Chętnych do budowy biogazowni nie brakuje, a nawet bez dopłat może ich powstać bardzo wiele – ocenia Stowarzyszenie Elektryków Polskich (SEP). Przedstawiciele branży energetycznej apelują o uproszczenie drogi do budowy lokalnej energetyki. Korzyści jest mnóstwo, a Polska nie ma czasu do stracenia.

Reklama

Posiedzenie parlamentarnego zespołu ds. ciepłownictwa przyniosło żywą dyskusję na temat biogazowni – zarówno o ich potencjale, jak i barierach rozwoju.

Potrzebujemy lokalnych źródeł energii

Podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu Jarosław Karyłowicz z SEP zaprezentował stanowisko elektryków dotyczące rozwoju biogazowni. Oparto je na wnioskach wypracowanych podczas IV Kongresu Elektryków Polskich.

– Dostrzegamy ogromną potrzebę budowania lokalnych źródeł energii i bilansowania lokalnych systemów. Chodzi o to, by zaangażować społeczności i zasoby surowcowe, co wpisuje się w założeniu gospodarki obiegu zamkniętego, a równocześnie sprzyja poprawie bezpieczeństwa energetycznego. Jednym z ogniw takiego systemu są biogazownie – mówił podczas posiedzenia Andrzej Werkowski, sekretarz generalny SEP.


Czytaj też: Przez trzy miesiące w rejestrze KOWR przybyło pięć biogazowni rolniczych


Obecnie w Polsce działają 192 biogazownie rolnicze i blisko 70 mikroinstalacji. Tymczasem – według szacunków Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu – potencjał substratowy pozwala na budowę nawet 5000-6000 takich instalacji.

SEP podkreśla, że to niewykorzystany zasób zwłaszcza w kontekście systemu ciepłowniczego, gdzie biogaz i biometan mogłyby podnieść efektywności energetycznej. Przykładowo poprzez łączenie różnych OZE w ramach szerszego systemu hybrydowego. W takim układzie biogazownia produkowałaby ciepło, a pochodząca z niej energia elektryczna zasiliłaby pompy ciepła.

Biogazownie są opłacalne i wielozadaniowe

Jak udowadnia SEP – biogazownie są opłacalne, a chętnych do budowy nie brakuje. W ocenie ekspertów nawet kwestia finansowania instalacji nie stanowi już problemu, bo inwestorzy mają środki i wiedzą, że dobrze prowadzona instalacja jest rentowna.

– O ile w pozyskanie biomasy stanowi koszt dla operatora, o tyle sprzedaż pofermentu może powodować, że wydatek się zwróci – wskazywał Jarosław Karyłowicz.

Wobec tego koszty paliwa są bilansowane. Nadal pozostają jednak wydatki operacyjnych jak opłacenie pracowników czy serwis instalacji.

Ekspert wskazał także sposoby wykorzystania biogazu i biometanu, które są opłacalne i ciekawe z punktu widzenia samorządów. Biogaz – oprócz wsparcia systemu ciepłowniczego – może przysłużyć się w transporcie miejskim. W procesie reformingu parowego można go przetworzyć na zielony wodór do zasilania autobusów miejskich. Dzięki temu paliwo ma powtarzalną jakość, a jego dostawy są zabezpieczone.

SEP wskazał także na możliwość produkowania alg z odpadowego CO2. W ten sposób zyskuje się nowe źródło substratu w efektywny i bezobsługowy sposób.


JUŻ DZISIAJ ZAPISZ SIĘ NA KONGRES BIOGAZU 2025!


System nie rozumie biogazu

Eksperci SEP widzą w biogazownaich szansę dla krajowej energetyki.

– Uzyskuje się w ich przypadku czas pracy ponad 8 tys. godzin rocznie, więc mogą służyć do stabilizacji systemu elektroenergetycznego – mówił Jarosław Kryłowicz z SEP. – Są pewne problemy, jeśli chodzi o budowę i przede wszystkim przyłączanie biogazowni do systemu elektroenergetycznego czy gazowego. Są pewne bariery i jest potrzeba współdziałania z ośrodkami rządowymi, żeby przełamać te bariery i zwiększyć możliwości uruchamiania biogazowni – dodał.

SEP apeluje, by stworzyć długoterminowe podstawy prawne i organizacyjne, by rozwijać segment biogazu w Polsce.

Rozwój blokuje przede wszystkim brak wolnych mocy przyłączeniowych, skomplikowane przepisy i opór mieszkańców. Niekiedy problemem staje się także zagospodarowanie ciepła. Na te wyzwania wskazywał poseł Stanisław Lamczyk, przewodniczący posiedzenia.

– Jak operator może wymagać wyłączenia biogazowni na weekend? To proces biologiczny, którego nie da się zatrzymać –mówił.

Lamczyk poruszył też problem nieprawidłowego naliczania podatku od nieruchomości. Różnice są ogromne: w jednej gminie biogazownia o mocy 1 MW płaci 350 tys. zł rocznie, a w innej – 70 tys. zł. Wynika to z niewłaściwego stosowania przepisów prawa budowlanego.

Kolejnym wyzwaniem są przyłączenia do sieci. Przewodniczący komisji przypomniał przykład Niemiec, gdzie zarządzanie siecią niskiego i średniego napięcia przekazano samorządom.

Trudnością bywa także zagospodarowanie ciepła – instalacje często powstają daleko od sieci ciepłowniczych, a jednocześnie wymaga się od nich efektywnego wykorzystania energii cieplnej.

Karyłowicz podkreślał jednak, że biogazownia są elastyczne i skalowalne. Właśnie ze względu na tę wieloaspektowość jej wykorzystania – jako źródła energii elektrycznej, ciepła i nawozu, instalacji utylizacji odpadów i wsparcia dla różnych OZE. Dla JST to szeroki wachlarz możliwości.

Zdjęcie: Shutterstock

Żródło: gov

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE