Jakie zagrożenia dla samorządów przynosi system kaucyjny i dlaczego jak najszybciej powinno się wprowadzić przepisy dotyczące rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP) – wyjaśnia w rozmowie z „Zieloną Gminą” Leszek Świętalski, pełnomocnik ds. gospodarki komunalnej, energii i ochrony środowiska w Związku Gmin Wiejskich RP.

Reklama

OD 1 PAŹDZIERNIKA POWINIEN DZIAŁAĆ SYSTEM KAUCYJNY. TEORETYCZNIE, GMINA JAKO ORGANIZATOR GOSPODARKI ODPADAMI NA DANYM TERENIE, NIE MA Z TYM NIC WSPÓLNEGO. CZY SYSTEM BĘDZIE WIĘC W JAKIŚ SPOSÓB JEJ DOTYCZYŁ?

System kaucyjny faktycznie nie jest powiązany z zadaniami własnymi gminy, do których należy gospodarka odpadami komunalnymi, bo opakowanie kaucyjne nie jest odpadem, tylko jest produktem. A więc mogłoby się wydawać, że ta kwestia nie będzie dotyczyła gmin, ale to jest mylne podejście. System kaucyjny będzie miał wpływ na gminy, zwłaszcza te, które są dość rozproszone, jeśli chodzi o zabudowę i które na swoim terenie albo nie mają w ogóle sklepów wielkopowierzchniowych (o pow. sprzedaży min. 200 m kw.), albo mają tylko jeden taki sklep, zatem z reguły duża część mieszkańców ma do tego sklepu bardzo daleko.

Z naszych analiz wynika, że taka sytuacja ma miejsce w przypadku co czwartej gminy w Polsce. Zgodnie z przepisami w każdej gminie musi być przynajmniej jeden punkt przyjmowania opakowań, czyli zwrotu kaucji. Tymczasem do wielu gmin do dziś (koniec sierpnia – przyp. red.) nie zgłosił się żaden operator z ofertą zorganizowania takiego punktu. Panuje dosyć życzeniowe przekonanie, że sklepy w obawie przed utratą klientów same będą przystępować do systemu i przyjmować opakowania. Tylko że nikt nie wyliczył, czy to się opłaca. Pamiętajmy, że małe sklepy wiejskie są zwykle i tak na bardzo niskim poziomie rentowności, więc przyjmowanie dodatkowego obowiązku, z którym wiąże się choćby dodatkowe miejsce do składowania opakowań, może nie być atrakcyjną opcją.

TO JESZCZE NADAL NIE PROBLEM SAMORZĄDU…

Już tłumaczę dlaczego to będzie problem także samorządu. Jeżeli konsument będzie miał kłopoty ze zdaniem opakowania i odzyskaniem kaucji w miejscu zakupu, to najprawdopodobniej, przynajmniej w początkowej fazie, aby odzyskać kaucję za butelki będzie jeździł do najbliższego miasta, często już położonego w innej gminie.

Oczywiście będzie to wymagało od niego gromadzenia tych opakowań w stanie niezgniecionym, zarówno w zakresie butelek PET-u, jak i puszek metalowych. I w efekcie zdeponuje opakowania w innej gminie. A to ma ogromne znaczenie, bo dopisze się je do opakowań zebranych i zaliczanych do poziomów recyklingu na konto tej drugiej gminy! Nawet jeżeli dana gmina w odpowiedzialności za środowisko i w trosce o swoje poziomy recyklingu zdecyduje się zorganizować punkt oddawania opakowań, np. w formie butelkomatu, czy kaucjomatu, to średnia odległość do siedziby władz gminnych w gminie to jest około 16 kilometrów. Trudno założyć, że ktoś będzie jechał taki dystans, żeby odzyskać 5 złotych.

Już nie mówiąc o tym, że w tym całym systemie nie zastanowiono się nad kwestiami ochrony środowiska i tak zwanym śladem węglowym. Wszystkie opakowania objęte kaucją, które zostają zwrócone obojętnie czy w systemach manualnych, czy tych automatycznych i tak później muszą jechać do centrów rozliczeniowych po to, żeby tam je ostatecznie wprowadzić do ewidencji i dopiero po tym fakcie będzie można zniszczyć. To jest przecież wożenie powietrza!

Cały artykuł przeczytasz w magazynie „Zielona Gmina”:

Tekst: Lech Bojarski
Zdjęcie: Shutterstock

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE