W związku z sytuacją na Wschodzie, atakiem Rosji na Ukrainę, a także blokadą gospodarczą, doszło do m.in. zerwania łańcuchów dostaw paliw, w tym biomasy. Jak sytuację ocenia Kazimierz Zdunowski,  Prezes Polsko-Białoruskiej Izby Handlowo-Przemysłowej?


Reklama

Co dzieje się na Wschodzie?

Potworna zbrodnia, uzasadniona interesami politycznymi i ekonomicznymi. W cieniu tych wielkich interesów giną bezbronni ludzie. To współczesny przykład do słów wiersza Marii Konopnickiej „… a najdzielniej biją króle a najgęściej giną chłopy..”

Skąd to się bierze?

Jest wiele powodów.

Pierwszy – gdzie są interesy polityczne? Rosja nie chce dopuścić aby w Ukrainie stała potęga NATO, bo przewiduje, że silna Ukraina przepełniona historyczną nienawiścią części Ukraińców do  „ruskich” wywoła wojnę, którą Rosja w konfrontacji z potęgą NATO przegra.

Drugi – kto zarabia na wojnie? Oczywiście kompleks wojskowo-przemysłowy. Każda wojna zwiększa popyt na uzbrojenie, ceny przestają być kontrolowane, technikę wojskową można weryfikować „w boju”, wzrasta zapotrzebowanie na nowe rodzaje uzbrojenia i systemów dowodzenia. Wzrasta zapotrzebowanie na prace badawczo – rozwojowe. Zbrodniczy paradoks wojny polega na tym, że w jednych krajach wojna napędza gospodarkę i fortuny przedsiębiorców, w innych krajach wojna jest obciążeniem budżetów prowadzącym do bankructwa a w kraju wojny niszczona jest gospodarka i giną ludzie.  Szerzy się nędza, choroby, śmierć i kalectwo. Szerzy się nienawiść.

Trzeci – przeżyliśmy już podobne wojny: w Wietnamie, gdzie porządek  próbowano zaprowadzić napalmem, w Iraku, spadkobiercy kultury Sumerów – zniszczone doszczętnie zostało bogate państwo nie wyznaniowe, w Syrii – kraju kwitnącym, gdzie władza otaczała szczególną opieką katolików, zniszczone zostało państwo i jego kultura, w Libii – jedynym demokratycznym kraju islamskim, zniszczone zostało państwo, jego gospodarka, kultura i szansa na zdobywanie doświadczeń w budowie demokratycznego państwa islamskiego. Wszędzie tam były zbrodnie i terror, trupy i przerażone oczy dzieci, za które nikt nie odpowiedział.

Czwarty – kto będzie geopolitycznym beneficjentem obecnej wojny? Geopolitycznie wygrają Chiny. Jeżeli Rosja przegra tą wojnę – mogą poszerzyć swoje terytorium w bardzo znaczącym stopniu i stać się potęgą nr. 1 na świecie i odzyskać pozycję kraju historycznie wytwarzającego ponad 30% światowego PKB. Jeżeli  przegra Zachód, Chiny będą ostoją stabilności, przewidywalności i beneficjentem nowego układu sił na świecie. Tajwan amerykański dzisiaj jest lotniskowcem, jutro Tajwan chiński może zastąpić niezależną Szwajcarię, która straciła cnotę w tej wojnie. Potencjał będzie jeszcze większy, ale w kooperacji z Rosją.

Czy należy obawiać się, że  Rosja użyje broni jądrowej?

Nie wiem. To byłaby niewyobrażalna tragedia. Historia i wiedza dowodzi , że jest to możliwe. Pierwsze użyły broni atomowej USA, choć nie musiały – chciały zastraszyć przeciwnika. Doświadczenie wskazuje, że nawet najbardziej tchórzliwy pies, bity i zagoniony w kąt bez wyjścia będzie gryzł.

Jakie skutki dla Polski?

Polska nie jest graczem w tej konfrontacji. Na tej wojnie tracimy bardzo dużo – wszyscy. Nowa polityka klimatyczna UE uderzyła silnie w naszą gospodarkę. Poważnie zachwiała naszym sektorem energetycznym. Zmniejszamy wydobycie węgla i zwiększaliśmy import węgla. To absurd w dłuższej perspektywie.

Wojna ogranicza dostawy węglowodorów i węgla z Rosji (także na nasze życzenie) a to naturalnie winduje ceny energii i napędza inflację. Chudną portfele ludności, bo te dwa źródła wzrostu cen energii rujnują polską gospodarkę, niweczą planowane efekty „Polskiego ładu”, likwidują skutki tarczy antyinflacyjnej, zwiększają wydatki budżetowe, ograniczają rolę popytu wewnętrznego jako źródła finansowania wzrostu gospodarczego. Głównymi dostawcami nośników energii stają się USA  z własnych źródeł i źródeł arabskich, ale już po zupełnie innych cenach.

Co możemy?

Przede wszystkim powinniśmy rozwijać i wykorzystywać własny potencjał gospodarczy. Podam dwa przykłady w sektorze energetyki.

Pierwszy – to wykorzystanie węgla – leżymy na węglu a nie rozwijamy technologii przekształcenia chemicznego węgla w węglowodory wykorzystywane jako źródło energii albo innego współcześnie dostępnego technologicznie sposobu uzyskania czystej energii z węgla. Fizyczne metody np. gazyfikacja są znane od dawna. Czy można nadać im charakter współczesny, adekwatny do współczesnego poziomu naukowo-technicznego? Zamknąć kopalnie to „każdy głupi potrafi”, wyjąć z węgla czystej energii jakoś „nie ma klimatu, myślenie boli”.

Drugi – to energia odnawialna. Jest cała gama źródeł energii odnawialnej, choćby z biogazowni. Państwo widzi, że obornik i gnojowica są wykorzystywane jako nawóz w rolnictwie i to wystarczy. Ale tego, że w oborniku i gnojowicy jest potężna zawartość energii w postaci metanu i innych gazów palnych – to już nie widzi. Gazy idą do atmosfery i nie tylko marnują się, ale trują środowisko. Przerób obornika i gnojowicy w biogazowniach pozwala odzyskać (wychwycić) tę energię i spożytkować gospodarczo. Poferment ma wszystkie właściwości obornika bez jego wad. Kto w Polsce odpowiada za to gigantyczne marnotrawstwo? Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie ma na to sił, środków i kompetencji. Ministra Energetyki zlikwidowano, aby nikt nie ponosił odpowiedzialności konstytucyjnej. Sekretarz Stanu – Koordynator polskiej energetyki w Kancelarii Premiera nie ponosi odpowiedzialności konstytucyjnej, więc może podejmować dowolnie korzystne decyzje. Już widać, że omija obornik i gnojowicę wielkim łukiem. Widocznie woli szukać „tego co pachnie”. Nawet pobieżny bilans źródeł energii w Polsce (woda, słońce, światło, wiatr, geotermia  itp.) wskazuje, że jesteśmy nie tylko krajem samowystarczalnym pod względem zasobów energetycznych ale także możemy być eksporterem energii. Trzeba tylko odwrócić myślenie: podstawowy sposób produkcji energii to energia ze źródeł odnawialnych. Dla jej stabilizacji jest potrzebna energetyka przemysłowa a nie odwrotnie.

Co powinniśmy?

Pracować i jeszcze raz pracować! Oszczędzać i jeszcze raz oszczędzać! Nasze zobowiązania międzynarodowe powinniśmy dostosować  do naszych możliwości, resztę – jaka pozostaje, powinniśmy delegować do obsługi przez kraje – beneficjentów tej  wojny. Kto zarabia, powinien ponosi koszty. Nie wolno nam odmówić pomocy humanitarnej potrzebującym ale nie wolno nam obciążać całego społeczeństwa kosztami, których nie udźwigniemy i kosztami, z których korzyść mają inni. To nie brzmi romantycznie? Być może, ale jest prawdziwe.

Chcesz wiedzieć więcej? Dlatego czytaj Magazyn Biomasa. W internecie za darmo:

Inne wydania Magazynu Biomasa znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i czytaj!

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE