Biogazownik musi być specjalistą od… wszystkiego? Wejście w życie kolejnej nowelizacji ustawy o nawozach i nawożeniu ponownie opatrzone jest informacją, że ma ona „ułatwić, uprościć itd…”. Z jakim skutkiem?
Pierwsza biogazownia rolnicza w Polsce została oddana do użytku w 2005 r. Wówczas nie było żadnych regulacji prawnych, dotyczących postępowania z pofermentem. A przepisy unijne, które regulowały to zagadnienie, nie miały żadnego odzwierciedlenia w prawie polskim. Z czasem zaczęło się to w lepszy lub gorszy sposób układać, a potem zmieniać, zmieniać, zmieniać…
Biogazownik nie ma łatwo
Za każdym razem, żeby „ułatwić i uprościć”. Na początku mojej współpracy z biogazowniami miałam wrażenie, że problemem polskiego ustawodawstwa jest jego zawiłość i nieścisłość. Ale teraz większą bolączką jest jego NIESTABILNOŚĆ! Cieszę się, że ta nowela ma (przynajmniej w założeniu) ułatwić wprowadzanie do obrotu pofermentu (produktu pofermentacyjnego – chociaż użytkownicy biogazowni mówią o pofermencie). Ale właśnie zaczyna się sezon prac w rolnictwie, a wraz z nim telefony z pytaniami: „Co ja mam właściwie robić z pofermentem?!
Czy już mogę wylewać na pola?
W jakiej dawce? Skoro mam pozwolenie na wprowadzenie do obrotu MRiRW, to co ta ustawa dla mnie zmienia?” Itd., itp. Czy ministerstwo mogłoby w kilku krótkich punktach wskazać, co nowelizacja zmienia w sytuacji biogazowni, które już posiadają zezwolenie na wprowadzenie do obrotu nawozu pochodzącego z procesu fermentacji?
To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w Rynku Biogazu. Sprawdź poniżej!
Tekst: dr inż. Alina Kowalczyk-Juśko, Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie
Zdjęcie: Shutterstock
Newsletter
Bądź na bieżąco z branżą OZE