Szkocja pożegnała się się z produkcją energii elektrycznej z węgla. Pod koniec marca został wyłączony ostatni czynny blok szkockiej elektrowni na węgiel -Longannet.
Longannet należała do największych elektrowni węglowych w Europie. W ostatnich latach była trzecim co do wielkości źródłem emisji CO2 w UE – po Bełchatowie i angielskiej Drax. Elektrownia w ostatnim okresie generowała straty. Główne powody to opłaty za emisję CO2, przede wszystkim brytyjski podatek węglowy CPS oraz wyjątkowo niekorzystne taryfy przesyłowe, wprowadzone przez szkocki rząd, by promować wytwarzanie energii blisko centrów jej konsumpcji. Energia wytwarzana z OZE jest od dawna promowana w Szkocji przez partię rządzącą.
Mimo dostępu do taniego węgla z imprortu operator Longannet nie znalazł sposobu na poprawę wyników. Jednym z pomysłów było zgazowanie węgla w podmorskich złożach i zasilanie bloków tym gazem. Projekt upadł m.in. z powodu moratorium, wprowadzonego przez rząd SNP na zgazowanie węgla. Elektrownia ubiegała się o dofinansowanie z Londynu na budowę instalacji CCS. Rząd Wielkiej Brytanii przyznał jednak w sumie miliard funtów dwóm innym projektom CCS, ale w końcu skasował cały program, a co zapowiedział minister energii i klimatu Amber Rudd o tym w dalszej części artykułu na portalu
W samej Szkocji wyłączenie w ciągu kilku miesięcy źródła, dostarczającego jednej piątej energii elektrycznej wywołało pewien niepokój. W miejscowej podstawie mocy pozostają bowiem już tylko należące do EDF Energy trzy reaktory jądrowe, dostarczające ok. jednej trzeciej energii oraz niezbyt liczne elektrownie wodne. Prawie całe pozostałe zapotrzebowanie mają pokrywać farmy wiatrowe. Moc wiatraków przyrasta błyskawicznie, szacuje się że w 2016 r. wyprodukują już ok. 60 proc. zużywanej w Szkocji energii, jednak powraca pytanie o niezbędną rezerwę mocy na wypadek, gdyby akurat przestało wiać.
źródło: WysokieNapiecie.pl
zdjęcie: Magazyn Biomasa