Z Igorem Sikorskim z firmy Wood Stocks o aktualnej sytuacji na rynku biomasy oraz jego perspektywach na najbliższe lata rozmawia Beata Klimczak.
Jak ocenia pan aktualne zainteresowanie rynku paliwami ekologicznymi: biomasą i pelletem?
Branża opału drzewnego ma za sobą bardzo dobry sezon. Jak wspominałem kilka miesięcy temu, rynek ten jest determinowany warunkami pogodowymi, a te dopisały nam w tym roku. Dodatkowo w czwartym kwartale 2020 roku zaczęły uwidaczniać się braki podaży surowca drzewnego.
Wszystko to złożyło się na relatywnie mniejszą dostępność opału drzewnego. W styczniu i lutym mieliśmy więc do czynienia z popytem dwu, a momentami nawet trzykrotnie przekraczającymi podaż. Kluczem do sukcesu było więc dysponowanie odpowiednimi stockami magazynowymi, a zwycięzcami okazali się ci, którzy wykonali odpowiednią pracę w miesiącach poprzedzających szczyt sezonu.
Komu kryzys związany z pandemią najbardziej dał się we znaki? Kto traci – mali czy duzi przedsiębiorcy? A może pandemia nie ma znaczenia dla branży?
Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Należałoby przede wszystkim określić co rozumiemy pod pojęciem „branża”. Nie da się oceniać rynku opału drzewnego z punktu widzenia podaży odrywając go od całej otoczki, w której funkcjonuje. Odnosząc się do opału drzewnego pamiętajmy, że w wielu przypadkach są to produkty „uboczne” głównym procesie produkcyjnym. Weźmy pod uwagę dużych producentów pelletu – przeważnie są to przedsiębiorstwa, których głównym produktem są inne wyroby drzewne, a zagospodarowanie odpadów stanowi produkcję może nie uboczną, ale dodatkową.
BIOMASA I WSZYSTKO, CO MUSISZ O NIEJ WIEDZIEĆ. SPRAWDŹ!
Jeżeli stanęła np. sprzedaż palet lub galanterii ogrodowej, bo była mniejsza produkcja przemysłowa w ujęciu globalnym lub ograniczone zostały kanały dystrybucji poprzez regulacje covidowe, wówczas ci producenci dysponowali mniejszą ilością odpadu i większymi jednostkowymi kosztami stałymi. Idąc dalej – mniejsi producenci, którzy często zaopatrywali się u dużych w surowiec, odbierając jego nadwyżki – pozostali bez niego. Tym samym szukali go w innych miejscach i albo otrzymywali surowiec gorszej jakości, albo płacili za niego więcej. Podejrzewam, że nie każdy z producentów, szczególnie małych, ten okres przetrwał. Ale pozytywnym może być fakt, że dzięki temu zniweluje się nadpodaż pelletu, która widoczna była w ostatnich latach, a rynek wróci do stanu równowagi.
Wracając więc do pytania – od strony popytowej uważam, że COVID-19 na pewno nie przeszkodził. Jeżeli zaś chodzi o podaż – miał negatywny wpływ na dostępność towaru i jego cenę.
To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w Magazynie Biomasa. Sprawdź poniżej:
Inne wydania Magazynu Biomasa znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i czytaj!