Firma Lootor z siedzibą w Słońsku funkcjonuje już niemal 10 lat. Od kwietnia 2018 roku, kiedy nastąpiły zmiany właścicielskie, zdecydowano także o dywersyfikacji produkcji. Oprócz dotychczasowej produkcji pelletu agro na cele energetyczne, przedsiębiorstwo produkuje ściółkę i pellet drzewny. A w 2020 roku ruszyć ma kolejna linia produkcyjna.

Firma „Lootor” przez długie lata należała do przedsiębiorstwa Woodwaste, a produkowała pellet energetyczny ze słomy i siana. Właściciel części udziałów zdecydował się ją odkupić i zakład usamodzielnić. Formalne przejęcie nastąpiło w kwietniu ubiegłego roku. Wraz z zakładem, nazwą i marką przejęty został kompletny pakiet dostawców i klientów. Kilka miesięcy później na stanowisko dyrektora „Lootora” powołano Macieja Czerkasa, który oprowadził przedstawicieli „Magazynu Biomasa” po modernizowanym właśnie zakładzie.

Reklama

Firma Lootor – zmiana priorytetów

Dla producentów pelletu energetycznego agro minione lata należały do bardzo trudnych. Wielu z nich zdecydowało o likwidacji lub zawieszeniu produkcji. W „Lootorze” postawiono przede wszystkim na dywersyfikację produkcji.

– Zakład był przeznaczony do przerobu surowca agro. Przejmując go, zainwestowaliśmy w przetwarzanie surowca drzewnego. Udało się nam zrobić to dość szybko, łącznie z certyfikacją. W związku z tym trochę się uniezależniliśmy – tłumaczy Maciej Czerkas.

– Do tej pory na jednej linii produkowaliśmy pellet agro i pellet drzewny. W tej chwili jesteśmy w trakcie procesu uruchamiania i uzyskiwania zezwoleń na pracę drugiej linii dedykowanej pelletowi drzewnemu. Mamy nadzieję zakończyć formalności do końca pierwszego kwartału przyszłego roku i rozpocząć produkcję pelletu drzewnego na nowej linii. Ta, którą obecnie dysponujemy, produkować będzie już tylko pellet agro. Taki podział zwiększy naszą elastyczność produkcji – tłumaczy reprezentant firmy.

Produkty ze słomy

„Lootor” produkuje obecnie pellet agro w dużo mniejszych ilościach niż przed zmianami właścicielskimi. Przestał on być wiodącym produktem tej marki.  Natomiast zdecydowanie większy nacisk położono na produkcję ściółki dla zwierząt hodowlanych. W tym kierunku prawdopodobnie pójdzie rozwój zakładu.

– Pellet energetyczny stanowi obecnie tylko jakieś 25 proc. naszej produkcji ze słomy i siana. Taka zmiana była świadomą decyzją – podkreśla dyrektor. – Budujemy sobie rynek ściółki, by w przyszłości uniezależnić się od energetyki, która jest bardzo kapryśna. Raz kupuje, raz nie kupuje. Wiadomo, że zimą kupuje więcej, a latem prawie wcale. Rynek ściółki dla zwierząt wydaje się być obecnie najbardziej chłonnym.

Dlatego cały czas zwiększamy jej udział w naszej produkcji. Myślę, że doszliśmy już do poziomu optymalnego, czyli 75 proc., który, moim zdaniem, jest docelowy – dodaje M. Czerkas. Nie znaczy to jednak, że nie ma przyszłości przed energetycznym pelletem agro.

– Widzę jeszcze szanse rozwoju tego segmentu ze względu na zmiany ciepłownictwa. Na przestrzeni ostatnich miesięcy mieliśmy co najmniej kilka telefonów od zarządców małych i średnich ciepłowni, którzy zamierzają je zmodernizować w perspektywie 3-5 lat. Pytania dotyczyły głównie rynku biomasy agro, jego wahań, bo ci ludzie właśnie teraz podejmują decyzje co do technologii pozyskiwania ciepła. Wiedzą, że muszą uciec od węgla. Dlatego myślę, że rynek biomasy agro też będzie się w przyszłości rozwijał – dzieli się spostrzeżeniami Maciej Czerkas.

Zagraniczni eksperci rynku

Doświadczeniami w tym zakresie wymieniał się także z zagranicznymi ekspertami rynków biomasy.

– Uważam, że za bardzo nie ma dzisiaj innej drogi niż biomasa. Oczywiście, poza energią słoneczną i wiatrową. Biomasa to przyszłość ciepłownictwa. Miałem okazję być na konferencji rynków bałtyckich i skandynawskich w Kopenhadze i myślę, że prędzej czy później pójdziemy drogą Skandynawów. Obecnie największa elektrownia w Danii pracuje wyłącznie na biomasie. Inwestycja w pellet drzewny Od lata 2018 roku „Lootor” produkuje także pellet drzewny.

– Ten produkt robimy pod własnym brandem, ale przede wszystkim pod brandami klientów. Trafia głównie za granicę do Niemiec, Skandynawii, Holandii i Danii. Dlaczego tam? Rynki skandynawskie są stabilne i bardziej przewidywalne niż na przykład rynek włoski. Włochy są, co prawda, w kręgu naszego zainteresowania, jednak w tej chwili nie sprzedajemy tam naszego produktu. Śledzimy jednak uważnie, co się dzieje. Pewnie odwiedzimy Progetto Fuoco, ale właśnie po to, by zorientować się, czy we Włoszech zachodzą korzystne dla nas zmiany – mówi dyrektor „Lootora”.

Aż 80-90 proc. produkcji firmy ze Słońska jest eksportowane. W Polsce sprzedaje się w niewielkiej ilości.

– W zeszłym roku dostarczaliśmy nasz pellet drzewny do jednej z sieci handlowych, ale pod marką klienta. Było to działanie incydentalne, bo większość produkcji wywozi on na Zachód – tłumaczy M. Czerkas.

Dlatego też pellet, który produkuje „Lootor”, posiada certyfikat ENplus A1 i DIN plus A1.

Certyfikacja gwarancją jakości

– Na certyfikację pelletu zdecydowaliśmy się z dwóch powodów. Pierwszym jest wymóg rynku. Chcąc eksportować,  musimy spełniać oczekiwania większości klientów, którzy chcą kupować dobry produkt. Nie zawsze cena ma dla klienta z zagranicy takie znaczenie jak w Polsce. Drugi powód – zrobiliśmy to też dla siebie. Przejście przez sam proces certyfikacji, potem przez audyty, pozwala na zupełnie niezależną, zewnętrzną, obiektywną ocenę, czy to, co robimy, robimy dobrze – podkreśla dyrektor. – Być może bez certyfikatu mielibyśmy laboratorium zakładowe, ale zapewne nie tak szybko i nie tak dobrze wyposażone. A wyposażone jest nawet lepiej niż wymaga tego certyfikat.

Jak mówi Maciej Czerkas, certyfikat przyśpieszył pewne działania w firmie. Pozwala też na komfort funkcjonowania.

– Certyfikat daje gotowe procedury od przyjęcia surowca, po produkcję, pakowanie, kontrolę jakości, po wywiezienie towaru z zakładu. Jeśli wprowadza się go rzetelnie i z rozmysłem, a nie tylko, by się nim chwalić, to otrzymuje się gotowy sposób prawidłowego działania, stabilną, powtarzalną jakość. Certyfikat był równie ważny dla nas, jak dla klienta – podkreśla Maciej Czerkas.

Dostępność surowców

Surowiec, zarówno słoma i siano, jak i trocina, trafiają do zakładu z okolicznych gospodarstw i firm tartacznych.

– Większość kupujemy od lokalnych rolników, wśród naszych dostawców są też duże gospodarstwa. Sąsiadem firmy jest jeden z większych rolników w Lubuskiem. Nie bez znaczenia jest też bliskie położenie Parku Narodowego „Ujście Warty”, z którego pozyskujemy duże ilości siana. Park otrzymuje dotacje i musi zagospodarować siano w odpowiedni sposób. Pokosy przeprowadzane są zgodnie z umowami z agencją. Siano nie nadaje się na paszę i dlatego trafia do nas – tłumaczy dyrektor.

Jak podkreśla, jeśli chodzi o surowiec, to ten rok jest wyjątkowy, zwłaszcza słoma. Jest jej niemal dwa razy tyle, ile w ubiegłym roku.

– To raczej dostawcy surowca mają problem, co z nim zrobić, nie my – zauważa M. Czerkas. – W przypadku trociny jest podobnie.

Słońsk leży w zagłębiu tartacznym

– Trocinę kupujemy i od sąsiada zza płotu, i z tartaku z Kostrzyna. W bliskiej odległości jest kilka firm produkcyjnych przerobu drewna i zakładów tartacznych. Oczywiście, korzystamy także z usług kilku pośredników. Generalnie z tarcicą drzew iglastych nie ma problemu. Zdarzają się także oferty od dostawców z Niemiec, gdzie lasy zaatakował kornik – mówi Maciej Czerkas.

Tłumaczy, że najbardziej optymalny i opłacalny zasięg dostaw to 100 km od zakładu. Z dostawcami zlokalizowanymi na tym terenie obowiązują firmę długoterminowe umowy.

– Dostawców nie zmieniamy co chwilę. Niewielka różnica w cenie nie spowoduje, że nagle zaczniemy kupować u innych. Obowiązują nas umowy, ustne, ale wiążące – podkreśla dyrektor.

Model biznesowy

„Lootor” to producent, którego markowy produkt trudno znaleźć na krajowym rynku.

– Zdecydowaliśmy się na taki model, że zajmujemy się tylko tym, na czym się znamy, czyli produkcją. Nie budujemy jakiegoś dużego działu handlowego, by trafiać do klientów ostatecznych. Działamy na zasadzie dużego B2B, czyli sprzedajemy dużym pośrednikom. Zarówno polskim, jak i zagranicznym.

W przypadku pelletu agro i pelletu drzewnego dostrzegamy także różnicę w stabilności rynków zbytu. Rynek pelletu agro nie jest może tak rozwinięty jak pelletu drzewnego, który jest w modzie – zwłaszcza w Polsce. Natomiast jest on na pewno bardziej stabilny, ponieważ większość naszej produkcji kierujemy na rynek jako ściółkę dla zwierząt.

– Ten rynek jest chłonny przez cały rok, bo w takim cyklu odbywa się hodowla zwierząt, i nie ma tutaj sezonowości. Natomiast w przypadku pelletu drzewnego wiadomo, że w sezonie grzewczym wszyscy chcą go kupić, a latem wszyscy chcą sprzedać. Pod tym względem to rynek trudniejszy – zaznacza dyrektor.

Ale i w tym przypadku firmie „Lootor” udało się nawiązać współpracę z bardzo silnymi partnerami, którzy kupują produkt przez cały rok.

Kontakt w sprawie współpracy z firmą LOOTOR – tel. +48 882 028 057

Chcesz wiedzieć więcej? Dlatego czytaj Magazyn Biomasa. W internecie za darmo:

Całe wydanie znajdziesz też tutaj. Dlatego kliknij!

Źródło: materiał promocyjny
Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE