Biogazownia to trudna i kosztowna inwestycja. Każdy, kto się na nią zdecydował, wie, że praca przy instalacji wiąże się z ryzykiem. W Polsce nie odnotowuje się wielu wypadków przy pracy w obiekcie. Pytanie jednak, czy wynika to z drobiazgowego przestrzegania zasad BHP, czy raczej z dużego doświadczenia i szczęścia osób pracujących w biogazowni?
Kiedy podejmowane są dyskusje związane z funkcjonowaniem biogazowni, to nie może w nich zabraknąć tematów zagrożeń. Przede wszystkim tych, które mogą spowodować zanieczyszczenie środowiska. Wiadomo, że nieszczelność biogazowni oznaczać może jej zamknięcie.
Nie chodzi tu nawet o decyzje urzędowe, ale o sprzeciwy społeczne. Nie ma, niestety, wciąż dobrego klimatu i zrozumienia dla tego typu „wypadków przy pracy”. Zwłaszcza wówczas, gdy obiekt nie był przychylnie przyjęty przez lokalnych mieszkańców.
Stany awaryjne
Do wskazywanych stanów awaryjnych zalicza się takie przypadki, jak uwalnianie się biogazu do atmosfery i zagrożenie wybuchem albo przedostanie się do środowiska odpadów: gnojowicy, ścieków, resztek poubojowych – czyli substratów do karmienia biogazowni, a także pofermentu.
Ryzyka i zdarzenia tego typu są dokładnie opracowane, szeroko opisane i niejednokrotnie „przećwiczone” w rzeczywistości. Jednym z najpowszechniejszych, bardzo medialnych problemów są odory.
Niestety, nie da się ich całkowicie wyeliminować przy tego typu obiektach. Jednak bardzo dużą rolę w ich maksymalnym ograniczeniu odgrywają rzetelne wykonawstwo prac budowlanych i montażowych, a podczas eksploatacji prawidłowo prowadzony proces produkcyjny przy zachowaniu zasad higieny, terminów przeglądów technicznych urządzeń, regularnych konserwacji.
To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w najnowszym Rynku Biogazu. Sprawdź!
Tekst: Beata Klimczak
Zdjęcie: Shutterstock
Newsletter
Bądź na bieżąco z branżą OZE