Szwedzkie chwalicie, swego nie znacie! Czyli jak Wrocław staje się „Sztokholmem Południa”. Ten temat zgłębiali naukowcy wsparci przez Fortum.


REKLAMA

Reklama

Sztokholm to miasto, uznawane za najczystszą stolicę Europy, a proekologiczne postawy Szwedów budzą podziw u mieszkańców innych europejskich miast. Jednak także w Polsce mamy przykłady miast, którymi moglibyśmy pochwalić się na „zielonej” arenie międzynarodowej – mamy swój własny „Sztokholm Południa”. Witajcie we Wrocławiu.

– Przez ostatnie lata Wrocław dokonał znacznego postępu, jeśli chodzi o wdrażanie koncepcji Gospodarki Obiegu Zamkniętego. Przede wszystkim dzięki temu, że osiągnęliśmy z mieszkańcami efekt synergii. Są obszary, w których to my musimy zadbać o odpowiednią infrastrukturę i inspirować pewne zmiany. Ale są też te, w których stery przejmują sami wrocławianie. Są świadomi, jak wielkie znaczenie dla zrównoważonego rozwoju miasta mają ich codzienne nawyki. W efekcie możemy pochwalić się coraz czystszym powietrzem i otoczeniem, w którym po prostu dobrze się żyje. – mówi Jakub Mazur, wiceprezydent Wrocławia.

Droga Sztokholmu do statusu najczystszej stolicy Europy wyglądała podobnie. Pierwszy krok i nadanie pewnego kierunku wzięło na siebie miasto, ale o sukcesie transformacji w stronę czystszego miasta zadecydowały zmiany codziennych nawyków mieszkańców.

„Zielona fala” we Wrocławiu

– Mieszkańcy Sztokholmu z sukcesem wdrożyli Gospodarkę Obiegu Zamkniętego w życie – i celowo mówię o mieszkańcach, bo to właśnie ich decyzje o tym, aby segregować odpady, oszczędzać energię w domu, częściej przesiadać się z samochodu na rower, nie marnować jedzenia, czy zrezygnować z brania jednorazówek za każdym razem w sklepie sprawiły, że teraz żyje im się lepiej, ale także oszczędniej! Wrocławianie też mogą to osiągnąć – policzyliśmy, że statystyczni „Wrocławscy” postępując ekologicznie mogą zaoszczędzić co najmniej 5 tys. zł w skali roku. – mówi dr Maciej Milewicz, autor raportu „Wrocławscy i Sztokholmscy: ekologia po polsku i po szwedzku”.

Ostatnie lata pokazują, że wrocławianie dali ponieść się „zielonej fali” i przede wszystkim przekonali się do segregacji śmieci. Choć przeciętna ilość odpadów wytwarzana przez jednego mieszkańca Wrocławia z roku na rok stopniowo rośnie (w porównaniu z rokiem 2014 wzrosła o ok. 50 kg), to jednak coraz więcej surowców odzyskujemy, a coraz mniej z nich trafia na wysypiska. Na popularności zyskuje także podejście „Zero Waste” – masowo naprawiamy, odnawiamy i nadajemy przedmiotom nowe życie. Wrocław doczekał się nawet własnego festiwalu „Zero Waste”, organizowanego co roku przez Fortum i stowarzyszenie Miasto2077.

Miejskie „Zero Waste”

Zmiany codziennych nawyków mieszkańców są kluczowe, ale potrzebna jest także odpowiednia infrastruktura. Wrocław to metropolia, w której świadomie organizowana jest m.in. gospodarka odpadowa, czyli z jednej strony skuteczniejsza segregacja, ale z drugiej także maksymalny odzysk odpadów do ponownego wykorzystania.

W kontekście gospodarki odpadowej Wrocław dokonał gigantycznego postępu. Jeszcze w 2007 roku ok. 98,6 proc. odpadów we Wrocławiu „przepadało”, czyli – mówiąc krótko – spod bloku trafiały na składowiska. W 2016 roku składowano już jedynie niespełna 20 proc. W przypadku Sztokholmu jest to już mniej niż 1 proc., a ostatnie składowisko zostało tam zamknięte ponad 20 lat temu. To efekt wieloletniej strategii miasta, które stawia na recykling, ale także na „energię z odpadów”. To czego nie można użyć ponownie ani odzyskać, trafia do elektrociepłowni, skąd wraca do mieszkańców Sztokholmu w postaci tańszej energii.

Przykładów wykorzystania „energii z odpadów” nie trzeba szukać daleko – pierwsze instalacje wykorzystujące paliwo z odpadów do wytwarzania energii powstają także w Polsce. W 2018 r. firma Fortum uruchomiła nowoczesną elektrociepłownię w Zabrzu, która wykorzystuje węgiel oraz RDF, czyli paliwo alternatywne pozyskiwane z odpadów.

Siecią w smog

Tak jak w przypadku odpadów, Wrocław dobrze radzi sobie z segregacją, ale ma jeszcze pole do popisu, jeśli chodzi o pozyskiwanie energii z odpadów, tak samo w kontekście dbałości o czyste powietrze – trudno znaleźć Wrocław na mapie miast o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu, ale wciąż jakość powietrza w poszczególnych obszarach miasta jest bardzo różna.

Najbardziej obciążonym pod kątem zanieczyszczenia powietrza obszarem jest wrocławskie Śródmieście. To tutaj zlokalizowana jest ponad połowa (52%) źródeł ciepła, opartych na paliwach stałych, czyli tych odpowiedzialnych za największą emisję.

– Sztokholm poradził sobie ze smogiem m.in. dzięki rozwojowi miejskiej sieci ciepłowniczej, do której obecnie jest już podłączone aż 80% budynków. We Wrocławiu mamy podobną taktykę – co roku inwestujemy w rozwój sieci ciepłowniczej kilkadziesiąt milionów. W ramach programu „Czysta energia dla Wrocławia”, od 2018 roku do końca 2019 roku udało się zlikwidować w Śródmieściu ok. 4 tys. indywidualnych palenisk i pieców, które odpowiadają za tzw. „niską emisję”. – mówi Piotr Górnik, dyrektor ds. energetyki cieplnej w Fortum.

Wrocław jest na dobrej drodze, żeby stać się „Sztokholmem Południa”, ale już teraz może inspirować „Krakowskich”, „Poznańskich”, „Warszawskich” i mieszkańców innych polskich miast. Więcej o zmianach we Wrocławiu i porównań ze Sztokholmem w raporcie „Wrocławscy i Sztokholmscy: ekologia po polsku i po szwedzku”.

Chcesz wiedzieć więcej? Dlatego czytaj Zieloną Gminę.W internecie za darmo:


Inne wydania magazynu Zielona Gmina znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i sprawdź!

Źródło: Fortum
Zdjęcie: pixabay
Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE