą, a inni zarabiają. Spłoszeni załamaniem i wieszczonym w mediach brakiem perspektyw, dwaj potężni światowi operatorzy Dong Energy i Iberdrola w pośpiechu i po okazyjnej cenie pozbyli się w Polsce swoich wiatrowych aktywów. Beneficjentem, byli wytrawni krajowi gracze: PGE SA pod wodzą prezesa Kiliana oraz Energa SA pod wodzą prezesa Bielińskiego. Przetasowania również dotknęły mniejszych wiatrowych operatorów. Wyprzedawano aktywa, zmieniano wieloletnie umowy na finansowanie inwestycji oraz sprzedaż praw majątkowych. Zapał „OZE operatorów” i inwestorów do kolejnych inwestycji zmalał radykalnie lub zgasł całkowicie.

Załamanie rynkowe tylko na kilka miesięcy zmniejszyło produkcję w OZE. Rozpędzona lokomotywa z zieloną energią po małym przystanku znów ruszyła i nabiera rozpędu.

Rynkowi OZE groziła katastrofa

Płonne okazały się nadzieje uczestników rynku na jakikolwiek ruch ze strony Ministra Gospodarki. Owszem, wykazał społeczną wrażliwość wysłuchując na wielu spotkaniach i konferencjach krytycznych uwag. Minister Gospodarki miał w ręku narzędzia, aby szybko pomóc, ale z nich nie skorzystał.

Rynkowi OZE groziła katastrofa. Dramatycznie rosła ilość „zbankowanych” zielonych certyfikatów. Prezes Grzegorz Wiśniewski z Instytutu Energii Odnawialnej w swojej analizie skierowanej do Ministra Gospodarki w 2011 roku wskazywał na możliwość krachu i przewidywał cenę zielonego certyfikatu na poziomie kilku złotych. Rynek oczekiwał ratunku, odsieczy i nadal liczył na Ministra Gospodarki.

Ratunek, odsiecz nadeszła ze strony niezależnego regulatora, czyli prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Implementując rozporządzenie Ministra Gospodarki z dnia 18 października 2012 roku, prezes URE w 2013 roku wprowadza administracyjną procedurę weryfikująca pochodzenie biomasy. Wprowadzenie procedury weryfikacyjnej praktycznie z dnia na dzień zatrzymuje masowy dopływ zielonych certyfikatów na rynek. Ceny odbijają od dna i zaczynają powoli rosnąć. Rynek osiąga równowagę, ale na znacznie niższym poziomie.

Biorąc pod uwagę przedstawioną sekwencję zdarzeń, można zaryzykować tezę, że to Prezes URE zapobiegł krachowi i uratował rynek OZE.

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE