Wokół drewna, a więc również biomasy leśnej, pojawiły się tematy, których skutkiem są nie tylko waśnie w szeroko pojętej branży, ale także kryzys w jej sektorach. W mojej opinii najtrudniejsze warunki do funkcjonowania mają obecnie producenci i dystrybutorzy biomasy z przeznaczeniem do produkcji energii i ciepła. W cyklu produkcyjnym surowca zamykają „łańcuch” przerobu drewna zasadniczo wykorzystując to, co zostało na placu lub w lesie. A skoro drewno stało się ostatnio tak pożądanym materiałem z powodu rozwoju ekologicznych trendów w budownictwie na całym świecie, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych i Chinach, to jego ceny musiały wzrosnąć. W konsekwencji wyższe są także ceny surowca, jakiego poszukują przedsiębiorcy sektora biomasy (i nie tylko).
Beata Klimczak
redaktor naczelna
Niekorzystny zbieg okoliczności (nadpodaż z terenów objętych działaniem kornika) spowodował, że sama biomasa w cenie nie jest. Jak mówią przedsiębiorcy: „biomasy mamy po korek”. Magazyny są pełne. Natomiast w przetargach na dostawy surowca proponowane ceny bywają bardzo różne – od 40 do nawet 80 zł za metr przestrzenny. W tej sytuacji zrobienie biznesu jest dość karkołomne.
Niestety, na dostawy dla wielkiej energetyki nie ma co liczyć. Ryzyka takich umów są bardzo wysokie. Pozostają więc ciepłownie, których gros przechodzi na biomasę. I to ich zarządcy mają teraz powody do zacierania rąk, wszak mogą kupić biomasę taniej niż kilka lat temu! Ale… i tak uważają, że to drogie paliwo.
Przygotowując ten numer magazynu do druku rozmawiałam z jedną i z drugą stroną. Każda z nich ma odmienne spojrzenie na rynek biomasy. Wspólne stanowisko dotyczyło tylko jednego – listu Marka Kubiaka, prezesa Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego, do komisarza Janusza Wojciechowskiego z apelem o zaprzestanie promocji biomasy leśnej jako paliwa odnawialnego i wykreślenie jej z RED II. Na to nie może być zgody – twierdzą producenci biomasy, ciepłownicy, producenci kotłów i naukowcy (ich komentarze na łamach magazynu).
W mojej ocenie, po pierwsze na takie apele jest zdecydowanie za późno, po drugie (porównanie nasunął mi komentarz dra T. Mirowskiego z PAN) w każdym oceanie (czytaj biznesie), funkcjonują wieloryby i rekiny, ale oprócz nich jest też plankton. W tym przypadku planktonem mogą być przedsiębiorcy sektora biomasy leśnej. Oni też chcą żyć, pracować i dawać pracę innym. Odebranie im możliwości współpracy z sektorem energetycznym doprowadziłoby do poważnego tąpnięcia i pewnie zakończyło się kilkoma kolejnymi plajtami. Uważam, że list prezesa PIGPD Marka Kubiaka na pewno jest ważnym, jednoznacznym i wyrazistym głosem w dyskusji dotyczącej energetycznego wykorzystania biomasy leśnej. To głos silnej branży, wśród której, o czym warto przypomnieć, funkcjonuje mnóstwo zakładów produkujących także pellet drzewny czy brykiet. Też do palenia. Cóż, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą…
Inne wydania Magazynu Biomasa znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i czytaj!