Na koniec czerwca 2016 r. w Polsce uruchomione były 92 biogazownie rolnicze o łącznej mocy elektrycznej zainstalowanej 103 MW. Do 2020 r. miało ich powstać 2 tys. zgodnie ze scenariuszami zarysowanymi w przyjętych strategiach energetycznych.
Przyjęciu tych dokumentów towarzyszyły nowelizacje ustawy – Prawo energetyczne, gdzie wprowadzono do przepisów:
- definicję biogazu rolniczego, dzięki czemu instalacje wytwarzające biogaz rolniczy lub energię z biogazu rolniczego zyskały w branży miano biogazowni rolniczych,
- konieczność uzyskania wpisu do rejestru prowadzonego przez Prezesa ARR odstępując od koncesji Prezesa URE dla biogazowni
rolniczych, - możliwość pozyskania, oprócz zielonych certyfikatów, także świadectwa pochodzenia z kogeneracji (tzw. żółty lub fioletowy
certyfikat) dla instalacji spełniających wymagania wysokosprawnej kogeneracji, - formalną możliwość wtłaczania biogazu rolniczego do sieci dystrybucyjnej gazowej ze wsparciem wytwórców brązowymi certyfikatami za ekwiwalent w energii elektrycznej obliczony odpowiednio.
Z formalnego punktu widzenia rozwój biogazowni rolniczych w celach energetycznych stał się nieograniczon. Stabilna (jeszcze) cena zielonych certyfikatów, waloryzowana wskaźnikiem inflacji, oraz rosnąca cena hurtowa energii elektrycznej pozwalała osiągać przychody jednostkowe na poziomie 450-500 zł/MWh energii elektrycznej, nie licząc krótkookresowego dodatkowego przychodu z tytułu wysokosprawnej kogeneracji. Dla porównania w innych licznych krajach UE wsparcie operacyjne było na poziomie powyżej 1200 zł/MWh i powstało dla przykładu w Niemczech, Włoszech i w UK odpowiednio ponad 10 000, 1500 i 800 instalacji biogazowych (wg. EBA na koniec 2014 r.). Dużo niższy poziom przychodów w Polsce nie dawał montażu finansowego biogazowniom rolniczym bez udziału dodatkowej
pomocy publicznej inwestycyjnej w postaci dotacji. Boomu inwestycyjnego nie było. Zrealizowano głównie inwestycje z udziałem pomocy inwestycyjnej, a branża wyczekiwała zmian prawnych idących w kierunku podwyższenia wsparcia operacyjnego dającego rentowność inwestycji bez udziału dotacji inwestycyjnej. Tak się nie stało. Zaniechania rządów w zakresie przyjęcia stosownych regulacji wdrażających przepisy Dyrektywy 2009/28/WE do prawa krajowego, których konsekwencją były ustalone wcześniej na zbyt niskim poziomie wielkości obowiązków kształtujących popyt na zielone certyfikaty i załamanie ich cen na rynku (od 2012 r. sukcesywnie spadają ceny zielonych certyfikatów – obecnie odnotowujemy ceny jednostkowe poniżej 50 zł/MWh, co stanowi 15 proc. ich wartości nominalnej!). Przy tak niskim poziomie cen płynność finansową tracą nie tylko źródła paliwowe (biomasa/biogaz), ale elektrownie wodne, wiatraki i wszystkie inne OZE; nawet „współspalacze” zaprzestali kupowania biomasy. Ustawę o odnawialnych źródłach energii uchwalono dopiero 20 lutego 2015 r. (ponad 5 lat od wymaganego terminu dyrektywnego!) z odroczonym terminem wejścia w życie mechanizmów wsparcia do 1 stycznia 2016 r. (ostatecznie weszły w życie 1 lipca 2016 r., ale nie ma chyba nikt wątpliwości, że nikt nie uruchomi nowego źródła OZE w systemie dopłat aukcyjnych do połowy przyszłego roku). Nie wprowadzono wtedy skutecznych mechanizmów, by poprawić sytuację finansową
pionierów inwestycyjnych w sektorze OZE. Nowy rząd znowelizował dwukrotnie ustawę o OZE i trzeba go pochwalić za zmiany dokonane
w ostatniej noweli dla funkcjonujących biogazowni rolniczych, w szczególności za:
- wprowadzenie odrębnych obowiązków w zakresie kształtowania cen certyfikatów dla energii elektrycznej wytwarzanej z biogazu
rolniczego (poziom obowiązków 0,65 proc. odniesiony do wolumenu energii elektrycznej konsumowanej rocznie w Polsce przez odbiorców końcowych netto odpowiada mniej więcej wolumenowi energii elektrycznej (certyfikatów błękitnych – w branży zielone certyfikaty zmieniły określenie na błękitne) generowanej na rynek przez istniejące instalacje biogazowni rolniczych o łącznej mocy ok. 103 MW (nadpodaż certyfikatów nie powinna nastąpić); - wprowadzenie minimalnego poziomu ceny referencyjnej dla energii elektrycznej w aukcji, jaką Minister Energii może przyjąć w stosownym rozporządzeniu na poziomie 550 zł/MWh (to maksymalna jednostkowa pomoc publiczna oferowana przedsiębiorcy na MWh energii elektrycznej wytwarzanej w okresie 15 lat po zredukowaniu jej o wartość hurtową energii elektrycznej na rynku) – przedsiębiorcy istniejących biogazowni mogą odstąpić od systemu certyfikatów i wejść do nowego mechanizmu dopłat aukcyjnych (po wygraniu aukcji składając ofertę sprzedaży energii wraz z dopłatą na poziomie nie większym niż ustalona referencyjna cena jednostkowa).
Przepisy te niewątpliwie stabilizują sytuację istniejących biogazowni rolniczych. Pozostałe instalacje OZE z tanimi certyfikatami zielonymi
pewnie zbankrutują i przejęte zostaną za bezcen przez zainteresowane podmioty.
Nowy mechanizm wsparcia
Nowy reżim przepisów ustawy o OZE, które weszły w życie 1 lipca 2016 r., nie pozwala na nowe wejścia do systemu zielonych certyfikatów instalacjom OZE (nie dotyczy biogazowni rolniczych wtłaczających do sieci dystrybucyjnej gazowej biogaz rolniczy). Ustawą o OZE wprowadzono nowy system w wsparcia oparty o aukcje na sprzedaż energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych z dopłatami w postaci pomocy publicznej, przy czym:
- w odróżnieniu do systemu certyfikatów, wsparciu podlega tylko energia elektryczna wprowadzona do sieci, co w przypadku
biogazowni rolniczych, gdzie spora ilość energii elektrycznej konsumowana jest na własne potrzeby wytwarzania (ok. 10-15 proc. produkcji), oznacza albo mniejsze przychody w związku z koniecznością wprowadzenia mniejszej ilości energii do sieci, albo wyższe koszty pozyskania energii elektrycznej z sieci kupowanej w cenie detalicznej (trochę tak, jakby szewc musiał sobie kupować buty); - do systemu wsparcia wchodzą tylko wygrane aukcje (przedsiębiorcy, którzy położą oferty z najniższymi cenami z reżimami ustalonych cen referencyjnych przy ograniczonym wolumenie dostępnym na danej aukcji energii elektrycznej);
- źródła OZE rywalizują między sobą w dostępnych koszykach technologicznych aukcji ogłaszanych odrębnie i które obejmują instalacje wytwarzające energię elektryczną (biogazownie rolnicze mogą kwalifikować się niemal w każdym koszyku, nie licząc drugiego i ostatniego):
– z poziomem dyspozycyjności wyższym niż 40 proc. (wytwarzają więcej niż 3504 MWh/MW rocznie); – z odpadów przemysłowych i komunalnych; – z poziomem emisyjności mniejszym niż 100 kg CO2/ MWh i przy zachowaniu poziomu dyspozycyjności, o którym mowa w pierwszym punkcie; – przez członka klastra energii; – przez członka spółdzielni energetycznej; – z biogazu rolniczego; – inną niż w/w; - aukcję będą ogłaszane odrębnie dla instalacji o mocy elektrycznej zainstalowanej do 1 MW i powyżej;
- dla instalacji o mocy elektrycznej zainstalowanej nie większej niż 500 kW sprzedaż energii elektrycznej wraz z pomocą operacyjną dopłaty aukcyjnej odbywa się dokładnie w cenie oferty wygranej aukcji do sprzedawcy zobowiązanego wyłanianego przez Prezesa URE;
- dla instalacji o mocy elektrycznej zainstalowanej większej niż 500 kW sprzedaż energii elektrycznej odbywa się rynkowo do dowolnego sprzedawcy/odbiorcy, a pomoc operacyjna dopłaty aukcyjnej przysługuje w wysokości różnicy ceny oferty oraz odpowiednio wyliczonej średniej hurtowej ceny sprzedaży energii na giełdzie;
- każda z technologii może mieć ustanowioną odrębną cenę referencyjną zastrzeżeniem dla biogazowni rolniczych, dla których nie może ona być ustalona na poziomie niższym niż 550 zł/ MWh (dotyczy instalacji istniejących, nowych, o mocy zainstalowanej do 1 MW i powyżej).
Ostrożny optymizm
Ustawa niewątpliwie dyskryminuje źródła OZE, których współczynnik wykorzystania mocy jest mniejszy niż 40 proc. (szczególnie elektrownie wiatrowe, wodne i fotowoltaiczne). Te pierwsze i ostatnie mogłyby poprawić kryzysowe sytuacje zapotrzebowania na energię elektryczną całego systemu elektroenergetycznego zimą i latem. Wodne instalacje z kolei poprawiają retencję. Połączenie ich ze „sterowalnymi” biogazowniami, stanowiącymi swoisty magazyn energii pierwotnej w biogazie, daje realną szansę na skomponowanie
w Polsce nowoczesnej zdecentralizowanej energetyki dostępnej odbiorcom z wykorzystaniem własnych lokalnych zasobów ze źródłami
realizowanymi w krótkim okresie czasu i zapewniającymi bezpieczeństwo energetyczne regionów. Oby zapowiedziana przez resort energii
kolejna nowelizacja ustawy o OZE poszła właśnie w tym kierunku, modernizując koncepcję klastrów i spółdzielni energetycznych w taki sposób, aby zachęcić do inwestowania niezależnych inwestorów wszystkich branż OZE. W obecnym kształcie ustawa o OZE daje możliwości rozwoju instalacji współspalających biomasę i być może biogazowni rolniczych, jeśli przyjęte zostaną nieco wyższe wskaźniki cen referencyjnych w rozporządzeniu wykonawczym do ustawy, ale z projektu rozporządzenia wynika inaczej. Mam wrażenie, że obliczono
je przy sprzecznych założeniach: niskie koszty substratowe i niskie nakłady inwestycyjne. Pierwsze założenie możliwe jest do osiągnięcia
przy przetwarzaniu sporej ilości odpadów organicznych. Drugie założenie możliwe jest do osiągnięcia przy przetwarzaniu substratów „prostych” (zielonki roślin energetycznych). Wykorzystując odpady, w procesie niezbędne jest wyposażenie instalacji w systemy przygotowania do fermentacji, w tym halę przyjęć, systemy rozdrabniania, nie wspominając o systemach higienizacji i pasteryzacji,
a to sprawia, że nakłady inwestycyjne są wyższe, niż zakładał rządowy model finansowy. Dobrze byłoby zweryfikować założenia i skalkulować
poziomy referencyjne tak, aby umożliwić wejście do systemu biogazowniom nie tylko utylizacyjnym, które będą ze sobą rywalizować
w dostępie do substratu odpadowego, ale również z wykorzystaniem kapitału producentów rolnych oraz inwestorów niezależnych
współpracujących z producentami biomasy rolnej oraz z przetwórcami sektora rolno-spożywczego. Dobrze, aby na biogazowniach rolniczych
zarabiali nie tylko przetwórcy sektora rolno-spożywczego, zwiększając przychody i odpowiednio zmniejszając koszty utylizacji), ale wszyscy interesariusze, szczególnie inwestorzy, którzy ryzykują swoim kapitałem. Aktualnych poziomów jednostkowych cen referencyjnych podanych dla biogazowni rolniczych nie można jednak traktować równoważnie z poziomem ceny jaką przedsiębiorca zaoferuje w aukcji. Ponieważ nie odbiegają od jednostkowych przychodów osiąganych 5-6 lat temu w Polsce z tytułu wytwarzanej energii elektrycznej z biogazu rolniczego, można przypuszczać, że boomu inwestycyjnego w biogazownie rolnicze w Polsce nie będzie, ale zaczną powstawać tylko biogazownie utylizacyjne bez znaczącego udziału rolników, których potencjał (bez uszczerbku na rynku pasz i spożywczym) jest nieograniczony. Tymczasem w innych krajach, choć wysokość dopłat jest niższa niż przed laty, i tak pozostaje na sporo wyższym poziomie niż maksymalny możliwy oferowany przedsiębiorcom w Polsce w projekcie rozporządzenia Ministra Energii.
Autor: Michał Ćwil
Artykuł został opublikowany w we wrześniowym wydaniu dodatku „Rynek Biogazu”.
Zdjęcie: przechlewo.pl
Newsletter
Bądź na bieżąco z branżą OZE