Przyzwyczailiśmy się do tego, że firmy zarabiają na sprzedaży energii. Im więcej – tym większy zysk. Ale mogą też odwrotnie – zarabiać na tym, że mniej energii trafi do klienta i podzielą się oszczędnościami. Temu służyć mają kontrakty typu ESCO, rzadko jeszcze stosowane w Polsce.


REKLAMA

Reklama

ESCO to skrót od Energy Saving Company lub Energy Service Company. W wolnym tłumaczeniu, nazwa ta oznacza firmę oferującą oszczędności energii. Formuła ESCO rozwinęła się w świecie, głównie w Stanach Zjednoczonych, w okresie kryzysu energetycznego.

Idea kontraktów ESCO to zarabianie na oszczędzaniu energii. Typowe umowy na dostawy mediów opierają się na pewnym konflikcie interesów – odbiorca chce kupić jak najmniej i jak najtaniej, a dostawca sprzedać jak najwięcej i jak najdrożej.

W kontrakcie ESCO przedmiotem handlu nie jest energia, lecz „oszczędność”. Interes klientów się nie zmienia, ale zupełnie zmienia się rola dostawcy energii, który będzie zarabiał więcej, jeżeli zmniejszy zużycie energii i koszty jej dostawy. Zyskują więc obie strony, a także nasze środowisko.

Kontrakty ESCO

W praktyce wygląda to tak – firma ESCO inwestuje swoje środki w wykonanie inwestycji związanych z obniżeniem zużycia energii. A inwestycja spłaca się „sama” z uzyskanych oszczędności. To rozwiązanie przeznaczone dla tych, którzy posiadają przestarzałe systemy i nie mają środków na ich modernizację. Z konieczności więc ponoszą wysokie koszty związane z eksploatacją tej przestarzałej infrastruktury.

Podpisanie kontraktu z reguły poprzedza wykonanie audytu energetycznego, który musi wskazać możliwe rozwiązania techniczno–organizacyjne, przedstawić koszty modernizacji, przewidywane efekty w obniżeniu kosztów związanych z energią oraz kolejność i opłacalność każdej planowanej modernizacji, a także całego przedsięwzięcia. W Polsce kontrakty ESCO to jeszcze rzadkość, wyjątkowo też na nie decydują się samorządy. Jakie są ich doświadczenia? Różne…

Gmina Trzebielino (woj. pomorskie) była pierwszą w kraju, która już w 2012 roku całkowicie wymieniła oświetlenie na ledowe, właśnie w formule ESCO.

– Przy całej procedurze stroną aktywną była Energa Oświetlenie, wszystko poszło bardzo sprawnie – mówi wójt Tomasz Czechowski.

Zaczęło się od tego, że gmina chciała Energii wypowiedzieć umowę, bo opłaty za energię elektryczną, zdaniem włodarzy, przekraczały zdrowy rozsądek.

Firma tłumaczyła się tym, że w Trzebielinie mają starą infrastrukturę, która jest trudna w obsłudze i awaryjna.

To tylko fragment artykułu. Cały znajdziesz w magazynie Zielona gmina. W internecie za darmo!


Inne wydania magazynu Zielona Gmina znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i sprawdź!

Tekst: Kamilla Placko-W0zińska
Zdjęcie: Shutterstock
Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE