2 lutego 2021 r. to nowa ważna data dla polskiego sektora paliwowo-energetycznego. Po 12 latach od ustanowienia poprzedniej polityki, przyjęto nowy dokument strategiczny, wyznaczający kierunki rozwoju tego sektora – poinformował minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka. Rada Ministrów zatwierdziła „Politykę energetyczną Polski do 2040 r.” W streszczeniu, które opublikowało ministerstwo: „Istotny wpływ na kształtowanie krajowej strategii energetycznej ma polityka klimatyczna Unii Europejskiej (UE), w tym jej długoterminowa wizja dążenia do neutralności klimatycznej UE do 2050 r. oraz mechanizmy regulacyjne stymulujące osiąganie efektów w najbliższych dziesięcioleciach”.


REKLAMA

Reklama

Z oporami jak zawsze

Skoro Europa myśli o długoterminowej wizji dążenia do neutralności klimatycznej do roku 2050, to my, podobnie jak w poprzednich ogólnoeuropejskich ustaleniach dotyczących energetyki czy klimatu, zawsze znajdujemy jakąś dziurę w całym i próbujemy ją pocerować. To jednak tak jak cerowanie skarpetek na piętach, dziury faktycznie nie widać, ale uwiera przy chodzeniu. Bo my, zawsze w Unii coś wybłagamy; kiedyś nazywano to „klęcznikowaniem”, obecny rząd posługuje się określeniem ładniej i mądrzej brzmiącym: derogacja. Ale oba sprowadzają się do jednego, co w swojej piosence Kazimierz Grześkowiak określił wersem: „bo nie ważne czyje  co je, ważne to je, co je moje”. My nie będziemy oglądać się na innych, my sami stanowić będziemy dla siebie prawo i zasady. To nie Unia będzie nam narzucać jakieś swoje wytyczne, to my możemy Unii pokazać właściwą drogę. Bo to przecież my jesteśmy Unii liderem i hegemonem!

Kiedy w 2009 roku uchwalano pakiet klimatyczny 3×20 (redukcja emisji gazów cieplarnianych o 20proc. przy jednoczesnym wzroście efektywności energetycznej o 20proc. oraz udziale odnawialnych źródeł energii (OZE) w ogólnej produkcji energii na poziomie 20proc. do roku 2020), to całkowicie świadomie „wyklęczeliśmy” zmianę 20 – tki dla OZE na 15proc.. A rzeczywistość mimo szumnych zapowiedzi ministra Tchórzewskiego i premiera Morawieckiego z roku 2018 i tak zamknęła się na 13,8proc..

W streszczeniu PEP40 czytamy: „W 2019 Komisja Europejska opublikowała komunikat ws. Europejskiego Zielonego Ładu, czyli strategii której ambitnym celem jest osiągnięcie przez UE do roku 2050 neutralności klimatycznej – jako lidera światowego w tym zakresie. Polska poparła ten cel, wypracowując jednak specyficzną krajową derogację, ze względu na trudny punkt startowy polskiej transformacji i jej społeczno – ekonomiczne aspekty.”

Czyli znowu „przybyli ułani pod okienko”, chociaż dzisiaj już z góry „przyzwoicie” informujemy naszych partnerów, że ogólnoeuropejskie ustalenia i normatywne standardy przyjmujemy do wiadomości ale nie będziemy ich przestrzegać i realizować. Będziemy szli własnymi drogami i działać własnymi metodami i sposobami. A jeśli założonych osiągnięć nie uzyskamy to i tak wg nas, nic się nie stanie.

Gruszki na wierzbie

Polityka Energetyczna Polski 2040  roi się od niekonsekwencji, jest całkowicie oderwana od rzeczywistości i należy ją rozpatrywać w kategoriach dokumentu życzeniowego a nie realnej wizji z perspektywą dwudziestu lat. Bo jak na poważnie przyjąć szacowanie planowanej mocy elektrowni atomowej na 6 – 9 GW? Jacy to energetycy i ekonomiści zaplanowali najpotężniejszy obiekt energetyczny w kraju z szacunkową różnicą wielkości mocy rzędu 50proc.? W szkole średniej uczą ostatnio, że w planach nie należy wyznaczać szacowanych rozbieżności na więcej niż 10 – 15proc.. Jakaż to strategia przewiduje najpierw budowę obiektów produkujących energię a dopiero potem modernizację sieci przemysłowej? Jakiż to planista, zakładając, że zasilanie gazem ziemnym będzie formą przejściową, planuje rozbudowę i modernizację sieci przesyłowej tegoż medium?

Można by w zasadzie nad PEP40 przejść obojętnie, jak nad większością ustaleń w zakresie energetyki, ochrony środowiska czy klimatu podejmowanych na przestrzeni ostatnich dwudziestu paru lat, gdyby nie fakt całkowitego pominięcia w nim energetyki biogazowej. Planuje się rozwój morskiej energetyki wiatrowej (bo przecież w tym zakresie dorównujemy Norwegom, Anglikom, Amerykanom, Duńczykom czy Chińczykom), i fotowoltaiki (tu też równamy się z Indiami, Chinami, Egiptem, ZEA, USA, Meksykiem a w Europie z Hiszpanią). Jak czytamy w dokumencie, warto się „babrać” atomami w nieoszacowanej na dziś w zakresie wielkości mocowej jak i z nieustalonym jeszcze odbiorem społecznym elektrowni jądrowej, kiedy Polska czystą energią stoi. Wielokrotnie pisaliśmy (ostatnio w poprzednim numerze Magazynu Biomasa) że w oparciu o potencjał polskiego rolnictwa energetycznego jesteśmy w stanie wybudować bioelektrownie i biogazownie o szacunkowej mocy około 7 – 9, a nawet 10 GW. Jeżeli w PEP40 zakłada się, że gaz ziemny będzie pochodził głównie z importu, to autorom tego dokumentu dedykujemy informację, że już w 2012 roku wyliczyliśmy że zdecydowanie więcej niż połowa  importowanego do polski gazu ziemnego rośnie na polach polskich rolników. Ale to nie wszystko – rolnictwo energetyczne dla energetyki biogazowej w całokształcie planowanej neutralności klimatycznej 2050, to nie 300 tysięcy jak mówi PEP40 a 500 – 700 tysięcy nowych miejsc pracy na wsi w energetyce biogazowej i wokół niej, to ewidentna, potwierdzona tysiącami badań i latami praktyki poprawa struktury gleby (w tym poprawa bonitacji) w wyniku nawożenia jej pofermentem, czy organicznymi nawozami z niego wyprodukowanymi, to odczuwalna w smaku płodów rolnych i atmosferze, licząca się redukcja produkcji nawozów sztucznych. To w końcu równoważna mocowo likwidacja starych zdezelowanych elektrowni, których rodowód sięga jeszcze wczesnych lat ubiegłego wieku. Korzyści nieporównywalne, ale przez dominatorów polskiego planowania energetycznego, klimatycznego i środowiskowego niezauważalne. Fotowoltaika tak, na możliwości jakie stworzyła nam natura, podobnie morska energetyka wiatrowa czy wspomniana marginalnie geotermia. Ale przede wszystkim energetyka biogazowa, która organicznie jest wpisana w strukturę, charakter i przeznaczenie polskiego rolnictwa, poza oczywiście produkcją żywności.


Sprawdź nasz raport Biogaz w Polsce. Pobierz za darmo!

Raport Biogaz w Polsce 2020

Pobierz raport

Wyślij link na adres:

Zaznaczenie pola oznacza wyrażenie zgody na otrzymywanie od Biomass Media Group Sp. z o.o. z siedzibą w Poznaniu drogą e-mailową newslettera oraz innych informacji handlowych w celu marketingu bezpośredniego, która jest świadczeniem wzajemnym w zamian za otrzymanie możliwości pobrania określonych treści. Zgoda ta może zostać wycofana w dowolnym momencie poprzez wykorzystanie linku dezaktywacyjnego dostępnego w każdej wiadomości. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych znajdziesz w Polityce prywatności [https://magazynbiomasa.pl/polityka-prywatnosci/].


Polska polityczna rzeczywistość jest przewrotna. Z jednej strony napisano, że „Poprzez realizację celów i działań wskazanych w PEP 40 przeprowadzona zostanie niskoemisyjna transformacja energetyczna przy aktywnej roli odbiorcy końcowego i zaangażowaniu krajowego przemysłu, dając impuls gospodarce, przy zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego, w sposób innowacyjny, akceptowany społecznie i z poszanowaniem środowiska oraz klimatu”, z drugiej przygotowuje się do wprowadzenia niekorzystne dla inwestorów zmiany w ustawie „o udostępnieniu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko”, kolejną wątpliwą nowelizację ustawy „ o odnawialnych źródłach energii” w której tradycyjnie zapomina się o energetyce biogazowej.

Nie widząc roli i znaczenia polskiego rolnictwa energetycznego w perspektywicznej polityce energetycznej naszego kraju, deklarując jednocześnie że w roku 2030 udział węgla w wytwarzaniu energii nie przekroczy (czyli będzie wynosił) 56proc. a z OZE w końcowym zużyciu energii brutto tylko 23proc., można z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że PEP40 jest dokumentem promującym brudne źródła energii i z działaniami na rzecz neutralności klimatycznej nie mającym nic wspólnego.

No i standardowym „wsparciem” odnawialnej prosumenckiej energetyki ze źródeł odnawialnych są i będą podatki. Na początek podatek solarny, akcyza solarna, opłata mocowa od solarów, podatek od sprzedaży energii z OZE. Szykowany jest podatek „od deszczu” (już dla działek o powierzchni powyżej 600 m2), głośniej zaczyna się mówić o podatku katastralnym, który obejmie wartościowo również instalacje fotowoltaiczne a jak tak dalej pójdzie, to wkrótce, w pilnej potrzebie, wymyśli się podatek od oddychanie. Oczywiście oddychania świeżym powietrzem, o ile do perspektywy czasowej określonej PEP40 i neutralności klimatycznej 2050 dożyjemy.

Chcesz wiedzieć więcej? Dlatego czytaj Magazyn Biomasa. W internecie za darmo:


Inne wydania Magazynu Biomasa znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i czytaj!

Autorzy komentarza: Marek Kurtyka, Wojciech Łukaszek, Aleksandra Krzywik
Zdjęcie: Shutterstock
Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE