Stany Zjednoczone to od lat największy producent pelletu na świecie. Gros produkcji zasila chłonny rynek europejski. Mimo iż prezydent Donald Trump wycofał się z Porozumienia Paryskiego, producenci pelletu twierdzą, że będą „robić swoje”, bo nie da się już zatrzymać „zielonej rewolucji”.
Tekst: Oprac. B. Klimczak
Zdjęcie: Pixabay.com
Roczna zdolność produkcyjna dużych zakładów pelletowych w USA szacowana jest na 11,92 mln t. Pracują w nich niemal 2 tys. osób. To cała gałąź przemysłu, która produkuje głównie na export – przede wszystkim na Stary Kontynent. W 2016 roku kraje UE sprowadziły z USA o 46 proc. pelletu więcej niż rok wcześniej. A potem pojawił się prezydent Donald Trump, którego decyzja o wycofaniu się z Porozumienia Paryskiego wywołała szeroką dezaprobatę producentów nie tylko pelletów, ale także innych produktów związanych z OZE.
– Jeśli chodzi o politykę wokół Porozumienia Paryskiego, podobnie jak w przypadku umów z Kioto (USA ich nie podpisały – red.), zostawmy politykę politykom – zaznacza na łamach „Biomass Magazine” M. Seth Ginther, dyrektor wykonawczy, US Industrial Pellet Association. – Nie powstrzyma nas to od naszej roli, aby pomóc państwom członkowskim UE osiągnąć ich cele. Fakt wycofania się Stanów Zjednoczonych z Porozumienia Paryskiego nie sprawia, że amerykańskie pellety, amerykańskie panele słoneczne lub turbiny wiatrowe są mniej odnawialne. Zmiana klimatu jest dla nas zbyt ważnym problemem, abyśmy nie wykorzystywali wszystkich naszych globalnych dostaw paliw odnawialnych – podkreśla dyrektor.
Amerykańskie firmy, choć przez chwilę były mocno zawiedzione decyzją swojego prezydenta, nie zaprzestały produkcji pelletu. Odcięcie potężnego rynku zbytu, jaki tworzą europejskie elektrownie, znaczyłoby dla nich tyle samo, co śmierć. Tylko w ciągu stycznia i lutego ubiegłego roku Wielka Brytania sprowadziła 1,90 mln t pelletu z USA.
Europa największym rynkiem zbytu
Dlaczego Europa jest tak ważna dla amerykańskiego pelletu? Bo jest to produkt mocno uzależniony
od pogody – jak zresztą wszędzie na świecie, ale do tego dochodzą inne, ważne czynniki rynkowe USA, jak np. dość tani gaz i inne paliwa. Pogoda najmniej sprzyja zakładom zlokalizowanym w północno-wschodnich stanach, które zgromadziły spore zapasy pelletu.
Zachód natomiast z roku na rok produkuje więcej. Mieszkańcy są przyzwyczajeni do chłodnych zim, lubią robić zapasy. Zazwyczaj kupują pellet już w sierpniu, a potem przeczekują październik, by przewidzieć, co będzie działo się dalej. Stan Elliot, wiceprezes ds. sprzedaży i marketingu w Pacific Coast Fiber Fuels, który prowadzi fabrykę w Shelton w stanie Waszyngton, twierdzi, że pogodowe zmiany wpływają na zwiększenie lub zmniejszenie zainteresowania pelletem o ok. 20 proc.
Mroźna tegoroczna zima przyczyniła się do tego, że na Zachodzie USA w I kwartale 2017 roku sprzedano dwa razy tyle pelletu, ile w tym samym okresie 2016 roku. Wczesną wiosną trzeba było zwiększyć produkcję, by zaspokoić potrzeby rynku. Co ciekawe, Zachód sięga częściej po pellet wyższej jakości niż Wschód. Konsumpcja pelletu wzrasta też ze względu na częstsze i silniejsze huragany. Szkody, jakie czynią, powodują wzrost cen energii ze źródeł kopalnych. Globalne ocieplenie, gdziekolwiek na świecie jest jego przyczyna, ma więc wpływ na to, czy i jaki pellet kupi Amerykanin w danym stanie.
Teoria ta wydawać się może dziwną, ale do jej powstania przyczyniły się obserwacje zachowań konsumentów i analiza sprzedaży (produkcji), którą w USA prowadzi się od niedawna. Większe zakłady produkujące pellet mają obowiązek przesyłania co miesiąc raportu ze swojej produkcji. Mniejsze, produkujące do 10 tys. t rocznie – składają oświadczenia roczne. Stąd U.S. Energy Information Administration jest w stanie publikować dane dokładnie obrazujące aktualną sytuację na rynku pelletu w USA.
Ostatnie takie dane pochodzą z lipca 2017 r. Duzi producenci, a jest ich 88 (produkcja powyżej 10 tys. t), kupili 1,04 mln t surowca, z którego wyprodukowali 0,58 mln t paliwa biomasowego, natomiast sprzedali 0,49 mln t – tylko 0,13 mln t w kraju, a resztę – 0,36 mln t – wyeksportowali. Co więcej – tona na amerykańskim rynku kosztuje 146,92 dolara, a wyeksportowana 134,54. Czy to się opłaca?
W globalnym rozrachunku – na pewno. Dlatego już chwilę po ogłoszeniu decyzji prezydenta Trumpa 10 stanów USA i liczne amerykańskie miasta podpisały porozumienie klimatyczne z Paryża, które zobowiązuje do przestrzegania Porozumienia Paryskiego, mimo że rząd federalny tego nie zrobi. Amerykanie nie boją się więc konsekwencji decyzji Trumpa i są spokojni o postanowienia RED II. Wszyscy amerykańscy producenci pelletu posiadają certyfikaty albo właśnie przechodzą proces certyfikacji. Pelletu made in USA na pewno w Europie nie zabraknie.
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów prenumeratę!
Wypełnij ankietę – my zajmiemy się resztą.