Rząd zredukuje obszary objęte moratorium na pozyskanie drewna o jedną czwartą. Docelowo obszar zakazu miał objąć 20% polskich lasów, ale wprowadzono go dopiero na 1,3%.

Reklama

Spór o przyszłość lasów

Jak podaje miesięcznik „Dzikie Życie” – 24 lipca br. na sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa Mikołaj Dorożała, Generalny Konserwator Przyrody, zapowiedział korektę moratorium o 25%. Ograniczenie pozyskiwania drewna funkcjonowało od stycznia 2024 r. Decyzja o objęciu moratorium 20% polskich lasów była jednym z elementów umowy koalicyjnej z 2023 r.


Czytaj też: Czy import biomasy to zagrożenie dla lokalnych producentów?


W kwietniu br. Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego przedstawiła efekty moratorium w postaci spadku surowca dostępnego na rynku.

  • Dąb W-standard – obniżenie podaży o 16%, z 99 189 m³ w I półroczu do 82 580 m³ w II.
  • Sosna W-standard – spadek z 1 323 597 m³ do 1 258 826 m³ (spadek o 64 771 m³).

Według miesięcznika „Dzikie Życie” ta niższa dostępność mieści się w granicy błędu statystycznego, przez co nie może mieć wpływu na rynek krajowy. Z kolei PIGPD podaje, że problem tkwi chociażby w kumulowaniu się obszarów o obniżonej podaży. Przykładem są okolice Wrocławia, gdzie ograniczono pozyskanie dębu o 34%. Taki nagły spadek dostępności drewna o 65 tys. m³ jest równoznaczny z brakiem surowca do zaopatrzenia 4-5 tartaków zatrudniających 270 osób.

Zdjęcie: Archiwum Magazynu Biomasa

Źródło: Onet, PIGPD

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE