Kryzys na rynku pelletu to pokłosie 2022 roku. Dla Magazynu Biomasa komentarza w tej sprawie udzielił Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla.
Drogi pellet – jak do tego doszło?
Zmienność cen pelletu drzewnego w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy to absolutny roller-coaster. W latach przed inwazją Rosji na Ukrainę detaliczne ceny certyfikowanego pelletu wahały się między 800–1300 zł za tonę. Wybuch wojny doprowadził wzrost cen do poziomu nawet 3000-3500 zł za tonę u progu sezonu grzewczego 2022/2023. Wzrosty te wynikały z następujących powodów:
- Rosja, Białoruś i Ukraina dostarczały łącznie do krajów Unii Europejskiej około 2,7 mln ton pelletu. Embargo na pellet rosyjski, utrudnienia w produkcji na Ukrainie, problemy z logistyką i jej wysoki koszt, to forma szoku podażowego, który objawił się mocno ograniczoną dostępnością pelletu ze wschodu. To wpłynęło na wzrost cen na wszystkich rynkach europejskich, w tym także na krajowym. Należy tu wspomnieć, że pellet charakteryzuje się niską elastycznością cenową popytu. Nieelastyczna krzywa popytu na pellet sprawia, że nawet niewielkie zmiany w podaży powodują niewspółmiernie wielkie wahania ceny.
- Równolegle klienci detaliczni w obliczu wojny i rosnących cen zaczęli kupować pellet dużo wcześniej, w ilościach większych niż zwykle – na zapas. Ten wzmożony popyt w sposób naturalny przyczynił się do wzrostu cen.
- Na to wszystko nałożył się wzrost kosztów produkcji pelletu – rosnące ceny trociny, nośników energii, palet, folii, pracy ludzkiej, transportu – w zasadzie wszystkie składowe produkcji pelletu drożały. Niektóre nawet o kilkaset procent. Myślę, że kluczowe były tu problemy z dostępnością trociny i rosnące w szalonym tempie ceny prądu i gazu. Należy wspomnieć, że przedsiębiorcy nie byli w tym aspekcie chronieni tak jak gospodarstwa domowe.
Czytaj też: Wyrok TSUE doprowadzi do paraliżu gospodarki leśnej w kraju?
Obecna kryzys na rynku pelletu trwa?
Relatywnie łagodna zima i fakt, że przy historycznie wysokich cenach pelletu użytkownicy kotłów decydowali się na zmniejszenie zużycia paliwa nawet kosztem niedogrzania, a także na zastępowanie pelletu drzewnego innymi tańszymi zamiennikami jak pellet z łuski słonecznika czy ze słomy – ogół tych czynników doprowadził do załamania cen pelletu drzewnego w końcówce roku i ich spadku do poziomu około 1500-1800 zł za tonę.
Trend spadkowy nadal się utrzymuje, choć mocno już wyhamował. W moim odczuciu jesteśmy już blisko dna wyznaczonego przez średni koszt produkcji tony tego paliwa, wobec czego moim zdaniem potencjał dalszych spadków cen choć realny, jest już mocno ograniczony. Można więc postawić tezę, że wiosna tradycyjnie powinna być dobrym okresem na zakup pelletu na kolejny sezon grzewczy. Patrząc na to, w jakim stopniu w okresie ostatnich miesięcy zdrożały konkurencyjne wobec pelletu nośniki energii na rynku detalicznym, mam wrażenie, że obecne ceny sprawiają, że znów jest on paliwem zapewniającym relatywnie niskie koszty ogrzewania przy niewielkich wydatkach związanych z obsługą kotła.
Biomasa w ciepłownictwie i energetyce:
Inne wydania Magazynu Biomasa znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i czytaj!
Zdjęcie: archiwum Magazynu Biomasa