Biomasa? Warto przypomnieć zasady jej wykorzystania – uważa Bogdan Warchoł, ekspert branży biomasy. Chyba już zapomnieliśmy jaki jest jej ekologiczny aspekt i dlaczego warto ją spalać. Przypominam – chodziło o spalanie zbędnych, niepotrzebnych zdrewniałych odpadów w przemysłu leśnego, drzewnego i rolnictwa. A co palimy? Wszystko jak leci.
Biomasa obecnie jest droga, w dodatku brakuje jej – zarówno leśnej, jak i agro.
Dodatkowo aspekt legislacyjnej przewagi agro nad leśną jest już niewielki. Coraz mniej elektrowni i elektrociepłowni funkcjonuje jeszcze w systemie świadectw pochodzenia OZE a wsparcie z nich wynikające zostało przebite przez koszt CO2 i wartość stosowanych w Polsce paliw kopalnych.
Dlatego i agro, i leśna powinny być wykorzystywane w ramach ich dostępności. Podczas tego typu rozważań zapominamy o różnym jej pochodzeniu i parametrach fizykochemicznych.
Biomasa agro to głównie odpady poprodukcyjne z przemysłu spożywczego i pozostałości z upraw (słoma, łupiny, łuska itp.). Jest bardziej zanieczyszczona chemicznie, co utrudnia proces spalania i często wymaga dodatkowej obróbki suszenia lub nawet pelletowania.
Biomasa leśna to w dużej mierze drewno i jego pochodne (zrębka, trociny, zrzyny, papierówka itp.), które są poszukiwanym surowcem dla papierni, przemysłu płytowego i tartaków. Tylko część biomasy leśnej to klasyczna biomasa odpadowa (np. odpady pozrębowe), których rozsądnym sposobem wykorzystania jest właśnie spalanie.
POBIERZ ZA DARMO NASZ RAPORT „BIOMASA W POLSCE 2022/23”
Zatem, do której należy przyszłość? Uważam, że do każdej, którą można nazwać prawdziwą biomasą, będącą rzeczywistym odpadem a nie pełnowartościowym surowcem niezbędnym dla innych działów gospodarki i przemysłu.
Zatem mówiąc o biomasie nie można jedynie ograniczać się do energetyki i ciepłownictwa.
Biomasa i sposób jej wykorzystania wiąże się z wieloma gałęziami przemysłu i gospodarki. Z Lasami Państwowymi, branżą leśną (pozyskanie drewna), przemysłem drzewnym (tartaki), papierniczym, płytowym, produkcją pelletu, energetyką, całą branżą odpadów komunalnych i z rolnictwem. A jej wykorzystanie pośrednio lub bezpośrednio reguluje wiele przepisów, systemów wsparcia i ograniczeń gospodarczych.
Wśród nich są: prawo energetyczne regulujące systemy wsparcia spalania biomasy świadectwami pochodzenia OZE (dokumentacja pochodzenia biomasy), system emisji CO2 (Certyfikacja KRD), przepisy unijne odnoszące się do ogólnego wykorzystania biomasy (w tym RED III), tzw. ślad węglowy a na to nakładają się jeszcze wszelkie ograniczenia importowe (np. z Białorusi).
Jak się w tym wszystkim połapać i czy przepisy skutecznie stoją na straży zrównoważonego wykorzystania zasobów drzewnych w tym biomasy?
Osobiście uważam, że nie. Zatem czy regulacje i wsparcie dla biomasy są potrzebne i czy warto je dalej rozwijać w obecnym kształcie, który jest moim zdaniem nieskuteczny i przestarzały?
Może zrównanie szans dla innych branż przez ograniczenie wsparcia dla biomasy dla energetyki byłoby dla całej polskiej gospodarki efektywniejsze.
GDZIE KUPIĆ DOBRY PELLET? SPRAWDŹ NA NASZEJ MAPIE!
Pojawia się odwieczne pytanie, jak pogodzić styk rynków regulowanych/dotowanych i typowo komercyjnych? Jak uniknąć patologii?
Jedyny sposób to stały monitoring i szybkie dostosowywanie przepisów.
Niestety, rzadko się to jednak udaje, bo przepisy wprowadzana są po czasie – jak przysłowiowa musztarda po obierze. W historii biomasy i OZE zawsze byliśmy kilka, kilkanaście kroków za rzeczywistością.
Pierwsze emocje wzbudziły wysokie ceny świadectw OZE, które wywołały pierwszą falę rozwoju współspalania i spalania biomasy. Zyskowność dla energetyki była tak wysoka, że opłaciło się kupować drewno i rozdrabniać na biomasę. Kiedy wreszcie wprowadzono obowiązek przygotowywania dokumentacji pochodzenia biomasy to ceny świadectw OZE spadły i obowiązek stał się tylko niepotrzebnym obciążeniem dla dostawców.
Obecnie ekscytację wzbudzają ceny CO2 i braki w dostępności węgla oraz jego wysoka cena.
Dlatego wsparcie spalania i współspalania biomasy dla podmiotów zobowiązanych do rozliczania emisji CO2 znacząco wzrosło i przekroczyło wsparcie certyfikatów OZE.
Wsparcie spalania biomasy w postaci świadectw OZE to ok. 150 zł/m3 drewna (cenie świadectw ok. 220 zł/MWh, sprawności wytwarzania energii elektrycznej ok. 35% i założeniu 7G w m3 drewna).
Wsparcie dla spalania biomasy w systemie emisji CO2 wzrosło do ok. 240 za 1 m3 drewna (obliczenia przy cenie CO2 – 77 EUR/ tonę, 94 kg/GJ unikniętej emisji CO2 i założeniu 7GJ w m3 drewna).
A co najbardziej interesujące biomasa spalana na cele CO2 może pochodzić legalnie z pełnowartościowego drewna (dostawca musi jedynie posiadać certyfikację KZR, która reguluje legalność pozyskania, a nie to czy jest pełnowartościowe czy nie).
Mamy zatem łączną dotację do biomasy (CO2 i OZE) na poziomie ok. 390 zł/m3 plus koszty uniknięte zakupu paliwa ok. 315 zł/m3 drewna (przy cenie węgla ok. 1000 zł/tonę). To razem 705 zł/m3. Według moich informacji pod koniec 2022 roku energetyka płaciła za GJ w granicach 80 zł, czyli ok. 560 zł/m3. Dzisiaj przemysł drzewny kupuje papierówkę w okolicy 400 zł/m3, więc trudno mówić o konkurencyjności do energetyki.
Wszystko, co musisz wiedzieć o biomasie. Sprawdź!
Sytuację braków biomasy komplikują dodatkowo relacje z Białorusią (zakaz eksportu zrębki), problemy rozładunkowe w polskich portach oraz wojna na Ukrainie.
Mamy więc obecnie rynek niedoboru surowcowego i brutalną wojnę cenową na rynku drewna i biomasy.
Jedynie chyba tylko Lasy Państwowe mają powód do zadowolenia – mimo stałego podnoszenia cen przedsiębiorcy biją się o drewno, a LP rosną zyski.
Cała reszta walczy o przetrwanie. Jak długo wytrzyma? Pewnie tak długo, jak końcowy konsument zaakceptuje wyższe ceny za meble, papier itp. Moja rada na niedobory biomasy i drewna? Biomasa powinna być wyłączona z systemu rozliczeń CO2, a z pewnością ta powstająca z drewna pełnowartościowego.
Jak w świetle całej skomplikowanej sytuacji widzę przyszłość biomasy? Z pewnością nie powinniśmy dalej iść w duże zawodowe elektrownie spalające ogromne ilości biomasy a raczej w lokalne jej wykorzystanie w średniej wielości elektrociepłowniach, w ciepłownictwie.
Należy uregulować przepisy co do klasyfikacji biomasy w zależności od jej pochodzenia i możliwości wykorzystania jej jako surowca w innych działach gospodarki. Nie certyfikacja biomasy, KZR i tym podobna utopia.
Klasyfikujmy biomasę w zależności od tego, jak ją można wykorzystać jako surowiec. Od wielu kat takie rozwiązania są w Niemczech i Austrii. Nikt nie pali tam zrębki, trociny i papierówki, które można wykorzystać jako surowiec. Dlaczego? Bo za to grożą spore kary.
Zatem czego bym sobie i całej branży związanej z biomasą życzył?
Prostych, mądrych i wprowadzanych na czas (bez zwłoki kilku lat) przepisów regulujących wykorzystanie biomasy.
Chcesz wiedzieć więcej? Dlatego czytaj Magazyn Biomasa. W internecie za darmo:
Inne wydania Magazynu Biomasa znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i czytaj!