Europa mierzy się z wieloma kryzysami. Jerzy Buzek wierzy, że jest szansa, by im przeciwdziałać. Upatruje jej w OZE. Wskazuje jednak nie tylko na wiatraki i fotowoltaikę, ale również na wodór.
Na zmiany wywołane pandemią COVID-19 Europa zareagowała przyspieszoną cyfryzacją. W tej chwili największym wyzwaniem są dla niej zagrożenia związane z wojną w Ukrainie i bezpieczeństwem energetycznym. UE odpowiada na nie m.in. solidarnością i zacieśnieniem współpracy z USA w obszarze energii. Jednocześnie intensyfikuje plany transformacji zakładającej osiągnięcie neutralności klimatycznej – wskazuje poseł Parlamentu Europejskiego i były przewodniczący PE, prof. Jerzy Buzek.
Unia w dobie kryzysu
– Europa jest kontynentem, który został szczególnie mocno uderzony finansowo, gospodarczo i energetycznie. To właśnie Europa odczuwa największe skutki bestialskiej napaści Rosji na Ukrainę, z którymi dziś trudno nam sobie poradzić. Ale jestem przekonany, że wyjdziemy z tego obronną ręką, jeśli zachowamy jedność świata zachodniego. Dlatego relacje ze Stanami Zjednoczonymi są dziś szalenie ważne – mówi agencji Newseria Biznes prof. Jerzy Buzek, poseł Parlamentu Europejskiego, były przewodniczący PE i były premier RP.
Unia Europejska przechodzi w tej chwili prawdopodobnie największy kryzys od początku swojego istnienia, na który w ostatnich trzech latach złożyły się pandemia COVID-19, wywołane nią spowolnienie gospodarcze i rekordowa inflacja oraz wybuch wojny tuż za wschodnią granicą, który pociągnął za sobą kryzys na rynku energii i zagrożenia dotyczące bezpieczeństwa energetycznego.
Czytaj też: Współpraca Polski i Japonii w zakresie wodoru
Nasze słońce, nasz wiatr, nasz wodór
– To zagrożenie związane z wojną jest krańcowe. Trzeba przyznać, że Europa przestawia się w pewnym sensie na gospodarkę wojenną, bo musimy produkować jak najwięcej u siebie, żeby nie być zależnymi – mówi prof. Jerzy Buzek. – Szalenie ważne jest też to, że odcinamy się od paliw kopalnych i przechodzimy na energetykę odnawialną, bo ona jest nasza własna – wiatr wieje u nas, słońce świeci u nas. Oczywiście kiedy ich nie ma, to musimy mieć pewne rezerwy i tu odpowiedzą będzie wodór. Wszystko to robimy w przyspieszonym tempie, bo nie sądziliśmy, że w ciągu roku wojny zmniejszymy dostawy paliw kopalnych z Rosji aż 10-krotnie. Dzisiaj importujemy z Rosji zaledwie 7–8 proc. tego, co jeszcze rok temu, więc to jest wielkie osiągniecie.
Jak podaje Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, przed pełnoskalową inwazją na Ukrainę w lutym ubiegłego roku Rosja była jednym z największych dostawców surowców energetycznych do UE, przede wszystkim gazu, odpowiadając za ponad 40 proc. dostaw tego surowca (155 mld m3 w 2021 roku, z czego 142 mld m3 gazociągami). Wojna doprowadziła jednak do przełomu w tych relacjach, w efekcie udział rosyjskich dostaw gazociągowych w unijnym rynku gazu spadł w ciągu roku poniżej 10 proc.
Czytaj też: Zmiany klimatyczne? Coraz mniej osób neguje zagrożenie
Nowy kierunek współpracy
Państwa UE poradziły sobie z tym m.in. dzięki dywersyfikacji kierunków dostaw i zacieśnieniu współpracy, przede wszystkim ze Stanami Zjednoczonymi. Według Ośrodka Studiów Wschodnich to właśnie USA stały się w ubiegłym roku kluczowym partnerem energetycznym dla UE – dostawy amerykańskiego LNG zwiększyły się o ponad 150 proc. r/r, do 56 mld m3, a w najbliższych latach mają wciąż odgrywać istotną rolę. Jak zauważa OSW, w ciągu ostatniego roku widoczna była niespotykana do tej pory intensyfikacja współpracy, koordynacji i wymiany handlowej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską.
– Ta bestialska agresja Rosji na Ukrainę bardzo nas zjednoczyła i tego się musimy trzymać, że jesteśmy zjednoczeni w tej najważniejszej dziś sprawie dla Europy i dla świata, dla porządku, który chcielibyśmy utrzymać, dla zasad i wartości, o które walczą dzisiaj Ukraińcy. Ale powinniśmy też te zasady i wartości dobrze sobie zdefiniować – mówi były przewodniczący PE.
Jak zauważa, związane z wojną zacieśnienie europejsko-amerykańskiej współpracy widoczne jest też w obszarze odnawialnych źródeł energii i dążenia do neutralności klimatycznej, czego wyrazem jest m.in. przyjęta w ub.r. amerykańska ustawa o ograniczaniu inflacji (Inflation Reduction Act, IRA), mająca wspierać tamtejszą gospodarkę, m.in. poprzez zapewnienie preferencyjnych warunków do inwestowania w zieloną energię.
– My mamy nasz Europejski Zielony Ład i nie odstępujemy od niego, bo to jest kwestia naszej odpowiedzialności. Amerykanie do nas dołączyli, ponieważ Inflation Reduction Act to nic innego jak właśnie dołączenie Amerykanów do budowy nowej gospodarki opartej na zielonych technologiach odnawialnych – mówi prof. Jerzy Buzek.
Czytaj też: Rozpoczęto budowę nowoczesnej elektrowni biomasowej w Kalifornii
Suwerenność energetyczna dla całej UE
W odpowiedzi na zakłócenia na światowym rynku energii, spowodowane inwazją Rosji na Ukrainę, Komisja Europejska ogłosiła w ubiegłym roku pakiet RePowerUE zmierzający nie tylko do zakończenia unijnej zależności od rosyjskich paliw kopalnych, ale także przyspieszenia transformacji energetycznej. KE zaproponowała w nim m.in., aby w ramach pakietu Fit for 55 zwiększyć główny cel do 2030 roku dotyczący wykorzystania odnawialnych źródeł energii z 40 do 45 proc. oraz zintensyfikować prace nad rozwojem unijnego rynku zielonego wodoru, który pozwoli zastąpić gaz ziemny, węgiel i ropę w transporcie i sektorach, w których trudno jest obniżyć emisyjność.
Zażegnanie zagrożeń dla bezpieczeństwa energetycznego i inwestycje w OZE w najbliższych latach będą jednak wymagać zwiększonych środków finansowych. UE może też odpowiedzieć poluzowaniem pomocy publicznej, jednak nie może ono iść zbyt daleko, ponieważ groziłoby to rozregulowaniem wolnego rynku.
– Wtedy kraje byłyby bardzo zróżnicowane, bo inną pomoc publiczną mogą dać Niemcy czy Francuzi, a inną Grecy, Polacy czy Czesi. To też nie jest dobre – ocenia eurodeputowany. – Najlepszym sposobem na zażegnanie tych zagrożeń jest poluzowanie przepisów, bo musimy mieć łatwość w inwestowaniu w zieloną gospodarkę. Musimy narzucić administracji krótkie terminy decydowania, bo dziś to szybkość się liczy. W Stanach Zjednoczonych pieniądze są na stole, oni inwestują od razu, a u nas jest zbyt wiele przepisów. To nie jest łatwe, bo mamy 27 krajów członkowskich, w każdym inne przepisy, ale Europa jest to w stanie zrobić i właśnie idziemy w tym kierunku. To będzie dobra odpowiedź.
Biomasa w ciepłownictwie i energetyce:
Inne wydania Magazynu Biomasa znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i czytaj!
Zdjęcie: pixabay
Źródło: Newseria