Ciepłownictwo komunalne, przemysł pelletowy i branża ciepłownicza – to dla tych sektorów rozporządzenie ws. drewna energetycznego będzie kluczowe. W poniedziałek odbyły się posiedzenia komisji omawiających ten dokument, co wzbudziło szeroką dyskusje między branżą energetyczną i władzami.
Branże biomasowa i pelletowa wciąż podnoszą główny problem rozporządzenia w sprawie drewna energetycznego, jakim jest zbyt duże ograniczenie w dostępie do drewna, co może spowodować zablokowanie wytwarzania energii z wykorzystaniem biomasy.
Rozporządzenie, które może zatrząść branżą
Poseł Paweł Sałek, który złożył wniosek o powołanie tej komisji, wyjaśnił, dlaczego w jego ocenie skonsultowanie obecnego kształtu ustawy jest tak istotne dla dobra ogółu społeczeństwa.
– Zarówno na sektor ciepłowniczy, jak i na tzw. sektor bytowo-komunalny nałożono obowiązek wytwarzania zielonego ciepła, czyli powstającego m.in. z surowca biomasowego. […] – powiedział Paweł Sałek. – Jednak ta propozycja rozporządzenie silnie wpływa na te sektory, ponieważ pellet produkowany z pozostałości przemysłu drzewnego w tym momencie, bez żadnych uzasadnionych analiz ekonomicznych, zostanie pozbawiony surowca do produkcji – dodał.
Czytaj też: Drewno energetyczne: Rozporządzenie, które rozpaliło branżę
Poseł przypomniał także o tym, że wiele przedsiębiorstw tartacznych wykorzystuje te odpady na terenie własnych zakładów w celach ciepłowniczych czy suszenia drewna. Rozporządzenie uniemożliwiłoby im korzystanie z posiadanych instalacji. Wskazał też, że szkoły, przedszkola i inne budynki użyteczności publicznej niejednokrotnie korzystają z pelletu drzewnego jako opału.
Jednocześnie Sałek wyjaśnił, że z obecnego brzmienia dokumentu zadowoleni będą jedynie wytwórcy płyt wiórowych, którzy nie będą już mieli konkurencji w dostępie do surowca. Powstaje też pytanie o to, w jaki sposób ciepłownictwo może osiągnąć efektywność energetyczną, jeśli zostanie im odebrany dostęp do biomasy potrzebnej do zasilania instalacji.
– Co w Polsce – jeśli spojrzymy na wytwarzanie ciepła – możemy rozumieć jako lokalny zasób neutralny dla środowiska, czyli nieemisyjny. Czy w ciepłownictwie będzie to wiatrak, biogazownia, ogrzewanie elektryczne, a może właśnie – przychodząca na myśl sama przez się – biomasa? – skwitował Paweł Sałek.
Podkreślił także, że sytuacja spalania drewna z polskich lasów w energetyce nie może mieć miejsca, ponieważ istnieje szereg wymogów, które musi spełniać takie paliwo. Przede wszystkim konieczne jest, by miało zrównoważone pochodzenie.
Biomasa i pellet już teraz są kluczowe
Co ważne, w spotkaniu nie brał udział Mikołaj Dorożała, główny konserwator przyrody w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, który jest jednym z inicjatorów powstrzymywania wycinki lasów oraz rozporządzenie dot. drewna energetycznego. Zamiast niego, jako reprezentant resortu, na komisji stawił się Krzysztof Galos, główny geolog kraju.
– Polska z trzeciego największego w Europie producenta pelletu stanie się trzecim największym importerem pelletu. Czy chcemy, by tak się stało? – powiedział poseł Ireneusz Zyska.
Podkreślił także, że Polska jest w czołówce europejskiej, jeśli chodzi o technologie budowy kotłów pelletowych, a ta zmiana może utrudnić rozwój również branży.
– Obywatele zaufali projektom rządowym, jakim jest m.in. Czyste Powietrze, a przez decyzje polityczne będą zmuszeni płacić więcej za paliwo – wskazał Adam Sarnaszek, prezes Polskiej Rady Pelletu.
Ponadto wyjaśnił, że w przypadku tego paliwa wytwarzanie ze zrębki drzewnej praktycznie nie ma miejsca. Jedynym surowcem są odpady z produkcji drzewnej, a zablokowanie ich wykorzystania uniemożliwia utrzymanie produkcji na poziomie pozwalającym zaspokoić potrzeby osób posiadających kotły na pellet. Rozporządzenie doprowadzi do sytuacji, gdzie konieczne będzie zakupowanie granulatu importowanego z innych państw po znacznie wyższych cenach. A skala jest potężna, bo w kraju rocznie zużywa się 2,2 mln t pelletu drzewnego, z czego 1,5 mln wykorzystywane jest na potrzeby gospodarstw domowych. Adam Sarnaszek przypomniał też, że Polska jest światowym liderem w zakresie liczby producentów posiadających certyfikat ENplus.
Podobne wzrosty cen mogą dotyczyć odbiorców ciepła z sieci.
Czytaj też: Na transformację polskiego ciepłownictwa potrzeba prawie pół biliona złotych
– Jako sektor ciepłownictwa systemowego nie palimy drewna pełnowartościowego i to jest podstawowa informacja w kontekście wszelkich wątpliwości – powiedziała Dorota Jeziorowska z Polskiego Towarzystwa Energetyki Cieplnej. – W systemach ciepłowniczych ponad 12,5% dostarczanego do odbiorców końcowych ciepła pochodzi z OZE, z czego 97% jest wytwarzane z biomasy. Z kolei 93% tego udziału to biomasa drzewna, więc w momencie gdy ten katalog sortymentu kwalifikowanego jako drewno energetyczne został ograniczony, to praktycznie nie mamy już w systemach ciepła z OZE – dodała.
Przestawicielka PTEC wskazała, że system ciepłownictwa odpowiada za 60% wykorzystywanych nośników energii, czyli dużo więcej niż energia elektryczna. Dla systemu ciepłowniczego utrata biomasy cieplnej oznacza obniżenie produkcji o 40 PJ. To z kolei wpłynie na ceny ciepła dla odbiorców końcowych. Oszacowano wzrost kosztów i sam fakt konieczności ponownego kupowania uprawnień do emisji gazów cieplarnianych oraz utraty statusu systemów efektywnych energetycznie spowoduje, że zakup ciepła w skali całej Polski będzie droższy o 2 mld zł.
Analizy Towarzystwa udowodniły, że na ten moment biomasa jest najlepszym paliwem przejściowym ze względu na brak konieczności przechodzenia na systemy niskotemperaturowe.