Jeszcze długo nie umilkną echa raportu pokontrolnego NIK o elektrowniach wiatrowych w Polsce. Kontrolerzy przyjrzeli się lokalizacji i budowie lądowych farm wiatrowych. Być może niektóre z nich czekać będzie rozbiórka. Z pewnością kilkoma zainteresuje się też prokurator.
NIK o elektrowniach wiatrowych w Polsce wypowiedział się nie bez powodu. To odpowiedź na wnioski i interwencje parlamentarzystów, które kierowane były do Prezesa Najwyższej Izby Kontroli, a także doniesienia mediów i organizacji społecznych o sprawach, które budziły kontrowersje.
„NIK ocenia negatywnie proces powstawania lądowych farm wiatrowych w Polsce. Właściwe organy administracji publicznej nie w pełni przestrzegały ograniczeń związanych z lokalizacją i budową tego rodzaju elektrowni. Władze gmin decydowały o lokalizacji farm wiatrowych ignorując społeczne sprzeciwy. Budową elektrowni wiatrowych zainteresowane były w części osoby pełniące funkcje lub zatrudnione w gminach, na których ziemi farmy powstały, a zgody organów gmin na lokalizację elektrowni wiatrowych zostały w większości przypadków uzależnione od sfinansowania przez inwestorów dokumentacji planistycznej lub przekazania na rzecz gminy darowizn. Z tych właśnie powodów proces powstawania farm przebiegał często w warunkach zagrożenia konfliktem interesów, brakiem przejrzystości i korupcją.” – czytamy w raporcie NIK o elektrowniach wiatrowych w Polsce.
NIK o elektrowniach wiatrowych: Od uchybień po korupcję
W sumie określono wiele nieprawidłowości, które towarzyszyły powstawaniu farm. Po pierwsze żadna ze skontrolowanych gmin, nawet w sytuacji licznych protestów dotyczących ich lokalizacji, nie zdecydowała się na zorganizowanie referendum w tej sprawie (decyzję podejmowali radni gmin).
W części gmin (ok. 30%3) elektrownie wiatrowe lokalizowane były na gruntach należących do osób pełniących funkcję organów gminy bądź zatrudnionych w gminnych jednostkach organizacyjnych m.in. do radnych, burmistrzów, wójtów, czy też pracowników urzędów gmin (wystąpić mogło zagrożenie wystąpienia zjawisk np. o charakterze korupcjogennym). Co więcej, w zdecydowanej większości skontrolowanych gmin (ok.80%), zgoda organów gmin na lokalizację farm była uzależniona od sfinansowania przez inwestorów dokumentacji planistycznej lub przekazania na rzecz gminy darowizny w wysokości co najmniej ekwiwalentnej do kosztów zmiany założeń zagospodarowania przestrzennego (tego rodzaju wydatek powinien być pokryty z budżetu gminy – znów dopatrzono się zdarzeń mogących mieć charakter korupcjogenny). To najważniejsze spostrzeżenia dotyczące gmin, urzędów, ich pracowników i radnych. NIK jednak zdefiniował także kilka innych problemów.
Dużo hałasu o hałas i nie tylko
Inspektorzy NIK w raorcie o elektrowniach wiatrowych w Polsce zwrócili także uwagę na problem związany z hałasem, jaki emitują farmy wiatrowe. Tu przyczyn nieprawidłowości upatrywano jednak w nieprzystających do rzeczywistości przepisach, gdyż w Polsce odległość elektrowni wiatrowej od zamieszkałych zabudowań warunkowana jest przede wszystkim dopuszczalnym poziomem hałasu.
Przepisy regulujące metodologię pomiaru emisji hałasu nie gwarantowały miarodajnej oceny uciążliwości tego typu urządzeń. Wykonywanie pomiarów mogło odbywać się bowiem zgodnie z obowiązującymi wymogami tylko w warunkach niskiej wietrzności (<5m/s) Tymczasem elektrownie wiatrowe generują największe natężenie hałasu dopiero przy optymalnej dla nich prędkości wiatru, wynoszącej 10 -12m/s. W takich warunkach pomiary nie były jednak dokonywane. Przepisy prawa nie definiowały również dopuszczalnych norm dotyczących innych potencjalnych zagrożeń, takich jak chociażby infradźwięków oraz efektów stroboskopowych. Nie było przepisów, nie było więc podstaw do kontroli tych zjawisk.
PINB-y pod okiem
W raporcie zwrócono też uwagę na pracę inspektorów Powiatowych Inspektoratów Nadzoru Budowlanego. Według NIK „służby dozoru technicznego nie interesowały się bezpieczeństwem funkcjonowania urządzeń technicznych elektrowni wiatrowych”. Jednak tu także uchybienia związane były z obowiązującym prawem.
PINB kontrolował to, co miał i mógł kontrolować, a więc zagadnienia związane z konstrukcją budowlaną farm. A co z kontrolą stanu technicznego generatorów, rotorów z gondolą, wirników, skrzyń biegów, transformatorów czy łopat śmigieł?
NIK o elektrowniach wiatrowych: kwestie bezpieczeństwa pozostawały poza zainteresowaniem inspekcji
– W konsekwencji kwestia zapewnienia bezpiecznego użytkowania zasadniczej, technicznej części elektrowni wiatrowych pozostawała i pozostaje poza zainteresowaniem jakichkolwiek organów inspekcyjnych państwa – podkreśla NIK.
Problemy i spory
Jakby tych wszystkich problemów było mało to jeszcze okazało się, że trwają spory między organami gmin a inwestorami o… pieniądze. – Organy podatkowe części skontrolowanych gmin – z jednej strony, a inwestorzy – z drugiej, w sposób odmienny interpretowali podstawę opodatkowania elektrowni wiatrowych podatkiem od nieruchomości.
Kwestią sporną pozostawało, czy do podstawy opodatkowania należy wliczać całą wartość elektrowni, czy wyłącznie wartość jej części budowalnych (fundamenty, maszty) – czytamy w raporcie NIK, która w tym samym punkcie podkreśliła, że w przypadku budowy elektrowni wodnej, biogazowni, czy innych źródeł energii odnawialnej, właściciele płacą podatek od nieruchomości, ustalany zarówno od wartości budowli, jak i od wartości urządzeń wchodzących w skład takiego źródła.
Kolejne uwagi NIK dotyczą braku w przepisach prawa budowlanego, które definiowałyby farmy wiatrowe i określałyby stosowne do nich wymagania. Czasem wiatraki są zatem traktowane jako wolno stojące kominy i maszty, innym razem jako sieci elektroenergetyczne, albo jeszcze inaczej – jako inne budowle. To oznacza, że tylko czasem wymagano uzyskania pozwolenia na użytkowanie – innym razem jedynie zgłoszenia zakończenia budowy. Ostatnia uwaga NIK to „brak jednoznaczności przepisów, jednolitości orzecznictwa oraz doktryny, powodował rozbieżności w interpretacji i stosowaniu przepisów prawnych dotyczących lokalizacji elektrowni wiatrowych na obszarach i gruntach podlegających ochronie”.
Co dalej z raportem NIK o elektrowniach wiatrowych?
Informacja o istotnych wynikach kontroli NIK trafiła m.in. Do Prokuratora Rejonowego w Lipsku (woj.mazowieckie), Prokuratora Rejonowego w Jarosławiu (woj. podkarpackie) i Delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego we Wrocławiu. Organa te otrzymały stosowną dokumentację w celu jej wykorzystania w prowadzonych postępowaniach, dotyczących ujawnienia ewentualnych niezgodności z prawem rozstrzygnięć administracyjnych z zakresu lokalizacji i budowy lądowych farm wiatrowych. Oprócz tego zawiadomienia o uchybieniach trafiły do Wojewody Wielkopolskiego (w sprawie gminy Babiak), Wojewody Zachodniopomorskiego (w sprawie gminy Darłowo) oraz do Starosty Konińskiego (w sprawie gminy Kleczew) odnośnie lokalizacji i budowy elektrowni wiatrowych na ich terenach. Jedno zawiadomienie trafiło także do inspektora nadzoru budowlanego ( w sprawie inwestycji w gminie Laszki).
NIK o elektrowniach wiatrowych w Polsce w pigułce:
* Kontrolę przeprowadzono w okresie od 29 sierpnia 2013 r. do 14 lutego 2014 r.
* Objęto nią 66 jednostek: 28 urzędów gmin, 19 starostw powiatowych oraz 19 powiatowych inspektoratów nadzoru budowlanego.