Sankcje na białoruskie drewno formalnie istnieją, jednak w praktyce znaleziono sposób, by skutecznie je omijać i wprowadzać do obrotu znaczne ilości nielegalnego surowca. Nie inaczej jest w przypadku pelletu drzewnego, który przez nieszczelny system dostaje się do Polski i Litwy, a następnie zalewa rynki w całej Europie.

Problem widoczny na pierwszy rzut oka

Do naszej redakcji zaczęły docierać rynkowe głosy dotyczące dużych ilości pelletu, który tranzytem z Litwy przedostaje się do Polski. Produkt ma cenę znacznie niższą od tej, jaką mogą zaoferować krajowi producenci, co powoduje obniżenie sprzedaży rodzimych produktów. Pojawiają się także głosy o problemie fałszywej certyfikacji przemyconych pelletów drzewnych. Postanowiliśmy pochylić się nad tą sprawą i udało nam się ustalić, że problem rzeczywiście istnieje i dotyczy nie tylko granulatu, ale także drewna i produktów drewnopochodnych.

Reklama

– Nasze śledztwo dotyczące przemytu białoruskiego drewna przez Litwę do Polski odbyło się przy współpracy z polską Fundacją Reporterów i platformą śledczą SIENA w Ukrainie. Razem analizowaliśmy anomalie w statystykach i dostrzegliśmy, że wraz z nałożeniem sankcji na białoruskie drewno, eksport z tego kierunku spadł drastycznie, ale jednocześnie gwałtownie wzrósł import drewna do Polski i Litwy z Kirgistanu i Kazachstanu – informował Stanislau Ivashkevich, dziennikarz śledczy dla Belarusian Investigative Center.

I dodał:

– Po przyjrzeniu się oficjalnym statystykom rozpoczęliśmy analizy i badaliśmy, czy istnieje potencjał dla tak szybkiego rozwoju tego rynku. Wzięliśmy pod uwagę fakt, że Kazachstan i Kirgistan są pokryte lasami w 4-5%. Kazachstan to duży kraj, więc teoretycznie można przyjąć, że posiada drewno na eksport. Przypadek Kirgistanu wydał nam się kompletnie absurdalny. Od tego punktu rozpoczęliśmy analizę przedsiębiorstw i przeprowadzaliśmy wywiady, kontaktując się jako potencjalni klienci. Nasi partnerzy z SIENA mieli szczęście, ponieważ jeden ze sprzedawców drewna przyznał, że kirgiskie drewno w świetle prawa, tak naprawdę pochodzi z Białorusi

BIC prześwietliło sposób działania i obrót dwóch firm.

– Od lipca do listopada 2022 r. PLRBL dostarczył na Litwę około 2000 ton pelletu o wartości 740 000 euro, a od sierpnia do grudnia 2022 r. Admit dostarczył 2500 ton o wartości 860 000 euro – przekazało niezależne zrzeszenie dziennikarzy śledczych. PLRBL to polskie przedsiębiorstwo, którego prokurentem jest Vital Leshyk. Wcześniej firma zajmowała się usługami budowlanymi na terenie Europy Wschodniej, jednak od momentu nałożenia sankcji na Białoruś i Ukrainę, zakres jej działalności uległ znaczącej przemianie i ukierunkował się na obrót drewnem. Z kolei Admit to przedsiębiorstwo, które uzyskało certyfikat producenta pelletu od kirgiskiej Izby Przemysłowo-Handlowej. BIC sprawdziło adres, pod którym zarejestrowano firmę, jednak nie znajduje się tam żadna fabryka.


GDZIE KUPIĆ DOBRY PELLET? SPRAWDŹ NA NASZEJ MAPIE!


Certyfikat certyfikatowi nierówny

Z ustaleń Fundacji Reporterów wynika, że proceder przemytu drewna pod przykrywką kirgiskiego i kazachskiego pochodzenia jest podejmowanym działaniem. Podając się za kupujących zwrócili się do jednego z dostawców pelletu drzewnego, który wprost przyznał, że ma świadomość prawdziwego źródła tego towaru.

To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w Magazynie Biomasa. Sprawdź poniżej:

Tekst: DARIA LISIECKA
Zdjęcie: Shutterstock

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE