Czy ciepłownie w Polsce dokonujące zakupów biomasy o wartościach setek tysięcy lub nawet milionów euro, mogą ocenić czy cena odzwierciedla rzeczywistą sytuację na rynku? Według Ramunasa Waszkiewicza, kierownika ds. rozwoju rynku w „Baltpool” – niestety nie jest to możliwe.
Ramunas Waszkiewicz wskazuje problem, który nie pozwala polskim nabywcom biomasy w postaci zrębki lub pelletu, ocenić czy płacona cena jest właściwa. Finalnie cierpią na tym portfele mieszkańców.
– W Polsce istnieją referencyjne ceny gazu, węgla, energii elektrycznej, ale biomasy – nie. W ten sposób tworzy się szara strefa, miejsce do spekulacji, korupcji i podejrzanych relacji – wskazuje kierownik ds. rozwoju rynku biomasy w „Baltpool”.
Cena referencyjna
Ustalenie ceny referencyjnej biomasy jest kluczowym elementem transparentności i efektywności rynku. W obliczu spadku cen rynek doświadcza samozadowolenia, opierając się na nieaktualnych informacjach z poprzedniego roku. To „uśpione” środowisko rynkowe uniemożliwia kupującym ocenę aktualnych warunków i szybką reakcję.
Cena referencyjna to punkt odniesienia w czasie rzeczywistym, pomagający uczestnikom podejmować świadome decyzje. Bez tego punktu kupujący nie są w stanie dostrzec zmian w dynamice rynku, ryzykując błędne inwestycje i utratę okazji. Wprowadzenie ceny referencyjnej usprawnia proces podejmowania decyzji, zmniejsza niepewność i sprawia, że ceny stają się bardziej konkurencyjne
i racjonalne.
Dzięki wejściu „Baltpool” na rynki krajów nadbałtyckich, firmy nie tylko wyeliminowały ryzyko nieotrzymania wymaganej ilości biomasy na czas, lecz również robią to niższym kosztem
– Polska może wykorzystać swoje bogate zasoby biomasy stosując odpowiednią politykę i zwiększając konkurencyjność. Może stać się silnym graczem i znacząco przyczynić się do zrównoważonego rozwoju gospodarki. Jednak pomimo dużego potencjału, większość mocy produkcyjnych biomasy w kraju pozostaje niewykorzystana, a uczestnicy rynku znajdują się w tytułowej szarej strefie – mówi R. Waszkiewicz.
Brak transparentności
Według eksperta, głównym wyzwaniem polskiego rynku jest transparentność. Kraje bałtyckie przed przystąpieniem do handlu biomasą na giełdzie „Baltpool” również borykały się z tym problemem.
– Dziś kupujący w krajach bałtyckich dobrze znają rynek. W Polsce zaś można go zrozumieć jedynie retrospektywnie – podkreśla R. Waszkieiwcz.
Zdaniem specjalisty, sprzedający, opierając się na cenie referencyjnej, może określić czy na rynku występuje niedobór, czy też nadmiar produktu.
– W ten sposób podejmowana jest świadoma decyzja o inwestycji lub jej wstrzymaniu. Podobnie kupujący może ocenić czy teraz opłaca mu się kupować, czy może warto poczekać na większą podaż i niższe ceny. Dzięki temu, cała branża działa w bezpieczniejszym środowisku, a wraz ze spadkiem ryzyka zmniejszają się koszty. Nacisk kładziony jest na zwiększanie efektywności, a nie zarządzanie ryzykiem. Stroną podażową kierują nie spekulacje i budowanie relacji z nabywcami, ale efektywność – tłumaczy R. Waszkiewicz.
Drzwi otwarte dla drobnych graczy
Pojawienie się takiej giełdy zachęca małe i średnie firmy do większej aktywności – muszą pokonać stawiane przed nimi znaczne bariery w procesie wejścia na rynek.
– Mała firma może przekształcić się w średnią, a średnia – w dużą. Ze zmniejszenia koncentracji rynku nie są zadowolone największe firmy, dla których ta sytuacja może być bolesna. Jednak tylko w ten sposób można zapewnić warunki wszystkim, nie tylko czołowym dostawcom, a w ostatecznym rozrachunku zyską na tym cała branża i społeczeństwo – dodaje.
Druga strona medalu – nabywcy biomasy na Łotwie i w Estonii płacili dodatkowo, aby zapewnić objętości dostaw. Dzięki wejściu „Baltpool” na te rynki, firmy nie tylko wyeliminowały ryzyko nieotrzymania wymaganej ilości biomasy na czas, lecz również robią to niższym kosztem.
– Dziś, celem w Polsce jest przekonanie dużych nabywców do handlu na giełdzie, ponieważ to oni najbardziej doceniają transparentność. Tacy nabywcy mają kluczowe znaczenie dla całego łańcucha dostaw, dlatego biorą odpowiedzialność za rynek. Obecnie na polskim rynku dominują dostawcy, a my chcemy, by to nabywcy nawigowali rynek – zostali gospodarzami własnego łańcucha dostaw. Obecnie takie pole do manipulacji na pewno istnieje – sugeruje R. Waszkiewicz.
Zdaniem przedstawiciela „Baltpool” krok ten ostatecznie przełoży się na niższą cenę również dla końcowych odbiorców ciepła i energii elektrycznej – mieszkańców, gdyż pojawienie się giełdy zaostrzy konkurencję na rynku.
Chcesz wiedzieć więcej? Czytaj Magazyn Biomasa:
Tekst powstał we współpracy z Międzynarodową giełdą biomasy BALTPOOL