O tym, że plastik w oceanach to problem, wiemy już od dawna. Okazuje się jednak, że tworzywa sztuczne rozprzestrzeniły się już nawet na najdziksze i najbardziej oddalone części planety, wśród których wymienić można Arktykę czy… chmury.
Najgłębiej i najdalej
Rów Mariański to najgłębszy dotąd odkryty rów oceaniczny. Jego głębokość to blisko 11 000 m p.p.m. Do tej pory na tę głębokość zeszło mniej śmiałków, niż stanęło na powierzchni Księżyca. Panuje tam ciśnienie tak silne, że byłoby w stanie zmiażdżyć człowieka. Ale nawet to nie uchroniło tego miejsca przed skażeniem odpadami – w Rowie Mariańskim znaleziono m.in. najzwyklejsze plastikowe torby, jakie można otrzymać w każdym sklepie.
Czytaj też: Modowe cmentarzysko na pustyni Atakama
Naukowcy odkryli to, przeglądając bazę danych Deep-Sea Debris Database – zbiór zdjęć i filmów zarejestrowanych podczas 5000 nurkowań odbytych w ciągu ostatnich 30 lat, który niedawno został upubliczniony. Znakomita większość odpadów znajdujących się na dnie Rowu Mariańskiego jest wykonana z tworzyw sztucznych, z czego 89% to produkty jednorazowego użytku. Znaleziono tam też materiały takie jak guma, metal, drewno i tkanina, a części nie udało się jeszcze sklasyfikować. Co więcej, dalsza analiza zdjęć udowodniła, że w 17% przypadków odpady wchodziły w pewną interakcję z organizmami znajdującymi się w najgłębszym rowie oceanicznym świata.
Najzimniej i najdziczej
W Arktyce plastik rozprzestrzeniał się nawet na tych obszarach, które nie zostały zagarnięte przez ludzi. W obręb Oceanu Arktycznego bezustannie dostają się sieci rybackie, zanieczyszczenia z innych wód i wiele innych odpadów. Część z nich powstaje lokalnie, ale wiele przypływa z bardzo odległych szlaków. Droga morska to jednak nie jedyny kierunek, z jakiego mogą napływać odpady.
Wzorce cyrkulacji atmosferycznej również powodują, że tworzywa sztuczne w formie rozdrobnionych fragmentów pojawiają się na biegunie. Niż islandzki, wyż północnoamerykański, niż aleucki i wyż syberyjski, mogą przenosić masy powietrza zawierające mikroplastiki i nanoplastiki z miejskich aglomeracji Europy Wschodniej i Zachodniej, Ameryki Północnej, Azji Wschodniej i Syberii aż do Arktyki. W ten sposób i tak już wszechobecny mikroplastik dostaje się do kriosfery i wiecznej zmarzliny.
Czytaj też: Powstaną dwie nowe instalacje termicznego przekształcania odpadów
Udowodniono, że te cząsteczki mają znaczący wpływ na ekosystem Arktyki. Odbywa się to poprzez stres oksydacyjny, zmiany w ekspresji genów, zwiększoną podatność na zapalenia oraz zmniejszone tempo wzrostu i reprodukcji. Już samo spożycie resztek tworzyw sztucznych przez organizmy stwarza ryzyko niedożywienia, obrażeń wewnętrznych, niedrożności przewodu jelitowego powodującej głód lub pękanie, a nawet potencjalną śmierć. Ze względu na powszechne występowanie, spożywanie tworzyw sztucznych odnotowano u licznych gatunków znajdujących się na różnych poziomach łańcucha pokarmowego.
Najwyżej i najwietrzniej
Okazuje się, że mikroplastik znaleziono także w chmurach unoszących się wokół gór Fudżi i Obama. To dało podwaliny do dalszych analiz.
Czytaj też: 10 zatrważających statystyk dotyczących fast fashion
Badania przeprowadzone przez naukowców z Azji dowiodły, że mikroplastik ma wpływ na pogodę. Skumulowane polimery ulegają zmianom chemicznym, które sprawiają, że drobiny tworzyw sztucznych zaczynają sprzyjać tworzeniu się chmur. W takim kłębowisku mikroplastik może rozprzestrzeniać się na gigantyczne odległości i w końcu opadać na ziemię wraz z opadami deszczu. Ponadto, przez umiejscowienie w wyższej warstwie atmosfery, jest bardziej podatny na działanie promieni ultrafioletowych, a to przyspiesza jego rozkład i prowadzi do uwalniania się gazów cieplarnianych.
Biomasa i paliwa alternatywne
Inne wydania Magazynu Biomasa znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i czytaj!
Zdjęcie: Freepik
Źródło: National Geographic