Dlaczego na uruchomienie pierwszych instalacji wytwarzających biometan w Polsce musimy czekać tak długo i jak pokonać bariery na drodze rozwoju tego sektora – z Markiem Pitułą, prezesem Polskiego Stowarzyszenia Biometanu rozmawia Lech Bojarski.

Reklama

Z informacji, jakie mamy od dostawców technologii i rozwiązań dla biogazowni wynika, że w Polsce w fazie budowy znajdować się może od 10 do 15 instalacji biometanowych. Czy pana zdaniem to wiarygodne dane?

Należałoby zdefiniować pojęcie „instalacji znajdującej się w fazie budowy”. Jeżeli przez ten stan rozumiemy, że inwestor pobrał ze starostwa dziennik budowy, czyli wcześniej uzyskał prawomocne pozwolenie na budowę, opracował projekt techniczny i złożył w tym zakresie stosowną deklarację, to poza informacją o instalacji NCBR w Brodach nie mam wiedzy o takich inwestycjach, co oczywiście nie oznacza, że nie istnieją.

Natomiast potwierdzam, że kilkanaście instalacji znajduje się w różnych fazach przygotowań do rozpoczęcia budowy, w tym również projekty posiadające zarówno prawomocne pozwolenia na budowę oraz umowy przyłączeniowe. Prawdopodobnie nie podjęto jednak jeszcze ostatecznych decyzji inwestycyjnych, m.in. ze względu na przeciągający się po raz kolejny termin rozpoczęcia naboru do jedynego większego programu wsparcia inwestycyjnego dla instalacji produkujących biometan w ramach programu FEnIKS oraz brakiem rynku na biometan w Polsce.

Potwierdzam, że kilkanaście instalacji biometanowych znajduje się w różnych fazach przygotowań do rozpoczęcia budowy

Swoją inwestycję przygotowuje także Polskie Stowarzyszenie Biometanu. Czy mógłby pan powiedzieć o niej nieco więcej – gdzie będzie zlokalizowana, jakie będzie miała parametry, kiedy rozpocznie działalność?

Instalacja powstanie w okolicach Prudnika, w województwie opolskim. Notabene na tym obszarze znajdują się co najmniej trzy inne projekty, o których wspominam w odpowiedzi na wcześniejsze pytanie. Ten konkretny projekt oczekuje już tylko na ogłoszenie naboru do FEnIKSa, a budowa rozpocznie się w ciągu kilku dni po złożeniu stosownego wniosku do NFOŚiGW.

Instalacja będzie produkowała w pierwszym etapie 67 tys. MWh energii w biometanie (ciepło spalania) kierowanym do sieci przesyłowej Gaz-Systemu, ponad 130 tys. GJ energii w brykietach grzewczych (wg wartości opałowej), ok. 12 tys. MWh energii elektrycznej na potrzeby własne oraz ok. 8 tys. GJ ciepła w kogeneracji dla potrzeb własnych oraz dla mieszkańców gminy. W drugim etapie, czyli po roku 2026, zostanie uruchomiona produkcja energii elektrycznej do sieci o mocy 2 MW, w oparciu o system aukcyjny oraz niewielka instalacja do produkcji biowodoru w fermentacji ciemnej.

Przewidywany termin uruchomienia produkcji biogazu to III kw. 2025, a biometanu – październik 2025 roku.

Druga, prawie dokładnie taka sama instalacja, powstaje w województwie pomorskim, a termin uruchomienia to przełom 2025 i 2026 roku. Tam jesteśmy na etapie wniosku o pozwolenie na budowę, mamy za sobą decyzję środowiskową oraz warunki zabudowy. Na ukończeniu jest również wytyczanie trasy gazociągu do sieci przesyłowej.

Dlaczego w Polsce tak długo musimy czekać na produkcję biometanu, mając do dyspozycji tak duży potencjał? Gdzie są największe bariery dla tego rynku?

Te bariery są zmienne. Dopiero co usunięto, w drodze nowelizacji ustawy OZE, niektóre podstawowe, takie jak brak definicji biometanu czy systemu wsparcia operacyjnego. W tej chwili mamy kolejne, takie jak brak wsparcia operacyjnego dla większych instalacji – system aukcyjny musi być dostosowany do specyfiki produkcji biometanu, oraz de facto brak rynku poza systemem wsparcia, o którym wspominam.

Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Biomasa. Sprawdź:

Tekst: Lech Bojarski

Zdjęcie: Shutterstock

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE