Kontrola NIK dotycząca sektora polskiej zielonej energii pokazała, że król jest nagi. Efekt – większość polityków nie kryje już, że nie wypełnimy naszego celu OZE. Zakłada on osiągnięcie progu 15 proc. czystej energii w miksie energetycznym do roku 2020.
O tym, że w sektorze zielonej energii mamy spore problemy, przekonywać nie trzeba nikogo z branży. Największym z nich wydaje się brak długofalowej strategii dotyczącej rozwoju runku zielonej energii.
– Nie widzę innych dróg rozwoju sektora OZE w Polsce, dopóki nie będzie jakiejś ustawy w większym stopniu promującej energię odnawialną. Na razie wciąż brakuje spójnej drogi. Pojawiają się dziwne pomysły typu przenoszenie elektrowni wiatrowej na morze. To przecież nie ma sensu. Nie stać nas na to – przyznaje Jadwiga Rotnicka, senator IX kadencji, wiceprzewodnicząca Komisji Środowiska.
Co gorsza, jeśli spojrzeć na dane statystyczne, widać, że sektor, który mimo niestabilnego prawa przez lata rozwijał się, w 2016 roku wręcz się skurczył. Już wtedy był to jasny sygnał, że cel OZE dla naszego kraju może być zagrożony.
Wskazywały na to także raporty przygotowane na początku 2017 roku przez firmę doradczą Ecofys i Uniwersytet Techniczny w Wiedniu (pisaliśmy o tym w poprzednim numerze „Magazynu Biomasa” – przyp. red.). Wątpliwości rozwiał raport Najwyższej Izby Kontroli „Zielona energia dostała zadyszki – NIK o rozwoju sektora odnawialnych źródeł energii” opublikowany w listopadzie ubiegłego roku. O nastrojach, jakie wywołał, można było przekonać się na posiedzeniu Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, obradującej pod przewodnictwem posła Stanisława Gawłowskiego (PO).
Posłowie opozycji grzmieli na alarm, obecnie rządzący wyliczali zaś przykłady, że sektor znów idzie w dobrym kierunku. Nikt jednak nie miał wątpliwości, że skala zaniechań jest spora.
Raport NIK: Brak konsekwencji, cel zagrożony, 8 mld zł do wydania!
Najważniejszą konkluzją badań kontrolnych NIK okazało się to, że osiągnięcie celu, czyli udziału 15 proc. energii odnawialnej w zużyciu energii finalnej w Polsce w roku 2020, jest zagrożone. – Jest ryzyko, że tego celu nie osiągniemy. I tak, w 2016 r. wskaźnik ten nieznacznie przekroczył 11 proc. i był najniższy od 2013 r. I tu trzeba przyznać, że w roku 2016 nastąpiło załamanie tej ścieżki wznoszącej, czyli zwiększającego się udziału OZE w zużyciu energii finalnej. W konsekwencji istnieje ryzyko, że Polska stanie przed koniecznością dokonania statystycznego transferu energii z odnawialnych źródeł z państw członkowskich Unii Europejskiej, które mają nadwyżkę tej energii. Koszty tego transferu mogą wynieść, według naszych szacunków, ok. 8 mld zł – zaznaczył podczas swojego sprawozdania Sławomir Grzelak, dyrektor Departamentu Gospodarki, Skarbu Państwa i Prywatyzacji Najwyższej Izby Kontroli.
Według raportu na rozwój energetyki odnawialnej w naszym kraju negatywnie wpływały takie elementy, jak: brak konsekwentnej polityki państwa wobec odnawialnych źródeł energii, opóźnienia w wydawaniu przepisów wykonawczych oraz brak stabilnego i przyjaznego otoczenia prawnego, które mogłoby zapewnić bezpieczeństwo i przewidywalność inwestycji w OZE, w szczególności w sektorze energii elektrycznej.