Jacek Rutkowski z Forest Consulting Center Sp. z o.o. Leśne Centrum Kształcenia Ustawicznego opowiada o tym, jakie szanse ma dzisiaj biomasa leśna.
Tekst: Rafał Wąsowicz
Zdjęcie: pixabay.com
Jak z perspektywy państwa firmy rozwija się rynek biomasy leśnej w Polsce?
Jacek Rutkowski: Swojego czasu (ok. 3–4 lat temu) organizowaliśmy cykliczne szkolenia pod prowokacyjnym tytułem „Jak zarobić na biomasie?”. Warsztaty te cieszyły się zainteresowaniem, udało nam się przeprowadzić kilka takich spotkań, w których to kursantami byli głównie właściciele przedsiębiorstw leśnych. Od tego czasu szkolenia biomasowe nie są realizowane, gdyż według naszej wiedzy sektor usług leśnych stracił zainteresowanie tematem pozyskiwania biomasy m.in. z pozostałości pozrębowych.
Co jest tego przyczyną?
Jacek Rutkowski: Zrębka leśna już nie jest taka sama. Przyczyny takiego stanu rzeczy dopatrujemy w ekonomii oraz w polityce Lasów Państwowych. Prace te są zupełnie nieopłacalne. Właściciel firmy musi zaangażować odpowiedni sprzęt (najczęściej forwarder), wyznaczyć ludzi, których ostatnimi czasu do pracy w lesie brakuje i wykonać zadanie z natury wątpliwie opłacalne.
Zarządca terenu, przykładowo Lasy Państwowe, z powierzchni, na której zakończyło się pozyskanie drewna, chce jak najwięcej „wycisnąć”.
Co to oznacza w praktyce?
Jacek Rutkowski: Po opuszczeniu powierzchni przez wielooperacyjne maszyny, na taki teren wpuszczani są tzw. samowyrobnicy, którzy wycinają i zabierają z pozostałości pozrębowych wartościowszy surowiec. Pozostaje mnóstwo igliwia i praktycznie ubogie energetycznie pozostałości.
Ich uprzątnięcie nie jest odpowiednio finansowane, dlatego zostaje na powierzchni do ponownego odnowienia. Przedsiębiorca leśny, który, jak zawsze mawiał nieżyjący już dr Józef Grodecki (założyciel firmy LASTECH oraz współtwórca FCC), winien mieć przede wszystkim dobrze zaostrzony ołówek, aby każde inwestycje i zlecenia były uprzednio odpowiednio skalkulowane.