Jaki wpływ na rynek biomasy może mieć obniżenie wymaganego progu umarzania zielonych certyfikatów dla sprzedawców energii elektrycznej? Sprawdź, co sądzą na ten temat nasi eksperci.


Reklama

dr Dawid Klimczak

Chief Executive Officer Greenx Utility

W ostatnim okresie opublikowano propozycję obniżenia progu obowiązkowego umarzania tzw. zielonych certyfikatów dla sprzedawców energii do poziomu 12%. Oznacza to mniejszy popyt, a w okresie długoterminowym powinno przełożyć się na mniejszą presję cenową lub nawet spadek cen tych instrumentów. System wsparcia bazujący na „zielonych certyfikatach” opracowany został już wiele lat temu. Mając na uwadze wysokość obecnych cen paliw oraz praw do emisji CO2, jest mało prawdopodobne, aby obniżony obowiązek umarzania „zielonych certyfikatów” miał jakikolwiek negatywny wpływ na produkcję energii z biomasy czy OZE.

Kluczowe jest, aby w najbliższym czasie został opracowany plan, umożliwiający jak najsprawiedliwiej i efektywnie przeprowadzić transformację starzejących się i coraz droższych w użytkowaniu jednostek węglowych. Zbliżająca się nowelizacja ustawy o OZE jest doskonałą okazją do skutecznego wsparcia procesu konwersji jednostek węglowych na biomasę. Głównym aspektem polskiego kryzysu energetycznego jest konieczność zastąpienia do 2030 r. aż 6,7 GW mocy generowanej obecnie z paliw kopalnych. Biomasa jako paliwo może stanowić bardzo dobrą alternatywę – to odnawialne i sterowalne jednostki wytwórcze, które mogą pracować w podstawie systemu elektroenergetycznego. Aby tak się stało, niezbędne jest stworzenie w Ustawie warunków pozwalających jednostkom o mocy powyżej 50 MWe na skuteczne startowanie w aukcjach.


Roksana Kozłowska

Departament Energii i Zmian Klimatu Konfederacja Lewiatan

Wskazany w rozporządzeniu poziom 12% może spowodować negatywne skutki finansowe dla wytwórców energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii. Beneficjentami systemu „zielonych certyfikatów” są wytwórcy energii z odnawialnych źródeł energii, którzy podejmowali decyzje o budowie instalacji OZE w latach 2005-2016, z pełnym zaufaniem do stabilności i przewidywalności reguł jego działania. W poprzednich latach łączny poziom wynagrodzenia wytwórców energii z OZE (który stanowi suma przychodów ze sprzedaży energii i sprzedaży ZC) najczęściej nie osiągał wspomnianego w ocenie skutków regulacji poziomu 429,20 PLN/MWh (np. w 2017 r. średnia cena ZC wyniosła poniżej 40 PLN/MWh, przy cenie energii wyliczonej przez Prezesa URE na poziomie poniżej 170 PLN/MWh).

W tym kontekście trudno mówić o nadwsparciu dla wytwórców energii w całym okresie funkcjonowania tego mechanizmu. Dodatkowo należy uwzględnić, że energia z OZE jest na ogół sprzedawana w kontraktach terminowych,  ryzykiem wolumenu leżącym po stronie producenta lub sprzedawcy, a przychód jest dodatkowo pomniejszony o koszty bilansowania, które skokowo rosną przy wysokich cenach energii na rynku. Obniżenie udziału ilościowego PMOZE_A z 18,5% w roku 2022 do 12% w roku 2023, spowoduje powstanie nadwyżek PMOZE_A w systemie i może powodować trudności z ich odsprzedażą (spadek popytu). Istnieje ryzyko, że nadwyżka ta będzie w okresie funkcjonowania systemu trwale wpływać na rynek „zielonych certyfikatów”, aż do momentu jego naturalnego wygaśnięcia.

Ponadto kluczowym jest fakt, że obniżenie obowiązku zakupu „zielonych certyfikatów” jest złudnym zabiegiem, choć jak stwierdzono w ocenach skutków regulacji, mającym na celu zmitygowanie wzrostu kosztu energii dla odbiorcy. Dzisiejsze uwarunkowania rynkowe wymagają użycia innych narzędzi kształtowania polityki energetycznej, regulacji i zmiany miksu energetycznego, które mogłyby odegrać znaczną rolę w kształtowaniu kosztów pozyskania energii dla odbiorców. Dzisiaj to odnawialne źródła energii z niskimi kosztami mogą być gwarantem stabilizacji cen energii. Tak radykalna zmiana rozporządzenia destabilizuje rynek OZE i ma efekt nadszarpnięcia zaufania inwestorów do tego rynku.


Piotr Czopek

Dyrektor ds. regulacji Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej

Głównym zamierzeniem PSEW jest zapewnienie długoterminowej stabilizacji na rynku „zielonych certyfikatów” polegającej na utrzymaniu cen świadectw pochodzenia na akceptowanym poziomie, przy jednoczesnym stopniowym ograniczaniu ich nadpodaży. Takie podejście pozwoli na docelowe zamknięcie systemu wsparcia opartego na „zielonych certyfikatach” bez dalszych komplikacji i strat po stronie operatorów instalacji uczestniczących w nim, jednocześnie nie obciążając zbyt istotnie odbiorców końcowych energii elektrycznej.

W opinii PSEW ustalenie obowiązku na poziomie 12% to niekorzystny sygnał dla rynku, który doprowadzi do spadku cen „zielonych certyfikatów”, co negatywnie odbije się na wytwórcach funkcjonujących w systemie. Uważamy, że przy tworzeniu przedmiotowych przepisów przyjęto błędne założenie, że rosnące ceny energii elektrycznej w Polsce wpływają na istotne zwiększenie przychodów wytwórców posiadających aktywa funkcjonujące w systemie świadectw pochodzenia.

Tymczasem należy pamiętać, iż większość inwestycji wiatrowych funkcjonuje w oparciu o długoterminowe kontrakty z określoną ceną, która nie koreluje z obecnie obserwowanymi wartościami na TGE S.A. Powyższe oznacza, iż załamanie się rynku świadectw pochodzenia zagrażać będzie opłacalności tych inwestycji. PSEW brał aktywny udział w pracach nad rozporządzeniem określającym wysokość obowiązku umorzenia świadectw pochodzenia na 2023 r. przygotowując własne analizy dotyczące nadpodaży, z których jasno wynikało, iż ustalenie obowiązku poniżej 16% oznaczać będzie wzrost nadpodaży w kolejnym roku. Niestety głos branży OZE nie został wysłuchany, co będzie miało negatywne skutki dla wielu wytwórców.


Beata Wiszniewska

Dyrektor Generalny Polska Izba Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej

Efektem obniżenia obowiązku umarzania świadectw pochodzenia będzie drastyczny spadek ich ceny, gdyż w Rejestrze Świadectw Pochodzenia znajduje się nadmierny wolumen „zielonych certyfikatów” porównywalny z poziomem obowiązku umorzenia na lata 2020 i 2021, czyli ok. 20-21 TWh. W tej sytuacji operatorzy instalacji OZE nie otrzymają należnego im wsparcia i ponownie, jak w latach 2013-2019, popadną w kłopoty finansowe.

W ocenie skutków regulacji projektu rozporządzenia postawiono tezę, że występuje nadwsparcie instalacji OZE funkcjonujących w systemie „zielonych certyfikatów”, ze względu na wzrost cen energii elektrycznej w 2021 r., stanowiącej drugie źródło przychodu inwestorów. Należy podkreślić, że zmiany cen w jednym z 15 lat wsparcia nie powinny być traktowane jako referencyjne. Żeby teza ta była właściwa należałoby do obliczeń przyjąć cały dotychczasowy okres wsparcia, włączając w to lata, kiedy zarówno ceny energii, jak i ceny świadectw pochodzenia były niskie. Ponadto dla większości instalacji nie minęła nawet połowa okresu wsparcia i nie można odpowiedzialnie stwierdzić, że wysokie ceny energii będą się utrzymywały przez kolejne lata.

Należy także podkreślić, że wpływ na ceny systemu „zielonych certyfikatów”, wbrew twierdzeniom w uzasadnieniu, jest nieistotny w porównaniu z innymi czynnikami. Według obliczeń PIGEOR, wyższe ceny certyfikatów mogły dać impuls cenowy rzędu kilkunastu złotych na jedną megawatogodzinę, co nie pozostaje w żadnej proporcji do kilkusetzłotowych wzrostów jakie obserwujemy po 2019 roku.

Znaczące obniżenie obowiązku da ponadto asumpt do opinii o niestabilności i nieatrakcyjności polskiego rynku OZE. Jest to również zagrożenie dla praw nabytych inwestorów, którzy inwestowali w dobrej wierze licząc na stabilność warunków funkcjonowania swoich instalacji, a w sytuacji pogorszenia się tych warunków mogą występować do arbitrażu międzynarodowego, jak to się zdarzyło w poprzednich latach. Tymczasem potrzeba przyśpieszenia procesu transformacji energetycznej i jak najbardziej efektywnego wykorzystania krajowego potencjału OZE wymaga, aby ten wizerunek był dokładnie odwrotny!

Chcesz wiedzieć więcej? Dlatego czytaj Magazyn Biomasa. W internecie za darmo:

Inne wydania Magazynu Biomasa znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i czytaj!

Zdjęcie główne: pixabay.com
Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE