Wprowadzenie w Polsce gwarantowanego prawem przyłączenia biometanowni do sieci – na wzór francuskiego right to inject – jest możliwe, a w perspektywie transformacji energetycznej wręcz pożądane – pisze Katarzyna Konowrocka, dyrektor ds. transformacji energetycznej w Shell Polska.

Francuski model pokazał, że jasne i jednoznaczne prawo, nakładające na operatorów obowiązek znalezienia technicznego rozwiązania umożliwiającego wstrzyknięcie biometanu, działa jak silny impuls rozwojowy dla całej branży. Kluczem do sukcesu jest jednak odpowiednie zaprojektowanie mechanizmu kosztowego, tak aby ciężar modernizacji sieci nie spadał wyłącznie na inwestorów.
Produkujemy więcej biogazu. Ale to wciąż za mało
W Polsce obecne przepisy nie gwarantują takiej pewności inwestycyjnej – przyłączenia rozpatrywane są indywidualnie, a ograniczenia sieci często powodują odmowy lub wieloletnie odroczenia realizacji. Mechanizm „prawa do przyłączenia” wymagałby więc równolegle: stworzenia map przyłączeniowych, określenia priorytetów rozbudowy sieci, ustanowienia kosztów kwalifikowanych operatora oraz jasnej procedury oceny możliwości technicznych.
Moim zdaniem wdrożenie takiego rozwiązania jest wykonalne, ale wymaga decyzji politycznej o strategicznym traktowaniu biometanu jako elementu bezpieczeństwa energetycznego i dekarbonizacji, a nie wyłącznie niszowego źródła. Polska potrzebuje stabilnych zasad, które pozwolą inwestorom planować rozwój instalacji w perspektywie wieloletniej. Jeżeli te warunki zostaną spełnione, polskie „right to inject” może stać się nie tylko możliwym rozwiązaniem, ale i realnym przełomem dla rynku biometanu.
Tekst: Katarzyna Konowrocka






































