Paweł Jarzębowski, prezes firmy Cedrus, opowiada o specyfice działalności firmy. Jej początkach i determinacji w procesie budowania marki. I jej pozycji na rynku oraz o aktualnych trendach wykorzystania granulacji surowców.

Historia pana firmy trochę przypomina amerykański sen „od pucybuta do…”. W przypadku firmy Cedrus trzeba by powiedzieć: „od jednej granulki do producenta linii technologicznych”. W dodatku udało się panu po drodze udowodnić nie tylko polskim, ale i zagranicznym kontrahentom, że jest pan w stanie podołać nawet najtrudniejszym wyzwaniom.

Cedrus
Paweł Jarzębowski, Cedrus

Paweł Jarzębowski: Zaczęło się od tego, że w 1999 roku zgłosił się do mnie znajomy z Danii. Pokazał mi granulkę pelletu i powiedział, że w Danii jest ogromny rynek zbytu na pellet, więc szuka kogoś, kto produkuje lub mógłby go produkować w Polsce.

Reklama

Zainteresowałem się tą propozycją, nie ogłem w Polsce znaleźć producentów, gdyż rynek produkcji pelletu dopiero tedy raczkował, ale w Niemczech znalazłem producenta urządzeń do granulacji. Wspólnie z kolegą, który przywiózł mi wspomnianą granulkę, zdecydowaliśmy, że sami wybudujemy linię produkcyjną o wydajności 0,5 t na godzinę.

Nie znaliśmy w ogóle specyfiki tej branży. Kupiliśmy granulator. Zamontowaliśmy. Ale okazało się, że ten sprzęt co chwilę się psuje! Szukając pomocy dowiedzieliśmy się, że potrzebujemy jeszcze wielu innych urządzeń, żeby to wszystko działało.

Kosztowało nas to dużo zdrowia i pieniędzy. W końcu doprowadziliśmy do takiej sytuacji, że nasza linia w miarę sprawnie pracowała, ale, krótko mówiąc, ciągle nie spełniało to naszych oczekiwań. Wtedy też trafiłem do pana Bolesława Nawrockiego. Zajmował się wówczas urządzeniami do granulacji pasz. Podpowiedział mi, że mogę kupić lepszy granulator niż ten, który mam, ze zezłomowanej cukrowni. Wtedy zrozumiałem, że zostałem oszukany przez firmę, od której kupiłem urządzenia.

Ale tego trudnego czasu nie można uznać za stracony, bo zyskał pan pewne doświadczenie…

Paweł Jarzębowski: To fakt. Tak długo walczyłem z przeróżnymi problemami, że wiele się nauczyłem. Zdobyta wiedza i doświadczenie spowodowały, że zacząłem doradzać też innym przedsiębiorcom, próbującym swoich sił w rozwijającej się branży granulacji.

Początki mojej działalności w branży technologii to było właśnie doradztwo w zakresie granulacji biomasy – realizowane między innymi wspólnie z panem Bolesławem Nawrockim, z którego firmą zresztą do dziś często współpracuję.

Jak wyglądała ta praca? Przecież rynek wtedy raczkował…

Paweł Jarzębowski: Wyglądało to tak, że oferowałem technologie, dobierałem urządzenia, a kupowałem je zarówno w Polsce, jak i w Europie. Tak próbowałem tworzyć linię. Większość urządzeń adaptowana była z rynku rolnego, np. z produkcji pasz, więc ich budowa i specyfika nie do końca odpowiadały potrzebom biomasy. Doszedłem do wniosku, że sami musimy zacząć konstruować urządzenia do granulacji biomasy, bo te adaptowane z branży rolniczej są często zbyt delikatne.

Zajęliśmy się tym w 2006 roku, jeszcze przed powołaniem do życia spółki Cedrus. Początkowo firma zatrudniała trzy osoby. Przez kilka pierwszych lat działaliśmy w wynajmowanych halach. Potem wybudowaliśmy zakład w Łążynie koło Torunia. Przenosiny tutaj były dla nas następnym etapem rozwoju. Zatrudniliśmy kolejnych konstruktorów, więcej osób na produkcji, zaczęliśmy się rozwijać, zwłaszcza pod względem technologii. Dzisiaj jesteśmy w stanie wyprodukować ok. 80 proc. urządzeń potrzebnych do zbudowania linii.

Całą rozmowę przeczytasz w magazynie Rynek Pelletu. Sprawdź tutaj:

Wydanie znajdziesz też tutaj. Dlatego kliknij!

Rozmawiała: Beata Klimczak
Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE