Czym w końcu jest to drewno energetyczne? Wałki połuszczarskie, trociny, wióry, zrębki, zrzyny lub szczapy. To znikają, to pojawiają się w kolejnych projektach rozporządzenia Ministra Klimatu i Środowiska dotyczącego drewna energetycznego. Projekty, których nigdzie oficjalnie nie opublikowano, zaogniają sytuację na linii energetyka – producenci płyt wiórowych. Jedni i drudzy chcą dostępu do surowca – pozostałości po przetworzeniu drewna. W tle są jeszcze tartaki, które walczą o każdą złotówkę, by przetrwać.
Trwają intensywne prace nad kolejną wersją definicji drewna energetycznego. Stosowne rozporządzenie miało wejść w życie we wrześniu. Nowe przepisy mają definiować drewno energetyczne zgodnie z wytycznymi dyrektywy RED III. Czyli zapobiegać spalaniu surowca drzewnego, który może być wykorzystany przez przemysł.
Drewno energetyczne?
Za drewno energetyczne według MKiŚ uznany może być wyłącznie surowiec drzewny o obniżonej wartości i cechach uniemożliwiających jego przemysłowe wykorzystanie. Twórcom projektu rozporządzania chodziło o to, by m.in. ograniczyć presję energetyki zawodowej na wycinki lasów. I ukrócić praktyki przetwarzania drewna pełnowartościowego poprzez zmielenie lub zrębkowanie w celu uzyskania surowca energetycznego.
Przygotowany na początku roku projekt rozporządzania skierowano do konsultacji publicznych i opinii ministerialnych.
Jednak po kilku tygodniach wrócił on do przedstawicieli strony społecznej w kolejnej zmienionej formie. Z § 3 pkt. 3 zniknęła część produktów powstających w zakładach przerobu drewna, których przemysłowe wykorzystanie jest ekonomicznie nieuzasadnione ze względu na obniżoną wartość techniczną i użytkową. Z dokumentu MKiŚ usunęło wałki połuszczarskie, trociny, wióry, zrębki, zrzyny i szczapy.
– Jeśli ten przepis wejdzie w życie, spowoduje że trocina i zrębka nie będą mogły być spalane na cele energetyczne. Nie będzie można też sprzedawać tych produktów ubocznych do energetyki zawodowej. Konsekwencją będzie bardzo niska cena produktu ubocznego firm przerabiających drewno, a w wielu przypadkach brak możliwości używania trociny i zrębki na potrzeby we własnym zakładzie. Tak alarmowali przedstawiciele Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.
– Dla naszych firm będą to konsekwencje dramatyczne: stracimy część naszych przychodów, a niektóre firmy będą musiały zapewne wstrzymać produkcję.
Wprowadzenie życie okrojonej formy rozporządzenia w sprawie szczegółowych cech jakościowo-wymiarowych drewna energetycznego mogłoby przyczynić się do upadku tartaków, zwłaszcza tych zakładów, które wykorzystują własne odpady na cele grzewcze, np. do suszenia drewna. Ograniczenie listy produktów, a więc dostępności biomasy, którą można wykorzystać w energetyce dotknęłoby także ciepłownie i kotłownie biomasowe oraz dużą energetykę. Z drugiej strony producenci płyt drewnopochodnych twierdzą, że subsydiowana energetyka zawodowa upośledza rynek – jest w stanie podkupić surowiec za każdą cenę! A im wyższe ceny zrębki czy trociny, tym mniej opłacalna produkcja płyt.
Instalacje spalające biomasę – jedyna taka mapa w Polsce!
Sprawa niespodziewanej zmiany w projekcie Rozporządzenia dotyczącego szczegółowych cech jakościowo-wymiarowych drewna energetycznego (datowanego na 28 sierpnia br.) stanęła na obradach Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Mimo, iż wcześniej MKiŚ twierdziło, że konsultacje zostały zakończone, to jednak pod presją branży udało się wznowić prace nad projektem.
Między lobbystami i stroną społeczną krąży kolejny, nigdzie oficjalnie nieopublikowany projekt. Na jego łamy, jak chciały Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego i Polska Izba Ciepłownictwo Polskie, powróciły trociny, zrębka i wióry, jako pozostałości po przetwórstwie drewna możliwe do wykorzystania w energetyce.
Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Biomasa. Sprawdź poniżej:
Tekst: Oprac. B. Klimczak
Zdjęcie: Shutterstock
Newsletter
Bądź na bieżąco z branżą OZE