Opadły już emocje po IV Forum Pelletu w Krakowie organizowanym przez Biomass Media Group, wydawcę Magazynu Biomasa. Coroczne dwudniowe spotkanie wpisało się już na stałe w harmonogram działań branży, bo nasze Forum daje wiedzę, ułatwia nawiązanie kontaktów, a przede wszystkim jednoczy.

W tym roku jednym z gości Forum Pelletu spoza branży był Andrzej Guła z Krakowskiego Alarmu Smogowego – niejako gospodarz miejsca, w którym się spotykaliśmy i „ekostrażnik” miasta, w którym od września nie będzie można spalać paliw stałych. W swoim wystąpieniu wskazał, gdzie, poza Krakowem, widzi miejsce dla pelletu i dlaczego. Zachęcał (podkreślam – człowiek spoza branży) do jednoczenia działań, wzmożonej promocji pelletu drzewnego i dbania o jego jakość.

Reklama

Ja mam jednak wciąż wrażenie, że nie wszyscy (i nie jest to przytyk tylko do uczestników FP), rozumieją, o co aktualnie trwa walka. Presbiopia czyli krótkowzroczność chyba dopadła wielu z nas.

We współczesnym biznesie nie chodzi tylko o pieniądze, ale o zdrowie, a nawet życie nasze, naszych dzieci i wnuków. Gdy słyszę o sprzedaży pelletu, w którym po rozkruszeniu dostrzec można elementy plastiku, to budzą się we mnie najgorsze emocje. Sprzedawanie takiego „czegoś”, bo przecież nie można tego nazwać pelletem, jest w mojej opinii równoznaczne z handlem bronią. Tyle że to „coś” zabija powoli.

Podobne odczucia wzbudzają we mnie problemy branży meblarskiej. Doskonale rozumiem, że poprzez ustawę o odpadach obejmującą także produkcję płyt drewnopochodnych, dużo ciężej żyje się jej przedstawicielom. Rozumiem wzrost kosztów produkcji wynikający z konieczności inwestowania w instalacje termicznego przekształcania odpadów, rozumiem troskę o pozycję branży (obecnie na 4. lokacie) w świecie. A w końcu rozumiem także problemy wynikające z przedłużających się procedur związanych z uzyskaniem pozwoleń na budowę ITPO i stawianych przez prawo wymogów.

Trzymam kciuki, by najważniejsze kwestie udało się dostosować do rzeczywistości. Ale, z ręką na sercu, Panowie Meblarze, nikt z sąsiadów nigdy nie skarżył się na zapach z Waszych zakładów, na ciężkie powietrze, gdy do kotłów trafiały pozostałości poprodukcyjne?

Wiem, że tu chodzi o Wasze pieniądze, byt, o pracę dla okolicznych mieszkańców. Zdaję sobie sprawę, że w innych krajach przepisy stanowią inaczej. Tylko dlaczego mamy oglądać się na inne kraje? Dlaczego nie możemy zrobić więcej, by w przyszłości ktoś powołał się na nas?

Przypomnę, że jeszcze w 1989 r. niemal 100 proc. odpadów komunalnych w Polsce trafiało na wysypiska, a ponad 70 proc. ścieków zrzucano do rzek i jezior. Dziś ponosimy tego konsekwencje.

Kiedy ogarnie nas epidemia krótkowzroczności, faktycznie spełnić się może czarny scenariusz Raportu ONZ 2019 o wpływie człowieka na środowisko – w ciągu 200 lat wyginie milion gatunków.

Być może i sam człowiek.

Czytaj najnowszy numer Magazynu Biomasa. W internecie za darmo. Sprawdź:

 

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE