Andrzej Rubczyński, dyrektor ds. strategii ciepłownictwa w Forum Energii, opowiada o kierunkach zmian w ciepłownictwie, kluczowej roli małych i średnich źródeł w walce z niską emisją oraz roli biomasy w rozmowie z Jolantą Kamińską.

Jesteśmy krok przed transformacją rynku energii cieplnej w Polsce. Jakie pana zdaniem są jej najważniejsze elementy? Co czeka sektor ciepłowniczy w Polsce?

Andrzej Rubczyński: Przede wszystkim, transformacja powinna doprowadzić do poprawy jakości powietrza. A także zapewnić ciepło w  odpowiedniej cenie oraz poprawić bilans energetyczny kraju. To, moim zdaniem, są trzy najważniejsze kierunki  transformacji.

Reklama

Bilans energetyczny jest istotny, ponieważ dziś zaczyna brakować paliwa dla ciepłownictwa. Węgla nie tylko nie ma w odpowiedniej ilości, ale jest coraz droższy i ciepłownicy zaczynają to odczuwać.

Niekiedy bardzo boleśnie – przykładem jest niewielkie przedsiębiorstwo ciepłownicze z woj. opolskiego, które  ogłosiło upadłość. Produkcja ciepła przy obecnej cenie węgla i dodatkowych opłatach środowiskowych stała się  nieopłacalna. Dotychczasowi odbiorcy wybrali tańszy gaz. I tu pojawia się refleksja – czy w takiej sytuacji nie  powinno swojego miejsca znaleźć odnawialne lokalne paliwo?

Ok. 80 proc. małych systemów ciepłowniczych, które dostarczają ok. 40 proc. strumienia ciepła w skali kraju, jest  dziś nieefektywne. Najprostszym ruchem, moim zdaniem, byłaby przebudowa kotłowni na biomasowe. Sądzę, że u  praktyków też pojawia się takie przekonanie, że należy dążyć do celu 50 proc. udziału energii kogeneracyjnej,  odpadowej i z OZE w ciepłownictwie. To nam stwarza miejsce dla technologii kogeneracji gazowej czy kotłowni na  biomasę. Proszę spojrzeć na liczby. Energetyka potrzebuje rocznie ok. 32 mln t węgla do produkcji energii  elektrycznej, a na potrzeby produkcji ciepła potrzebujemy co roku 24 mln t węgla. Jest jeszcze przemysł, który  zużywa ok. 16 mln t węgla. Tymczasem produkujemy ok. 60 mln t rocznie.

Ciepłownictwo powinno zrezygnować z węgla jako pierwsze, zwłaszcza ciepłownictwo niesystemowe, czyli  gospodarstwa domowe, które wykorzystują 12 mln t węgla rocznie

Gdzie widzi pan rozwiązanie?

Andrzej Rubczyński: Najprostszym ruchem byłaby zmiana struktury wytwórczej w ciepłownictwie, w tych małych rozproszonych jednostkach. Ciepłownictwo powinno zrezygnować z węgla jako pierwsze, zwłaszcza ciepłownictwo niesystemowe,  czyli gospodarstwa domowe, które wykorzystują 12 mln t węgla rocznie. Tu jest miejsce dla biomasy, choć uważam,  że największy strumień tego paliwa powinien być kierowany do ciepłowni. Dziś, wg danych URE, 8 proc. ciepła wytwarzane jest z biomasy, ale podejrzewam, że większość surowca spalana jest w dużych elektrociepłowniach zawodowych. W niewielkich źródłach jest go za mało.

Do tej pory nasza polityka zachęcała do wykorzystania OZE przede wszystkim energetykę zawodową poprzez m.in.  system zielonych certyfikatów. Ciepło nie miało i nie ma gratyfikacji za udział źródeł odnawialnych w strukturze. W  efekcie nawet elektrociepłownie wykorzystują możliwość pracy w trybie maksymalizującym produkcję energii elektrycznej, żeby dostać jak najwięcej certyfikatów, a minimalizują produkcję energii cieplnej. Problem „jak  wspierać zielone ciepło” jest nadal nierozwiązany.

To tylko fragment rozmowy. Całą przeczytasz w Magazynie Biomasa. W internecie za darmo!

Tekst: Jolanta Kamińska
Zdjęcie: pixabay.com
Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE