Ministerstwo Energii chce nowego modelu wsparcia dla elektrociepłowni. Miałby on zastąpić dotychczasowy system certyfikatów. Ten sposób wsparcia kończy się w 2018 r. Obecnie funkcjonujący system to certyfikaty żółte dla produkcji energii i ciepła z gazu oraz czerwone dla węgla.

Reklama
Ministerstwo Energii o węglu

Do roku 2050 zejście z udziałem węgla w miksie poniżej 50 proc. nie jest możliwe – mówi minister energii, Krzysztof Tchórzewski. Andrzej Kaźmierski, reprezentujący Ministerstwo Energii, dyrektor Departamentu Energii Odnawialnej mówi też, że przynajmniej założenia do ustawy powinny być gotowe po wakacjach. Jest taka potrzeba, bo inwestorzy muszą wiedzieć, czego oczekiwać.

Unia dopuszcza kogenerację

Ministerstwo Energii twierdzi, że nowy przepis będzie zgodny z doktryną Unii Europejskiej. Zapewniają oni, że Unia Europejska widzi potencjał kogeneracji, preferując efektywne źródła wytwarzania. – W rozmowach przedwstępnych z przedstawicielami Komisji Europejskiej zbadamy, na jakie rafy można się natknąć w czasie procesu zatwierdzania nowego rodzaju pomocy dla elektrociepłowni – zaznacza Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP). – Chodzi o jego zgodność z nowymi zasadami wsparcia ze środków publicznych. Ten przygotowany przez branżę, leży na półce od roku. Trzeba go dostosować do nowych wymogów środowiskowych. Wejdą one w życie w kolejnej dekadzie.

Koncepcja wykorzystuje aukcje, gdzie określa się wysokość premii do ceny energii. Ministerstwo Energii utrzymuje, że w przypadku korzystnych warunków rynkowych przewidziano mechanizm zmniejszający wsparcie.

Dopłaty do gazu

Eksperci uważają, że dziś dopłaty byłyby potrzebne przede wszystkim jednostkom gazowym. I wskazują poziom między 90 a 120 zł/MWh, w zależności od czasu pracy w skojarzeniu. Górna granica wyznacza ustalony przez prezesa URE na 2017 r. benchmark dla żółtych certyfikatów. Dziś w ramach wsparcia dostaje je kogeneracja gazowa. Kogenerację węglową wycenia się na 10 zł/MWh, a metanową na 56 zł/MWh.

Z badania Politechniki Warszawskiej na zlecenie IGCP wynika, że większe korzyści energetyczne, środowiskowe i ekonomiczne przyniosłoby budowanie zarówno elektrociepłowni gazowych, jak i węglowych. W systemie powstałoby ponad 10 GW takich mocy, generujących 47,3 TWh energii (ok. 30 proc. zużycia kraju), dzięki czemu wyemitowalibyśmy o 26 mln ton rocznie mniej CO2. W długim okresie przyniosłoby to korzyści ekonomiczne, m.in. zdrowotne, rzędu 120 mld zł.

Stawianie tylko na czarne paliwo w kogeneracji też ma sens, ale daje gorsze efekty niż zdywersyfikowany miks. Bloki węglowe są mniej elastyczne niż gazowe, które lepiej współpracują ze źródłami odnawialnymi. Jak zaznaczył wiceprezes PGE Ryszard Wasiłek, w przypadku mniejszych źródeł (do 50 MW) większy sens ma wykorzystanie gazu. Zwłaszcza, że PSE oczekuje od wytwórców elastyczności. Jest to jednak kwestia polityki energetycznej państwa, a ta stawia na węgiel. Samo ciepłownictwo – tak jak energetyka – też się od niego szybko nie uwolni.

Nikt nie mówi o odchodzeniu od energetyki gazowej, bo ta ma walor regulacyjny. Ale do 2050 r. zejście z udziałem węgla w miksie poniżej 50 proc. nie jest możliwe – podkreślił Krzysztof Tchórzewski, minister energii. Henryk Baranowski, prezes PGE, dodał, że decyzje o zastosowaniu konkretnego paliwa (węgla, gazu, biomasy) zapadną w oparciu analizę sytuacji surowcowej po 2020 r., tj. po uruchomieniu Baltic Pipe.

Wyłącznie w elektrociepłowni?

– Jeśli mamy palić węglem, to lepiej to zrobić w elektrociepłowni spełniającej wyśrubowane rygory środowiskowe niż w domowym kotle. Do domu należy doprowadzić sieć ciepłowniczą, a tam, gdzie się nie da, energię elektryczną – radzi Herbert L. Gabryś z Krajowej Izby Gospodarczej. Tempo prac nad ustawą tłumaczy wcześniejszym zaniechaniami. – Ktoś zdał sobie sprawę, że rozwój energetyki cieplnej w kogeneracji jest krokiem w kierunku ograniczenia niskiej emisji – zauważa.

Bez nowego modelu wsparcia ciepłownicy nie mogą ani układać planów rozwoju na kolejny rok czy półtora, ani podjąć decyzji o dostosowaniu źródeł wytwórczych – mówi Gabryś.

Eksperci obawiają się jednak, że ze względu na tempo prac legislacyjnych i notyfikacyjnych zabraknie czasu, by system wszedł w życie z początkiem 2019 r. Istnieje ryzyko powtórki z lat 2013–2014, kiedy sektor funkcjonował bez wsparcia. W efekcie produkcja w elektrociepłowniach gazowych spadła o 50 proc.

Źródło: Rzeczpospolita

Na zdjęciu Elektrociepłownia EDF Kraków Łęg

Zdjecie: Zygmunt Put Zetpe0202 – Praca własna, GFDL, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=58256972)

 

 

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE