Styczniowa radość Premiera Donalda Tuska spowodowana podpisaniem umowy pomiędzy PGE, a duńską firmą Orsted dotyczącej budowy farmy wiatrowej na Bałtyku o mocy około 1498 megawatów, to radość uzasadniona. Będzie to trzecia największa morska farma wiatrowa na świecie. Niestety, ta szczera radość Premiera potwierdza trend wykluczenia energetyki biogazowej z polskiego bilansu energii pochodzących ze źródeł odnawialnych. Nie oskarżamy Premiera Tuska o niecne działania w tym kierunku. Mamy pretensje do samych siebie, że nie potrafiliśmy argumentami na rzecz energetyki biogazowej i biometanowej przełamać monopolu i siły lobbystów optujących we władzach na rzecz wiatru i słońca. Nie można jednak wytknąć polskim decydentom, że świadomie lub nieświadomie na rzecz dyskwalifikacji energetyki biogazowej w Polsce działali i działają, piszą Marek Kurtyka i Wojciech Łukaszek.

Reklama

Polska ustawa o OZE a europejska rzeczywistość

Listopadowa nowelizacja ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii, która wywołała tak szeroką dyskusję dotyczącą zarówno sposobu interpretacji jej treści jak i zasadności niektórych zapisów, spowodowała wyraźny spadek zainteresowania realizacją inwestycji biogazowych w Polsce, które były planowane zarówno przez rolników jak i firmy chcące budować biogazownie, bioelektrownie i biometanownie jako inwestycje własne nie będąc posiadaczami gruntów rolnych.

Zapis wykluczający z finansowej pomocy państwa wszystkich inwestorów, którzy realizując obiekty energetyki biogazowej jako substrat wykorzystywaliby rośliny spożywcze, powstały w wyniku zaimplementowania w polskiej ustawie fatalnego fragmentu załącznika nr IX unijnej Dyrektywy Red II, nie tylko zmroził ale równocześnie rozśmieszył wszystkich zainteresowanych rozwojem polskiej energetyki biogazowej. Dlaczego? Wspomnieliśmy już o tym w poprzednim artykule, ale teraz, bogatsi o nowe dane sprawę pogłębimy.

Okazuje się bowiem, że Polacy, jak zwykle wyprzedzający świat we wprowadzaniu na swoim terenie wielokrotnie niewygodnych przepisów, nie pacyfikując wcześniej powstającego unijnego prawodawstwa i wprowadzając w życie nowelizację Ustawy o OZE, nie rozejrzeli się wokół i nie wyciągnęli wniosków z tego co dookoła Polski się dzieje. A tam – pełna wolnoamerykanka: Niemcy nie zważając na unijne normatywy przeznaczają pod uprawy kukurydzy ponad 1 milion hektarów ziemi, produkując na potrzeby własnej energetyki biogazowej ponad 60 milionów ton kiszonki rocznie (dane za rok 2024!), Ukraińcy, będąc w stanie wyniszczającej jej gospodarkę wojny, starający się co chwila o kolejne transze pomocy finansowej i rzeczowej ze strony sojuszników, zaczynają realizację pomysłu „Biometan dla Europy” w oparciu o budowę w zachodniej części kraju 31 biometanowni, dla których rząd pod koniec ubiegłego roku rozszerzył zasięg państwowego programu „Przystępne pożyczki 5-7-9%”. Na rozbudowę ukraińskiej bazy surowcowej dla produkcji biometanu planuje się przeznaczyć perspektywicznie 120 – 150 tys. hektarów pszenno – buraczanej gleby. A potencjałem surowcowym będzie co? Oczywiście kukurydza. No cóż, Ukraina do Unii Europejskiej dopiero aspiruje – i choć dla zachęty powinna, to do unijnych standardów tym zakresie nie zamierza się stosować chociaż wiodącymi inwestorami w ukraiński sektor energetyki biogazowej będzie zachodnioeuropejska finansjera, głównie niemiecka, duńska i francuska. Zakusy na ukraiński biogaz, biometan i biowodór mają przecież takie koncerny jak brytyjski Shell, włoski Agip czy francuski Total.

„Samozaorywanie”

Kiedy w latach 2023 i 2024 polscy rolnicy słusznie protestowali przeciwko wprowadzaniu na polski rynek taniego, pozaklasowego zboża z Ukrainy, wskazywaliśmy wspólnie z grupą naukowców współpracujących z Bioelektrowniami Świętokrzyskimi, że w perspektywie kilku mądrze wykorzystanych lat, można temu procederowi całkowicie zapobiec, z korzyścią dla wszystkich uczestniczących w konflikcie stron. Otóż należało powielić mądry skądinąd schemat funkcjonowania niemieckich biogazowni zlokalizowanych we wschodniej części kraju, bezpośrednio przy granicy z Polską. Biogazownie te, wykorzystując różnicę w cenach substratów, bazowały i bazują na produktach oferowanych przez polskich rolników, wytwarzanych w szczególności na polach województw dolnośląskiego, lubuskiego, wielkopolskiego i zachodnio pomorskiego. Oczywiście była i jest to kiszonka z kukurydzy. I taka współpraca zaczyna się od położonej na zachód od Szczecina biogazowni w meklemburskim Penkun, na saksońskich biogazowniach leżących po drugiej stronie Odry na wysokości Zgorzelca kończąc.

Jak miałoby wyglądać skopiowanie tego schematy na pogranicze polsko – ukraińskie? W dosłowny sposób, choć wymagałoby to przełamania ważnego polskiego tabu – możliwości wykorzystania jako biomasy ziarna zbóż, co wśród starszej części polskiego społeczeństwa jest nadal niedopuszczalne. Budowa kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu biogazowni we wschodniogranicznych  województwach lubelskim, małopolskim a nawet podlaskim czy graniczącej z nimi wschodniej części województwa mazowieckiego pracujących na „przemysłowej’ pszenicy czy „przemysłowym” życie, dałaby krajowi kilkadziesiąt cennych megawatów zielonej energii elektrycznej. Tym bardziej cennych, że produkowanej z bardzo taniego surowca – w roku 2023 tona ziarna pszenicy kosztowała na polsko – ukraińskiej granicy tylko 51 złotych! Gra była i nadal jest warta świeczki, mimo, że z racji wspomnianych zachodnioeuropejskich zakusów wobec ukraińskiego potencjału może być obecnie trudniejsza i wymagać już gry wieloinstrumentowej. Ale próbować należy, bo to działanie nie tylko gospodarcze ale i głęboko społeczne. Może okazać się najlepszym antidotum na rolnicze polsko – ukraińskie swary. 

Konieczna podwójna garda

Były minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski, jedyny, który w ostatnim czasie rozumiał  i potrafił właściwie czytać pojęcie „polska energetyka biogazowa” stwierdził ostatnio że: „Jeżeli Polska na da rady wpływać na politykę unijną, to obojętnie kto w Polsce będzie rządził, trzeba w większym stopniu realizować narodową politykę rolną, naszą własną, wewnętrzną, która będzie korektą, uzupełnieniem” (tej unijnej – przyp. autorów). Co to znaczy w przełożeniu na sektor biogazowy? To znaczy, że powinni się nasi legislatorzy poważnie zastanowić nad kolejną nowelizacją Ustawy o OZE, bo na rynek polski, podobnie jak na ukraiński zaczynają wchodzić wielkie fundusze europejskie – niemieckie, francuskie czy duńskie, za nic mające dyrektywy unijne czy nasze do nich implementacje. Coraz głośniej mówi się o podpisywanych listach intencyjnych czy wstępnych porozumieniach na budowę, szczególnie w Wielkopolsce, dużych mocowo instalacji biogazowych czy biometanowych opartych między innymi o kiszonkę z kukurydzy. Zachodnich koncernów nie interesują dopłaty czy ulgi inwestycyjne przyznawane w Polsce. Przychód z tytułu niesubwencjonowanej sprzedaży energii elektrycznej czy ciepła też nie jest motywacją. Ich kapitałem będą gratyfikacje pozyskiwane z tytułu redukcji śladu węglowego, wliczanego w bilans kraju z którego dany inwestor pochodzi lub gdzie jest zarejestrowany. Naszym kosztem, naszymi aktywami. Cóż z tego że poprawi się nam bilans zielonej energii w całokształcie rozliczeń europejskich, skoro stracą na tym polscy rolnicy. Tym bardziej że zachodni inwestorzy przygotowują dla nich kolejny krzywdzący model współpracy – budując wielkomocowe instalacje biogazowe, planują wykorzystać do ich zasilania również obornik i gnojowicę, z których planują produkować nawozy, stanowiące zwrotną ofertę dla rolniczego dostawcy. Wynika z tego, że rolnik, zamiast wykorzystać obornik i gnojowicę jako naturalny nawóz na swoje pola, będzie kupował nawozy powstałe z własnych surowców. To paradoksalny model włączenia polskiego rolnictwa w ratowanie światowego klimatu. Grzegorz Tomczyk z portalu „Farmer.pl” w grudniu ubiegłego roku pisał: „Jak zmusić rolnika, by pracował więcej za mniej i jeszcze oddał znikome zyski bez szemrania? Nazwijmy to ratowaniem klimatu. Skoro na gnoju rosną mu pieniądze, niech odda go korporacjom, które przy wsparciu unijnym i krajowym zbudują wielkie biogazownie i biometanownie. To rolnicy mają ratować klimat, redukując emisje azotu i fosforu do środowiska. Mówiąc wprost, muszą więc ograniczać produkcję zwierzęcą i zużycie nawozów – także tych naturalnych – ponosząc straty. Te same nawozy naturalne chętnie jednak przygarną i zagospodarują przemysłowe biogazownie, biometanownie, czy inne instalacje recyklingu rolniczych odpadów. A te jak grzyby po deszczu rosną w całej UE, bo do rządów państw członkowskich naglonych celami klimatycznymi, bardziej przemawiają te instalacje w wielkiej skali. Albo też ich właściciele prowadzą skuteczniejszy lobbing wśród polityków”.

Decydenci w Polsce z tego co się dzieje poza naszymi granicami, jakby powoli zaczynali wyciągać wnioski, bo mury niektórych ministerstw zaczynają szeptać, że szykuje się kolejna nowelizacja Ustawy o OZE, w której ma zostać uwzględniona część postulatów zgłaszanych przez biogazowo – biometanowe gremia. Może stymulatorem jest polska prezydencja, może wreszcie trzeźwość umysłu. Na wszelki wypadek podpowiadamy znaczący argument: energetyka biogazowa i biometanową to jeden z najwłaściwszych sposobów realizacji programów zrównoważonego rozwoju.  


Kongres Biometanu – zarejestruj się!


Energetyka biogazowa a zasada zrównoważonego rozwoju

Czy uprawy roślin energetycznych będących równocześnie roślinami spożywczymi są negatywnym czynnikiem wpływającym na proces zrównoważonego rozwoju – zdecydowanie nie. Ten zakaz, obejmujący przecież wyłącznie Europę, w żaden sposób nie wyeliminuje głodu ze światowej populacji. A głód ten nie jest wynikiem braku żywności, głód ten jest efektem fatalnej jej dystrybucji, partykularnych działań wielkich koncernów i producentów żywności czy w końcu korupcji i innego rodzaju przestępstw nawet w krajach, które głodu doświadczają najbardziej. Energetyka biogazowa jest pozytywnym elementem zrównoważonego rozwoju, wpisując się wprost w jego definicję: „Zrównoważony rozwój to solidarność międzypokoleniowa polegająca na znajdowaniu takich rozwiązań gwarantujących dalszy wzrost, które pozwalają na aktywne włączenie w procesy rozwojowe wszystkich grup społecznych, dając im jednocześnie możliwość czerpania korzyści ze wzrostu gospodarczego”. Zatem zapis w dokumentach mówiący że „pomoc przyznaje się wyłącznie na instalacje produkujące w sposób zrównoważony biopaliwa, które nie są biopaliwami produkowanymi z roślin spożywczych” jest co najmniej niewłaściwy i nie oddający istoty zagadnienia. Uprawa roślin energetycznych, stanowiących podstawę energetyki biogazowej, jest jednym z najbardziej oczywistych czynników wpływających na ochronę środowiska, rozwój gospodarczy czy konsolidację społeczną. To akcenty które zawarte zostały w pierwszym zdaniu raportu Światowej Komisji ds. Środowiska i Rozwoju (WCED) z 1987 r. – Nasza wspólna przyszłość: „Na obecnym poziomie cywilizacyjnym możliwy jest rozwój zrównoważony, to jest taki rozwój, w którym potrzeby obecnego pokolenia mogą być zaspokojone bez umniejszenie szans przyszłych pokoleń na ich zaspokojenie”.

Energetyka biogazowa, jako najbardziej stabilna energetyka z grupy OZE, wpływając na poprawę światowego klimatu, wprost wpisuje się w tę definicję – nie tylko nie zmniejsza szans przyszłych pokoleń na przeżycie, ale to przeżycie im gwarantuje wszystkimi aspektami swojego funkcjonowania. 

Tym, którzy bezrefleksyjnie przyjmują i akceptują istniejący stan rzeczy warto przypomnieć, że w Polsce zasadzie zrównoważonego rozwoju nadano rangę prawa podstawowego, wynikającego z zapisów Konstytucji RP, której art. 5 ustawy zasadniczej mówi: „Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium, zapewnia wolności i prawa człowieka i obywatela oraz bezpieczeństwo obywateli, strzeże dziedzictwa narodowego oraz zapewnia ochronę środowiska, kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju”.

Mamy nadzieję, że najbliższe posunięcia polskich decydentów naprawią to, co w realizacji założeń polskiej energetyki biogazowej i biometanowej zostało przez lata zepsute. Bo jeśli nie, to dojdzie do tego, że w tym zakresie nadal będziemy znajdować się na antypodach zdrowego rozsądku.

  TEKST: Wojciech Łukaszek, Marek Kurtyka

Rynek biogazu i biometanu. Czytaj za darmo w internecie!

                                                                                             

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE