Maciej Wiliński, właściciel przedsiębiorstwa drzewnego „Ałtaj”, opowiada o specyfice kontaktów biznesowych z firmami zza wschodniej granicy.
Pana firma ma długą tradycję w branży. Funkcjonuje od czterech pokoleń. Podejmuje pan trudne zadania biznesowe, jak choćby import ze Wschodu. Obecnie firma przechodzi reorganizację, zmieniacie lokalizację. Ile osób pan zatrudnia?
Maciej Wiliński: Nie ma tutaj jednoznacznej odpowiedzi. Swoją firmę staram się budować na bazie nowoczesnych modeli zarządzania. Fundamentem organizacji pracy jest zaangażowanie i wolność w działaniu ludzi.
Preferujemy umowy nastawione na wynik, a nie tradycyjnie na rozliczenie całego etatu. Dzięki temu strukturę firmy tworzą tylko kreatywni i zaangażowani w nasze projekty ludzie. Ich liczebność zawsze zależy od rozpoczętych projektów biznesowych.
Specjaliści, z którymi współpracujemy, sami decydują, czy chcą podjąć się określonego projektu. Dzięki temu nasza firma jest w stanie osiągnąć dużo szybszy rozwój.
Od kiedy współpracuje pan z kontrahentami ze Wschodu?
Maciej Wiliński: Samodzielnie na tamtejszym rynku poruszam się od ok. 8 lat. Od zawsze interesował mnie import ze Wschodu. Warto poznawać nowych ludzi. Wschodnie kraje i ich mieszkańcy – bliscy nam mentalnie – szczególnie dają taką możliwość. Współpracuję przede wszystkim z przedsiębiorcami na Ukrainie.
Szeroko rozwinięte kontakty mamy także na Białorusi, w Rosji oraz Azerbejdżanie. Oczywiście, nie ograniczamy się tylko w kierunku Europy Wschodniej, ale na pewno tam czujemy się najswobodniej.
Jako firma „Ałtaj” handlujemy przede wszystkim produktami pochodzenia drzewnego. Obecnie rozwojowym priorytetem jest pellet drzewny. Często także prowadzimy doradztwo biznesowe dla firm, które chcą rozpocząć współpracę z firmami z Europy Wschodniej.
To tylko fragment rozmowy. Całą przeczytasz w Magazynie Biomasa. W internecie za darmo!
Tekst: Beata Klimczak
Zdjęcia: Archiwum / Maciej Wiliński, pixabay.com
Newsletter
Bądź na bieżąco z branżą OZE