O zdanie na temat ograniczenia pozyskiwania drewna i propozycji Lasów Państwowych, aby objąć tym przepisem 17% lasów zapytaliśmy dr. hab. Andrzeja Bobca, Kierownika Zakładu Ochrony Przyrody i Ekologii Krajobrazu w Kolegium Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Jak powinno się podejmować decyzje o ograniczeniu pozyskiwania drewna?
W skali globalnej, europejskiej, czy krajowej możemy mówić o lesistości, czy ogólnie o lasach jako kategorii roślinności. Konkretny las jest jednak określonym obiektem przyrodniczym, stanowiącym element danego krajobrazu. W Europie, w tym również w Polsce, absolutna większość wiejskich krajobrazów to krajobrazy kulturowe, czyli takie, które przez całe wieki były wykorzystywane i kształtowane przez różne formy gospodarki człowieka. Lasy nie były tu żadną enklawą wolną od wpływu człowieka. Dotyczy to nawet tak wyjątkowego lasu, jakim jest Puszcza Białowieska – od XV w. chroniona jako puszcza królewska. Dominuje, niestety, mylne przekonanie, że sześćset lat ochrony to sześćset lat niezaburzonych przez człowieka procesów naturalnych. Niewiele ma ono wspólnego z historią puszczy, której ochrona (przed wylesieniem, zamienieniem w pola uprawne) nie wykluczała bardzo różnorodnego wykorzystania gospodarczego: od gospodarki łowieckiej (z dokarmianiem zimowym żubrów), przez sianożęcia, bartnictwo, potażnictwo, węglarstwo i smolarstwo, leśny wypas, a także wyrąb drzew. I mimo wszystko (a może właśnie dzięki temu?) Puszcza Białowieska jest powszechnie uważana za najcenniejszy przyrodniczo nizinny las Europy.
Analogicznie, każdy las ma swój lokalny przyrodniczy, ale także kulturowy kontekst, swoją przyrodniczą i gospodarczą historię. Od tego kontekstu uzależnione są zarówno „dobrostan” miejscowej flory, fauny czy innych grup organizmów, jak i funkcjonowanie lokalnej społeczności ludzkiej. Podstawową zasadą ekologicznie zrównoważonej gospodarki wiejskiej (obejmującej też wykorzystanie lasu) jest jej „dopasowanie” do lokalnych warunków przyrodniczych, środowiskowych. Rzadko kiedy implementacja odgórnie tworzonych, makroskalowych projektów pozytywnie wpływa na stan skomplikowanych biokulturowych lokalnych systemów.
Rzadko kiedy implementacja odgórnie tworzonych, makroskalowych projektów pozytywnie wpływa na stan skomplikowanych biokulturowych lokalnych systemów – mówi dr hab. Andrzej Bobiec
Sukces trwałych projektów z zakresu obszarowej ochrony przyrody – np. w Stanach Zjednoczonych – wynikał przede wszystkim z indywidualnego podejścia do każdego z obszarów, które zamierzano objąć ochroną, a nie z realizacji jakiejś ogólnofederalnej kwoty obszarowej. W analogiczny sposób w 2006 r. z inicjatywy Prezydenta RP podjęto próbę ochrony obszaru całej polskiej części Puszczy Białowieskiej, uwzględniając w tym projekcie całą biokulturową i społeczno-gospodarczą złożoność regionu puszczy. Niestety, gotowy pakiet przepisów prawnych i wykonawczych przepadł gdzieś w labiryncie „międzyresortowych ustaleń”. Ale to był przykład właściwego postępowania: od dołu do góry, nie odwrotnie.
Jeszcze raz powtórzę: lasy – jak i inne konkretne siedliska przyrodnicze – funkcjonują w określonym, lokalnym, krajobrazowym kontekście. Jeżeli dokonuje się zmiany w ich wykorzystaniu, to nie powinna być ona efektem realizacji celów odnoszących się do zupełnie innej skali – np. walki ze zmianami klimatycznymi, czy zwiększenia odsetka obszarów ochrony ścisłej w skali kraju czy Unii Europejskiej. Dlatego obawiam się, że ogólny bilans radykalnych zmian w podejściu do niektórych obiektów leśnych w celu realizacji odgórnie narzuconych kwot obszarowych może okazać się niekorzystny. Już teraz raczej niechętna reakcja licznych środowisk na zapowiadane zmiany, nie rokuje najlepiej na przyszłość. Ideologicznie motywowane odgórne zmiany rodzą ideologiczną reakcję, a skuteczna ochrona przyrody wymaga realistycznej oceny, oddolnego zaangażowania i wyważonego, subsydiarnego podejścia władz ponadlokalnych.
Istnieją obszary, gdzie prowadzenie pozyskiwania drewna jest kosztowne i pomimo że się je tam prowadzi, zamiast zysku generowane są straty. W takiej sytuacji inne nadleśnictwa muszą sporo dopłacać. Dotyczy to na przykład części nadleśnictw bieszczadzkich. Podobna sytuacja ma miejsce w Puszczy Białowieskiej. Wobec tego powstaje pytanie o ekonomiczne uzasadnienie kontynuacji gospodarki leśnej. Leśnicy często odpowiadają, że w takich sytuacjach celem nie jest produkcja, a pomoc przyrodzie. Jednak przyroda jako taka nie potrzebuje naszej pomocy – ani w postaci gospodarki leśnej, ani w postaci ochrony ścisłej. Jakakolwiek będzie nasza decyzja, przyroda się do niej odpowiednio dostosuje. Dlatego zamiast niekończącego się sporu ideologicznego „ochrona czy cięcie” należy w określonej sytuacji zdecydować: jakie są nasze, ludzkie, priorytety, jak dany las ma być przez nas wykorzystany, czemu ma służyć. Oczywiście, podejmując każdą decyzję, należy uwzględnić i zabezpieczyć interes tych ludzi, na których sytuację planowana zmiana mogłaby wpłynąć niekorzystnie.
Jak wskazuje przyrodnik: nie zawsze kwestie ekologiczne powinny stać za decyzjami o zatrzymaniu pozyskiwania surowca. Czasem wystarczy czysta ekonomia
Lasów nie należy traktować w oderwaniu od całego kontekstu krajobrazowego. Dotyczy to w szczególności sytuacji, w których interesują nas pozaprodukcyjne funkcje lasu, tj. usługi ekosystemowe regulacyjne i społeczne. Stąd realizacja wielkich, odgórnie przyjętych programów zmian wykorzystania lasu z uwagi na pozaprodukcyjne funkcje lasu, nieuwzględniając całości krajobrazów obarczona byłaby poważnym błędem metodologicznym. Na przykład, drzewostany brzegowych stref wielu obszarów leśnych zachowały wyraźne cechy półotwartych gajów ukształtowanych pod wpływem wypasu zwierząt. Dlatego program poprawy ochrony przyrody powinien być oparty na podejściu zintegrowanym, w praktyce międzyresortowym, uwzgledniającym związek lasu z innymi elementami krajobrazu, na przykład znaczenie dla użytkowania rolniczego. Byłoby to podejście realistyczne, a nie ideologiczne, dla którego jedynym punktem odniesienia jest nieistniejąca w rzeczywistości „pierwotna puszcza”.
Podsumowując, struktura lasów powinna być kształtowana zdroworozsądkowo, w konsekwencji uczciwego zdefiniowania celów na poziomie określonej jednostki krajobrazowej, a nie w wyniku realizacji odgórnie narzuconych kwot. Każdorazowa zmiana wykorzystania lasu powinna być racjonalnie uzasadniona. Ani hasło 100 rezerwatów na 100 lat ani 30% do 2030 r. nie jest takim uzasadnieniem. Przesłanek do lepszej ochrony (zwiększenia obszaru chronionego, czy sposobów ochrony) należy szukać w terenie, nie w odgórnych regulacjach czy lobbystycznej sile perswazji. Chrońmy sensownie, angażując miejscową ludność, rolników, leśników, szkoły. Bo nie są ważne procenty, ale jakość tego, co na nie się składa. Z kolei tam, gdzie istnieje długa historia intensywnej, dochodowej gospodarki leśnej, leśnicy mają już wypracowane metody efektywnego kształtowania i wykorzystania drzewostanów. W takich obszarach w ogóle nie widzę potrzeby, by wdrażać dodatkowe ograniczenia w gospodarowaniu lasem. Istotne jest też spojrzenie na funkcję społeczną z perspektywy ludzi, którym las daje pracę. Wyłączenie nawet deficytowego nadleśnictwa z gospodarki leśnej nie może doprowadzić do sytuacji, w jakiej w latach 90. znaleźli się pracownicy rozwiązywanych PGR. Nawet, jeśli cenę za taką „transformację” miałyby zapłacić „jedynie” niewielkie, niedostrzegalne z metropolii społeczności.
Biomasa i paliwa alternatywne. Czytaj w internecie
Zdjęcie: Freepik/wirestock
Newsletter
Bądź na bieżąco z branżą OZE