Temat pelletu drzewnego w ostatnim czasie stał się bardzo kontrowersyjny. Dla Holendrów pochodzenie biomasy stanie się priorytetem przy decydowaniu o tym, którym firmom udzielone zostaną dofinansowania.

Reklama

Cała sytuacja jest wynikiem odkrycia dziennikarskiego opublikowanego w Mongabay przez Justina Catanoso 5 grudnia 2022 roku. Redaktor ujawnił, że twierdzenia firmy Enviva dotyczące zrównoważonego pochodzenia biomasy wykorzystywanej w jej zakładach są kłamstwem. Przedsiębiorstwo jest największym na świecie dostawcą granulatu na cele energetyczne.

Pochodzenie biomasy jest kluczowe

Enviva utraciła przychody pozyskiwane wcześniej z dotacji udzielanych przez holenderski rząd. Gdy firmie udowodniono, że przyczynia się do wylesiania południowo-wschodniej części Stanów Zjednoczonych, wsparcie finansowe zostało wstrzymane.  Holandia ogłosiła, że niejasne pochodzenie biomasy będzie prowadzić do zawieszenia dotacji w przypadku każdego przedsiębiorstwa, które dopuści się takiego procederu. Decyzję podjęła Izba Reprezentantów stosunkiem głosów 150 do 114, zatwierdzając wniosek posła Lammerta van Raana z Amsterdamu, członka postępowej Partii na rzecz Zwierząt.


Czytaj też: Alternatywne źródła surowców do produkcji pelletu


Skutki odczuje cała branża

Zatwierdzenie wniosku zmusza Unię do znalezienia nowego sposobu na certyfikowanie pelletu, bo Sustainable Biomass Program (SBP) okazuje się niewystarczająco skuteczny. Już wcześniej pojawiały się głosy krytyki, wedle których certyfikacja nie w pełni spełnia swoją rolę. Komentatorzy wskazują, że program zawodzi zwłaszcza w odniesieniu do wpływu wycinki drzew na klimat i różnorodność biologiczną, a sam proces uzyskiwania certyfikatu jest niewystarczająco rygorystyczny i przejrzysty.

Jak wykryto machinację?

Biomasa wykorzystywana do pelletowania powinna pochodzić wyłącznie z upraw energetycznych, odpadów produkcyjnych oraz części, które nie są wykorzystywane w stolarstwie, czyli czubków i gałęzi drzew. Enviva zużywała jednak także okrągłe drewno. Ten fakt został anonimowo ujawniony przez jednego z pracowników – wysokiego rangą urzędnika firmy, który już nie tam nie pracuje.

– Bierzemy gigantyczne, całe drzewa. Nie obchodzi nas, skąd pochodzą – miał powiedzieć demaskator.

Reporter potwierdził to, naocznie obserwując proces intensywnej wycinki dokonywanej w amerykańskich lasach. Słuszności tych zarzutów dowodzą także badania przeprowadzone przez Southern Environmental Law Center. Mimo to firma nie przyznaje się do stawianych jej zarzutów oraz utrzymuje, że informator nie jest wiarygodną osobą.

 

Magazynu Biomasa:

Inne wydania Magazynu Biomasa znajdziesz tutaj. Dlatego kliknij i czytaj!

Zdjęcie: pixabay

Źródło: Mongabay

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE